Rosja znowu straszy
Michał Fiszer komentuje.
który oczywiście wcale nie słynął z produkcji traktorów, ale był gigantyczną fabryką czołgów. Jest to na przykład kolebka sławnego T-34, ale też i wielu nowszych typów. Równie ważny był Jużmasz w Dniepropietrowsku (miasto dziś nazywa się Dniepr, jak rzeka, nad którą leży) produkujący rakiety strategiczne i kosmiczne. W Kijowie produkowano też radary i systemy walki elektronicznej, a w Nikołajewie (obecnie Mikołajów) między Odessą a Krymem były dwie wielkie stocznie, w tym ta, w której budowano wszystkie radzieckie lotniskowce. W czasach ZSRR znaczną część zakła- ługańskie spalinówki, znane pod potocznymi nazwami Tamara (SM48) i Gagarin (ST44). Odebranie Ukrainie tych ważnych ośrodków przemysłu ciężkiego miało zdecydowanie osłabić ukraińską gospodarkę. I osłabiło, ale nie spowodowało kompletnego krachu. Ukraina jakoś funkcjonuje – zapewne w znacznej mierze dzięki rzeszy robotników zarabiających za granicą i przywożących zarobione pieniądze do kraju, co napędza gospodarczą koniunkturę. W Polsce nie ma chyba dużego supermarketu, w którym nie pracowaliby nasi wschodni bracia Słowianie. w Kerczu rosyjsko-ukraińskie porozumienie, które pozwalało obu stronom na swobodne korzystanie z wód Morza Azowskiego, tak by statki wszelkich bander mogły docierać do ukraińskiego Mariupolu czy rosyjskiego Taganrogu. Porozumienie było przestrzegane aż do 2014 r. Potem zaczęły się schody.
Całkowite zamknięcie Morza Azowskiego dla ukraińskiej żeglugi (w tym międzynarodowej do ukraińskich portów) nastąpiło w maju tegoż roku. Właśnie wtedy prezydent Putin otworzył słynny most Krymski, długi na 4,5 km wielki drogowy most łączący Krym z terytorium Rosji. Warto przy tym przypomnieć, że taki most planowali Niemcy okupujący Krym w latach wojny, a Rosjanie faktycznie go zbudowali jesienią 1944 r. z przywiezionych przez Niemców materiałów. Niestety, tamten most zawalił się po niecałym roku eksploatacji. Zapewne obecny most jest trwalszy i może nie zawali się pierwszej zimy jak ten pierwotny. Most ten jest bowiem dla Rosji bardzo ważny, bo zapewnia jej namiastkę lądowego połączenia z Krymem.
Właśnie od maja 2018 r., od chwili otwarcia tego mostu, nastąpiła całkowita rosyjska blokada Morza Azowskiego. Może Rosjanie obawiają się ukraińskiego ataku na most pod pozorem morskiej katastrofy? Tak czy siak, Mariupol został praktycznie odcięty od morza, co oczywiście odbija się na gospodarce całego regionu. Regionu leżącego między Donieckiem a Krymem, czyli kolejnego łakomego kąska Rosji. Jest to oczywiście ewidentne złamanie porozumienia z 2003 r., ale Rosja twierdzi, że z chwilą przyłączenia Krymu cała cieśnina leży w granicach ich wód terytorialnych. Gdyby aneksja Krymu została międzynarodowo uznana, to faktycznie by tak było...
To, co zdarzyło się w niedzielę 25 listopada, było desperacką ukraińską próbą sforsowania Cieśniny Kerczeńskiej. Próbą nieudaną, ale która zwróciła uwagę świata na problem swobody żeglugi na Morzu Azowskim. Jednocześnie jest to bardzo niebezpieczny incydent, który może doprowadzić do wznowienia działań wojennych we wschodniej Ukrainie. Za co oczywiście Rosja może oskarżyć Ukrainę, bo to ukraińskie działania doprowadziły do zbrojnej konfrontacji, choć oczywiście zostało to sprytnie przez Rosję sprowokowane ową morską bezprawną blokadą.
Na co liczy Rosja? Odpowiedź jest prosta – na najbliższe ukraińskie wybory. Jeśli zwycięży opcja silnie prorosyjska, co całkiem być może, to wystarczy tylko umocnić i utrwalić nowy sojusz, by móc swobodnie z ukraińskich zasobów korzystać. Notabene z obopólną korzyścią dla obu stron. Wygląda bowiem na to, że Rosja ma Ukrainie znacznie więcej do zaoferowania niż Zachód.