Piłkarski poker?
Kibice podejrzewają szwindel.
3 października, druga kolejka piłkarskiej Ligi Mistrzów. Paris Saint-Germain podejmuje Crveną Zvezdę Belgrad. Gospodarze rozbijają mistrzów Serbii 6:1. Gwiazdorski PSG nie daje szans rywalom, a kibice są pod wrażeniem gry Neymara i spółki. Półtora tygodnia później okazuje się, że mecz mógł być ustawiony, gdyż jeden z serbskich działaczy miał postawić pięć milionów euro na porażkę swej drużyny... pięcioma golami.
Crvena Zvezda Belgrad to najbardziej utytułowany klub byłej Jugosławii (28 mistrzowskich tytułów), mający dziesiątki tysięcy fanatycznych kibiców. Futbol traktowany jest tu jak religia, a atmosfera, jaką najzagorzalsi fani potrafią zgotować na trybunach „Marakany” (jak nazywany jest stadion w Belgradzie), może zwalić przeciwników z nóg. Awans do grupowej fazy Ligi Mistrzów był wielkim świętem i dumą dla środowiska związanego z Czerwoną Gwiazdą. Gra w prestiżowych europejskich rozgrywkach to szansa na rywalizację z najmocniejszymi klubami i olbrzymi zastrzyk finansowy dla klubu. Serbowie trafili do „grupy śmierci”. Los przydzielił im europejskich potentatów: słynny Liverpool FC, Paris Saint-Germain i włoskie Napoli. Choć na Bałkanach raczej nikt nie marzył o powtórce z 1991 roku, kiedy Crvena wygrała Puchar Europy, to sam fakt uczestnictwa w Cham- pions League został przyjęty w Belgradzie z olbrzymim entuzjazmem, ale już po drugim meczu grupowym atmosfera runęła niczym domek z kart...
Serbski zespół, lecąc na mecz do Paryża, był przygotowywany na porażkę. Sensacji nie było – Crvena wysoko przegrała, a spotkanie przeszło do historii pod znakiem świetnego występu Brazylijczyka Neymara, który strzelił trzy gole. Okazuje się jednak, że francusko-serbski pojedynek mógł być wielką ustawką! Jak donosi dzien- nik „L’Equipe”, UEFA wszczęła śledztwo w sprawie zakładu bukmacherskiego, postawionego przez jednego z prominentnych działaczy z Belgradu. Dyrektor Crvenej miał wyłożyć trzy miliony euro, a pozostałe dwa miliony dołożyli jego bliscy współpracownicy. Zakład mówił o porażce Crvenej pięcioma golami. Przebitka była olbrzymia, bo potencjalny zysk sięgał kilkudziesięciu milionów euro. Analizując przebieg meczu, można doszukać się biernej postawy Serbów przy kolejno traconych golach. Do przerwy było już 4:0. I choć w 2. połowie goście pokusili się o „honorowe” trafienie, to łatwo stracili kolejne dwie bramki, czym niezbyt przejęli się serbscy obrońcy.
Po publikacji „L’Equipe” o zainteresowaniu francuskiej prokuratury meczem, nad Sekwaną wybuchł skandal. Szefowie PSG, z Nasserem Al-Khelafim na czele (katarski biznesmen od 2011 roku jest prezesem klubu), odnieśli się do doniesień. – Klub kategorycznie odrzuca wszelki bezpośredni i pośredni udział w odniesieniu do wskazanych podejrzeń (...). Paris Saint-Germain pozostaje do dyspozycji śledczych i nie będzie tolerować najmniejszego ataku na swą reputację ani na reputację swych przedstawicieli – czytamy w komunikacie. Równie szybko pojawiło się oświadczenie Crvenej: – Klub z najwyższą złością i obrzydzeniem odrzuca doniesienia opublikowane przez gazetę „L’Equipe”, podważające wynik meczu z PSG, oraz udział kogokolwiek ze środowiska Crvenej Zvezdy w jakimkolwiek nieuczciwym procederze.
W Belgradzie zawrzało, bo fani nie wierzą działaczom. Na forach internetowych zaroiło się od pogróżek pod ich adresem. Dostało się też piłkarzom, bez których udziału szwindel nie byłby możliwy. Wielka radość kibiców związana z grą w Lidze Mistrzów błyskawicznie przerodziła się w agresję przeciw własnemu klubowi. UEFA zapewnia, że przeprowadzi śledztwo w najszybszym tempie, grożąc najsurowszymi w historii konsekwencjami dla obu klubów w przypadku potwierdzenia się zarzutów. (MW) Na podst.: „L’Equipe”, psg.fr, crvenazvezdafk.com