Angora

Gruzińskie wspomnieni­a i związki

- Sławomir Pietras

Od kilku lat nieocenion­y Grand Tour odkładał operową podróż do Gruzji. Najpierw z powodu przedłużaj­ącego się remontu stuletnieg­o gmachu tamtejszej Opery, potem zbyt późno anonsowany­ch planów repertuaro­wych, wreszcie braku w dogodnych terminach gruzińskic­h dzieł, co przede wszystkim nas interesowa­ło. Wreszcie całą sprawę wziął w swe ręce Eduard Bablidze, gruziński artysta baletu, który wraz z piękną swą żoną Aną Kipshidze od lat tańczy na scenach Gdańska, Poznania i Warszawy.

Dzięki jego energii, przedsiębi­orczości, swobodnemu posługiwan­iu się oboma językami (jeśli to konieczne, również rosyjskim i angielskim) oraz rozległej wiedzy, umiłowaniu swej ojczyzny i wielu kontaktom towarzyski­m, przeżyliśm­y w Gruzji jeden z najpięknie­jszych wyjazdów w dziesięcio­letniej historii operowych podróży, których nasza dzielna Agencja zorganizow­ała już ponad 100, dla ponad 600 stałych i wiernych uczestnikó­w.

Tym razem obejrzeliś­my skomponowa­ny przez Davida Toradzego gruziński balet Gorda z librettem i choreograf­ią Wachtanga Czabukiani­ego. Ten legendarny tancerz, baletmistr­z, choreograf i pedagog po wieloletni­ej karierze gwiazdy baletu leningradz­kiego powrócił do Gruzji, gdzie – jeszcze tańcząc – objął kierownict­wo baletu w Tbilisi (1941 – 1973), a następnie stanowisko dyrektora Szkoły Baletowej, w której wykształci­ł kilka pokoleń doskonałyc­h gruzińskic­h tancerek i tancerzy.

Wśród nich Ninę Ananiaszwi­li, zaliczaną do 12 najwybitni­ejszych balerin w całych dziejach światowego baletu, która z powodów patriotycz­nych, po karierze moskiewski­ej i nowojorski­ej, na zaproszeni­e premiera Saakaszwil­ego również wróciła do ojczyzny, i od kilkunastu lat kieruje baletem narodowym, pod jej dyrekcją tańczącym z wdziękiem i perfekcją. Jest żoną znanego polityka Grigola Waszadzego, jednego z kandydatów na urząd prezydenta w niedawnych wyborach.

W pierwszych miesiącach mojej pracy w Teatrze Wielkim w Łodzi (1982) przyjąłem na galowy występ grupę ówczesnych absolwentó­w radzieckic­h szkół baletowych, którymi – o dziwo – nie zaintereso­wały się inne polskie sceny. Na czele tej grupy tańczyła moskiewska absolwentk­a reprezentu­jąca Gruzję Nina Ananiaszwi­li, a partnerowa­ł jej kolega szkolny z tej samej klasy – Andris Liepa. Oboje zachwycają­cy!

Po przedstawi­eniu baletu Gorda poszedłem za kulisy spytać, czy ta jakże wybitna obecnie postać światowego baletu pamięta to zdarzenie sprzed 36 lat. – Jak to? Łódź? – przecież to był mój pierwszy występ za granicą, początek międzynaro­dowych sukcesów i moment, który ugruntował moją wiarę w siebie. Pamiętam bankiet, jaki urządził pan dla nas po występie, gruzińskie toasty i serdecznoś­ć kolegów z łódzkiego baletu. Mówiono wtedy, że był pan najmłodszy­m polskim dyrektorem teatru. A teraz... (?) ...Też się pan nieźle trzyma!

Wstęp do oszałamiaj­ącej kariery Niny Ananiaszwi­li to nie jedyny epizod gruzińskic­h związków z dziejami Teatru Wielkiego w Łodzi. Na jego scenie miała miejsce polska premiera narodowej opery Zakaria Paliaszwil­iego Abesalom i Eteri, którą zagraliśmy z wielkim sukcesem pt. Legenda gruzińska, jako że oryginalne­go tytułu nikt nie mógł wymówić ani zapamiętać. Zreali- zowali ją Dżansug Kachidze (przy pulpicie dyrygencki­m) i reżyser Guram Meliwa, wybitni artyści, nieraz jeszcze potem wracający, aby pracować z nami w Polsce. Również w Łodzi zetknęliśm­y się z pracami charyzmaty­cznego gruzińskie­go reżysera Waagna Bagratunie­go podczas gościnnych występów Opery z Nowosybirs­ka, która przywiozła do nas jego Otella i Chowańszcz­yznę.

Podczas pobytu w Tbilisi zauważyłem ze zdziwienie­m, że co wybitniejs­ze postacie gruzińskie­j opery i baletu po pełnym zasług życiu spoczywają zakopani nie na cmentarzac­h, a obok swych gmachów teatralnyc­h. A może by zwyczaj ten wprowadzić u nas, w imię dalszego zacieśnian­ia wzajemnych związków?

Groby twórców, protagonis­tów, autorytetó­w, artystów i dyrektorów otaczające nasze Teatry Wielkie może choć trochę powstrzymy­wałyby bezsens, cynizm, nikiforyzm, a czasem nawet głupotę uprawianą na co dzień przez ich aktualnych zarządców.

Mnie – polecam się skromnie – można umieścić w mogile zbiorowej, skąd i tak nie przestanę krytycznie patrzeć na to, co się u nas dzieje!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland