Salonowe burze – Być jak Brigitte Bardot
Rozmowa z aktorką Joanną Opozdą.
Polska aktorka, absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST we Wrocławiu zagra tytułową rolę legendarnej francuskiej aktorki Brigitte Bardot w filmie Lecha Majewskiego „Brigitte Bardot cudowna” według jego powieści „Pielgrzymka do grobu Brigitte Bardot cudownej”. Kandydaturę Joanny Opozdy do tej roli zaakceptowała sama gwiazda. Młodej aktorce popularność przyniosła rola Jowity Kaczmarek w serialu „Pierwsza miłość”. Pojawiła się również w produkcjach kinowych „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”, serialach „M jak miłość”, „Barwy szczęścia”, „Prawo Agaty”, „Na dobre i na złe”, „Druga szansa”, „W rytmie serca”. Ostatnią rolą jest Lola w filmie „Diablo”. Aktorka zajmuje się także modelingiem w kraju i za granicą. Wzięła udział w piątej edycji programu „Taniec z gwiazdami”, zajęła 8. miejsce. Grała też w Teatrze Kamienica w Warszawie.
– Czy Brigitte Bardot od zawsze była pani ulubioną gwiazdą?
– Jako dziecko uwielbiałam jej filmy, ale przede wszystkim ogromne wrażenie robiło na mnie podejście BB do zwierząt. Kiedy usłyszałam, że zakłada fundację, obiecałam sobie, że w przyszłości pójdę w jej ślady. Tak jak Brigitte kocham zwierzęta i pomaganie naszym braciom mniejszym od zawsze było moim marzeniem.
– Kiedy po raz pierwszy zobaczyła pani BB w głośnym skandalizującym filmie „I Bóg stworzył kobietę”?
– Pamiętam, że zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Miała około dwudziestu lat, była już po ślubie z Rogerem Vadimem, który specjalnie dla niej napisał scenariusz. W swojej biografii BB podkreślała, że rola zbuntowanej Juliette była jedną z jej ulubionych kreacji filmowych. Bardot stwierdziła nawet, że „grała siebie”. – W jakim wieku jest pani Brigitte? – W filmie Lecha Majewskiego gram młodszą wersję BB, więc tutaj nie było problemu. Przygotowując się do roli, czytałam jej pamiętniki, wywiady, oglądałam filmy. W jej życiu odnalazłam cząstkę siebie, doszłam do wniosku, że wiele nas łączy i nie mówię tylko o miłości do zwierząt, modelingu czy aktorstwie.
– Czyta i mówi pani biegle po francusku?
– Niestety, nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z językiem francuskim. Na potrzeby filmu musiałam się go po prostu nauczyć. Nie miałam zbyt wiele czasu, ale dzięki pomocy mojej serdecznej przyjaciółki Kasi Priwieziencew, której jestem ogromnie wdzięczna za poświęcony czas, oraz spotkaniom z native speakerem, udało mi się opanować moje kwestie w dość krótkim czasie. Muszę przyznać, że na początku zadanie wydawało mi się wręcz niewykonalne. Okazuje się jednak, że jak bardzo się chce, to można. Nie ma rzeczy niemożliwych!
– Czy znajomość francuskiego była wymagana od aktorów zgłaszających się na casting?
– Z tego co wiem, casting obejmował całą Europę. Idąc na przesłuchania, nie znałam scenariusza, nie powiedziano, w jakiej wersji językowej ostatecznie będziemy grali.
– W tym filmie główną rolę gra młody mężczyzna, a jaki wymiar ma pani rola?
– Polskę obiegła wieść, że gram główną rolę, tymczasem gra ją młody, zdolny aktor Kacper Olszewski. BB to postać tytułowa.
– Zakończyliście już zdjęcia do filmu?
– Tak, zdjęcia zakończyliśmy w listopadzie.
– W filmie krzyżują się różne rzeczywistości: historii, snu, marzeń i mitu. Pani postać jest umiejscowiona we wszystkich wymiarach?
– Jestem fantazją jednego z bohaterów, funkcjonuję w jego alternatywnym świecie.
– Zna pani filmy Lecha Majewskiego?
– Oczywiście. Jestem fanką filmu „Młyn i krzyż” – to arcydzieło. Lech Majewski to nie tylko reżyser, ale również malarz,
Mimo ogromu zawodowych zajęć miała czas na prowadzenie domu, na rodzinę. – Dom zawsze był dla mnie najważniejszy, ważniejszy od pracy. Być może traciła na tym nieco moja profesja, bo bywałam zmęczona, ale nie żałuję moich wyborów. Teraz nasz dom tętni życiem i radością, gdyż od niedawna jestem babcią. Królują w nim dwuletni Olaf i miesięczny Eryk. Syn z żoną i dziećmi mieszkają z nami. Zajmują parter naszego domu. Wspieramy się, ale i nie przeszkadzamy, gdyż mamy dwa oddzielne mieszkania.
Na nasze spotkanie przyjechała tramwajem. Nie ma prawa jazdy. – Chyba nie jestem w tej sprawie jakimś niechlubnym wyjątkiem. Uważam, że niektórzy nie powinni być kierowcami. Ja jestem okropnym tchórzem, boję się szybkości i wysokości. Poza tym wożą mnie mąż i syn, czasem córka. Lubię mieć poczucie męskiej opieki. Mam jednak aktywne usposobienie – chodzę na aerobik, dużo biegam, w wakacje wyżywam się na rowerze.
Gdzie dopatruje się sekretu udanego małżeństwa? – Trzeba mieć wobec siebie dużo tolerancji. Mąż jest reżyserem, zatem jest silną indywidualnością. kompozytor, człowiek wielu talentów. Z niecierpliwością czekam na jego najnowszy obraz „Dolina Bogów” z Malkovichem w roli głównej. Premiera w kwietniu 2019 roku.
– Filmy Majewskiego są trudne, pełne dwuznaczności, poetyckie. Miała pani świadomość, jak ciężka czeka panią praca?
– Tak. Na początku reżyser mnie onieśmielał. To człowiek wybitny, bałam się, że nie sprostam jego wymaganiom. Jednak bardzo się polubiliśmy, podczas pracy na planie usłyszałam od pana Lecha wiele ciepłych słów.
– Pisze się o pani „piękna, ambitna, zdecydowana i może grać dziewczyny mocne i wyraziste”. Ale przecież jest pani krucha, delikatna i pastelowa z wyglądu...
– Nie wiem, czy jestem „pastelowa z wyglądu”, ja tak siebie nie postrzegam. Jestem osobą z mocnym charakterem i zwykle gram kobiety „z pazurem”. Bardot również twardo stąpała po ziemi.
– Bardot nie była łatwą osobą w bezpośrednich kontaktach. Jej życie osobiste było bardzo burzliwe. Wiedziała pani o tym?
– Jak już wspomniałam, czytałam jej pamiętniki, doskonale wiem, z czym się mierzyła w życiu i jaką była osobą. Bardot była bezkompromisowa, ja nauczyłam się, że życie to kompromisy i, niestety, często muszę przymykać oko na coś, Ale jakoś daliśmy radę przez te ponad 43 lata. Można rzec, że dziś jesteśmy lepszym małżeństwem niż na początku.
Jak mówi, nie ma czasu się nudzić i zabiegać o role. Prowadzi warsztaty z recytacji i interpretacji wiersza na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. – To wielka frajda, ponieważ pracuję nad tekstami ze wspaniałą młodzieżą i wiem, że ta praca ma sens. I że moje doświadczenie przyda im się w przyszłości. W ramach tych warsztatów mamy też zajęcia z dykcji. Nagrywa również sporo tekstów do internetu. – Są one prezentowane na portalu www.polska-poezja.pl, gdzie rodzime wiersze i fragmenty poematów czytają znakomici aktorzy. Jest to internetowa audioteka polskiej poezji. Ta strona ma już ponad dwa miliony odsłon, tak więc nasza praca nie idzie na marne. Z kilku tekstów jestem bardzo zadowolona, na przykład ze „Świtezianki” Adama Mickiewicza czy dziewiętnastego „Trenu” Jana Kochanowskiego. Nie brakuje mi pracy, mam co robić. I w domu, i w zawodzie. togaw@tlen.pl