Energia plus minus
(Zielony Sztandar) O przewidywanych skutkach podniesienia cen energii.
Szok. Tylko takim słowem można określić reakcję na propozycję podniesienia od nowego roku opłat za prąd. Dostawcy energii elektrycznej zaproponowali ni mniej, ni więcej tylko wzrost jej cen aż o około 30 procent dla odbiorców indywidualnych! W przypadku przeciętnego gospodarstwa domowego oznacza to kilkaset złotych w skali roku.
Ponieważ była to wiadomość porażająca i mogła drastycznie zmienić stosunek wyborców do rządzącego PiS, minister energii Krzysztof Tchórzewski pospieszył z uspokajającą informacją, że gospodarstwa domowe nie ucierpią. Wzrost ceny prądu zostanie im w pełni zrekompensowany. I poza tym, że pomoc otrzymają wszyscy, żadnych innych szczegółów nie podał. Ani jak się to będzie odbywać, ani ile będzie kosztować?
Warto zauważyć, że gospodarstw domowych jest około 14 mln. Gdyby przyjęto zasadę jak przy 500 plus, że chcąc dostać rekompensatę, trzeba złożyć w gminie wniosek, będzie ich ogrom. Ktoś te wnioski musi „obrobić”, wykonać przelewy
Unijny zakaz używania plastiku nie będzie problemem, gdy wykorzystamy istniejące na rynku materiały. Niektóre z nich są polskiej produkcji, inne powstały za granicą i są już stosowane przez polskich producentów. Jedną z takich firm jest Biotrem, producent jednorazowych naczyń i sztućców z... otrąb pszennych. Jerzy Wysocki, autor technologii, wpadł na pomysł ekologicznych wyrobów, kiedy próbował rozwiązać problem utylizacji odpadków z młynów. Młyn przerabiający od 100 do 300 ton ziarna na dobę produkuje 100 ton otrąb, a z takiej ilości surowca można zrobić aż 1 mln talerzy. Są stosowane nawet w piekarnikach i mikrofalówkach, bo wytrzymują wysoką temperaturę. Po użyciu owsiane talerze i miski można zjeść na deser albo przeznaczyć na kompost. Rozkładają się w ciągu miesiąca. Inna firma – Torbacze – produkuje ekologiczne siatki i torebki na warzywa i owoce z organicznej bawełny oraz szczotki do mycia naczyń z włókna agawy. – Od dawna staraliśmy się ograniczać zużycie [plastiku] – mówi właścicielka Torbaczy Ala Gałandzij. – Chodziliśmy na zakupy z własnymi siatkami, nie kupowaliśmy wody butelkowanej, wszędzie zabieraliśmy ze sobą butelki na wodę i kubki termiczne. Ale problem na indywidualne rachunki albo wypłacić pieniądze w kasie gminy. Horror. Uspokajający komunikat ministra był niczym innym jak politycznym zabiegiem. Nic dziwnego, przecież przyszły rok to rok wyborczy. Choćby więc operacja pod tytułem rekompensaty miała kosztować kilka miliardów złotych, rząd to zrobi. Bo nic tak nie wkurza suwerena jak wyjmowanie mu pieniędzy z portfela. I nic tak nie budzi sympatii do rządzących jak ruch w drugą stronę. Nie bądźmy jednak tak naiwni i nie wierzmy, że cała ta operacja odbędzie się bezboleśnie. Ktoś musi za nią zapłacić. Kto? W pierwszej kolejności konsumenci w sklepach i podróżni. Przecież firmy, a tu ceny mają wzrosnąć o więcej niż w przypadku gospodarstw domowych, wzrost opłat za prąd wliczą sobie w koszt produktów. W sklepie więc zapłacimy więcej. Przedsiębiorstwa komunikacyjne korzystające z prądu też zapewne podniosą ceny biletów. Tramwaje, pociągi i metro nie jeżdżą przecież na wodę. Gdyby jednak samorządy nie podniosły cen biletów, będą musiały zwiększyć dotacje do firm przewozowych. To zaś oznacza mniej pieniędzy na inne potrzeby, których jest zawsze więcej niż wynoszą finansowe możliwości ich zaspokojenia. Szokująca informacja o wzroście torebek na warzywa i owoce był nie do przeskoczenia. Statystyczny Polak w ciągu roku przynosi ze sklepu 500 takich toreb, których używa przez kilka minut, a które będą się rozkładać przez kilkaset lat, zatruwając środowisko i zabijając zwierzęta. Postanowiliśmy więc pomóc znaleźć alternatywę dla foliówek. Następni rodzimi ekolodzy pracują w browarze rzemieślniczym Inne Beczki. W mediach społecznościowych ogłosili właśnie, że do pakowania swoich puszek będą stosować biodegradowalne uchwyty z pszenicznych i jęczmiennych odpadów powstających przy produkcji piwa. Informację opatrzyli fotografią baraszkujących fok i podpisem: 100 tys. ssaków morskich zabijanych jest co roku przez plastikowe uchwyty do sześciopaków. Ekologiczny materiał do uchwytów wymyślił amerykańsko-meksykański start-up Eco Six Pack Ring. Pozostawiony na ziemi czy w wodzie rozkłada się w ciągu kilku tygodni, a jeśli trafia do miejsca, gdzie degradacją zajmują się profesjonalnie, to proces ten trwa zaledwie kilka dni. Zjedzenie go nie zagraża morskim zwierzętom. Może je zjeść nawet człowiek, choć ze słów twórców start-upu wynika, że mogą nie być tak smaczne, jak naczynia z otrąb Biotremu.
Business Insider ceny prądu od przyszłego roku zepchnęła na dalszy plan inne podwyżki za energię elektryczną. Warto więc może przypomnieć o wzroście cen spowodowanym opłatami za zieloną energię. W tym roku były one zawieszone, ale od stycznia 2019 r. zapewne wrócą. Jest to co prawda kilka złotych na miesiąc, ale zawsze to mniej o te kilka złotych w portfelu. Od 2021 r. czeka nas kolejna podwyżka, tzw. opłata mocowa. A więc nowe wydatki z portmonetki.
Entuzjastom wszelkiego rodzaju rekompensat i innych „plusów” warto przypomnieć, że rząd własnych pieniędzy nie ma. Jest jedynie dystrybutorem tego, co ściągnie między innymi z podatków. A że na kupowanie głosów wyborców trzeba coraz więcej, więc nici wyszły z zapowiadanej przed wyborami przez PiS obniżki VAT-u. Sejm głosami rządzących utrzymał 23-procentową podstawową składkę, choć jeszcze kilka lat wstecz oburzał się na jej podniesienie i w kampanii wyborczej zapowiadał powrót do stawki wynoszącej 22 proc. Według prognoz Ministerstwa Finansów powrót do „starych” stawek miałby nastąpić dopiero około... 2023 r.! Jeśli dotąd wszystkie subsydia wypłacane suwerenowi z budżetu państwa określano jako „coś tam plus”, w przypadku energii elektrycznej trzeba dać plus i minus. Bo niby będzie rekompensata, ale trzeba ją będzie w sklepie wydać na kupno towaru droższego na skutek wzrostu cen prądu dla przedsiębiorców. A więc będziemy mieli program „Energia plus minus”.