Pańszczyzna XXI wieku
związkowcy, którzy są związani z jednym z posłów Prawa i Sprawiedliwości.
– Poseł PiS działa przeciwko swojemu rządowi?
– To wygląda na piętrową intrygę, w której rolnicy są tylko narzędziem. Wcześniej czy później musi dojść do czegoś na kształt rolniczego Okrągłego Stołu. „Solidarność” Rolników Indywidualnych to już tylko atrapa. PSL od bardzo dawna nie reprezentuje interesów wsi, pozostałe organizacje nie mają znaczenia i pozostajemy tylko my. Chodzi więc o to, żeby podczas negocjacji ze stroną rządową zasiadło przy stole jak najwięcej podmiotów reprezentujących rolników, które rozmyją istniejący spór. Dlatego zapewne niedługo się dowiemy, że niektórzy z protestujących pod Rawą Mazowiecką założyli nowy ruch, stowarzyszenie lub związek zawodowy.
– Czytając wasze dyspozycje dla rządu, odnosi się wrażenie, że dziś najważniejszym problemem polskiego rolnictwa jest dymisja trzech weterynarzy.
– W polskim rolnictwie źle dzieje się od lat. Dotyczy to zarówno produkcji roślinnej, jak i zwierzęcej. ASF (afrykański pomór świń) pokazuje, jak działa, a właściwie jak nie działa polskie państwo.
– Czym weterynarze narazili się Agro Unii?
– Nie Agro Unii, a rolnikom, hodowcom, a także milionom konsumentów. Z tym że ci ostatni nawet nie zdają sobie sprawy, jak dalekie mogą być konsekwencje tych działań. Najważniejszy zarzut dotyczy Głównego Lekarza Weterynarii, który zezwolił, żeby trzy polskie firmy mogły sprowadzać z Litwy wieprzowinę z tzw. czerwonej strefy ASF, gdzie istnieją ograniczenia obrotu wieprzowiną. W Polsce, żeby mięso z takiej strefy mogło trafić do obrotu, musi przejść badanie weterynaryjne, które jest ważne 15 dni. Na Litwie wystarczy zbadać je dwa razy do roku w odstępach czterech miesięcy.
– Ardanowski twierdzi, że wielu punktów z waszych dyspozycji jako minister rolnictwa nie jest w stanie zrealizować, gdyż nie ma takich kompetencji.
– Ale może zwolnić wymienionych przez nas lekarzy weterynarii. Obiecał to w obecności kamer. Mamy dla niego dużo szacunku, że tak szybko przyjechał pod Brwinów, ale jeżeli nie dotrzyma publicznie danej obietnicy, to nie będziemy z nim więcej rozmawiać (*).
– Teraz musicie dać czas ministrowi na przeanalizowanie waszych żądań.
– One są znane od dawna. Czekamy na zaproszenie do rozmów, ale nie jestem optymistą. Tego dnia, gdy demonstrowaliśmy na autostradzie, w Sejmie obradowała Komisja Rolnictwa. Miało w niej wziąć udział kilku naszych działaczy. Tymczasem jeszcze podczas blokady zatelefonował do nas przewodniczący komisji poseł Jarosław Sachajko (Kukiz’15 – przyp. autora) i oświadczył, że z powodu naszych protestów nie zostaniemy wpuszczeni do Sejmu. To prawdziwa bezczelność i czysty bolszewizm.
– Hodowcy trzody twierdzą, że w ostatnim czasie wielkie ilości wieprzowiny trafiają do Polski także z Belgii, gdzie ceny żywności są przecież wyższe niż u nas.
– Belgowie na ogromną skalę opróżniają swoje magazyny, także te strategiczne, wojskowe. Przechowywane tam mięso ma 20, a nawet 30 lat. Dlatego jest takie tanie. Po przewiezieniu go do Polski nie jest badane, gdyż w Unii wystarczy badanie w kraju producenta. Ale nawet jeżeli to mięso spełnia wymogi sanitarne, to czy chciałby pan zjeść 30-letniego schabowego?
– Przeciwstawiacie się też importowi żywności z Ukrainy, a przecież w Polsce jest wolny rynek.
– Ukraina nic od nas nie kupuje, mimo że przywódcy naszych państw tak często podkreślają wzajemną przyjaźń. Za to z Ukrainy wjeżdża do nas wiele ich produktów rolnych. I nikt tego nie kontroluje, nikt nie bada, a przecież stosuje się tam środki ochrony roślin, które są zabronione na terenie Unii Europejskiej. W sprowadzanych z ich kraju zbożach na paszę może znajdować się wirus ASF, bo przecież tylko w pierwszych miesiącach tego roku wykryto tam 59 ognisk pomoru, w tym wiele w pobliżu granicy z Unią Europejską. Ukraińskie państwo jest w wielkim kryzysie. Jego instytucje nie działają albo działają bardzo słabo. Dlatego zastanawiam się, ile naprawdę ognisk ASF jest w tym kraju?
– Media, tak jak niektórzy politycy, starają się was zaszufladkować. Jedni twierdzą, że jesteście związani z PSL-em, inni – że z PiS-em.
– „Gazeta Polska” sugeruje, że mamy jakieś prorosyjskie sympatie. Pewno niedługo zarzucą nam współpracę z PO, choć muszę przyznać, że nasze relacje z posłanką Dorotą Niedzielą są bardzo dobre, ale to z tego powodu, że pani poseł jest lekarzem weterynarii i rozumie problemy rolników, zwłaszcza hodowców. Z przykrością muszę stwierdzić, że większość mediów jest nieobiektywna albo nastawiona tylko na sensację. Mam wiele krytycznych uwag do TVP i TVN. Podczas blokady dziennikarz telewizji publicznej zachowywał się wobec nas arogancko, a dziennikarz TVN trzy razy pytał mnie, czy blokady to jest dobre rozwiązanie? I co ja mam mu na to odpowiedzieć? To ma być dziennikarstwo? Najbardziej obiektywny jest Polsat.
– Myśleliście o przekształceniu się w partię polityczną?
– Nie chcemy angażować się w działania stricte polityczne, choć to, co robimy, jest polityką, ale do tego zmusza nas władza. Chcemy dbać o interesy polskiego rolnika oraz konsumenta, i to w zupełności wystarczy. Na razie jesteśmy ruchem społecznym, ale planujemy założyć fundację, a być może także związek zawodowy i stowarzyszenie.
– Rolnicy od lat są niezadowoleni ze swojej sytuacji, a przecież jesteście największymi beneficjentami naszego wejścia do Unii Europejskiej.
– Na rolnictwo Unia wydaje największą część swojego budżetu. Tylko dzięki temu mamy zdrowe, dostępne i w miarę tanie produkty. Dlaczego jesteśmy niezadowoleni? W każdej kampanii wyborczej od 1989 r. politycy wszystkich opcji składali nam wiele obietnic i nigdy ich nie dotrzymywali, gdyż jako grupa społeczna jesteśmy niezorganizowani i nie potrafimy tych obietnic wyegzekwować.
– Jeszcze w PRL-u mówiło się, że polskie rolnictwo jest zbyt rozdrobnione, nieefektywne, drogie, że pracuje w nim za dużo ludzi. I tak jest do dziś.
– To, co jedni uważają za naszą słabość, ja uważam za siłę. Nieprawda, że produkujemy drogo. Nasze produkty są tańsze niż zagraniczne, a ich lepszą jakość gwarantują niewielkie gospodarstwa rodzinne. Dziś handel oraz firmy przetwórcze są już opanowane przez zagraniczny kapitał i tylko to rozdrobnione rolnictwo zostało w polskich rękach. Wielkie zagraniczne sieci handlowe wmawiają konsumentom, że w ich sklepach kupują produkty polskich rolników. Tymczasem to jest margines marginesu ich oferty. Gdyby tak jak na Zachodzie rodzinne gospodarstwa zastąpiły wielkie rolnicze kombinaty, to bardzo szybko zostałyby one przejęte przez zachodnie korporacje i polski rolnik stałby się XXI-wieczną mutacją chłopa pańszczyźnianego. (*) 14.12.2018 na stronie Ministerstwa Rolnictwa pojawił się komunikat: Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski odwołał dziś Krzysztofa Jażdżewskiego ze stanowiska Zastępcy Głównego Lekarza Weterynarii ds. Zdrowia Zwierząt oraz ds. Unii Europejskiej i Współpracy z Zagranicą. Centrum Informacyjne Sejmu. – Jak nie pracujemy w Sejmie, to pracujemy w naszych okręgach, więc nie są to dni wolne – tłumaczył „SE” poseł PiS Marek Ast (60 l.). – Mamy agonię parlamentaryzmu, Sejm pracuje rzadko i krótko, bo PiS nie dopuszcza do debaty. Gdyby Sejm był miejscem dyskusji, pracowałby częściej i intensywniej – oburzała się w rozmowie z „SE” przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer (49 l.). Pozostaje mieć nadzieję, że po takiej labie posłowie będą mieli dość sił, aby wrócić do Sejmu i rozwiązywać problemy zwykłych ludzi, których nie stać na tak długie świętowanie. MMB