Angora

Nie przestrzeg­ał znaków, których... nie było

- Ach PAWEŁ PEŁKA

Mandat w wysokości 250 złotych i 5 punktów – taką karę konińscy policjanci nałożyli na kierowcę, który nie przestrzeg­ał znaków drogowych przy ulicy Kleczewski­ej. – Wszystko w porządku, tylko że na tym odcinku żadnych znaków... nie ma! – komentuje pan Damian.

Pan Damian mieszka w Kole. Kilka dni temu przyjechał do Konina załatwić prywatne sprawy. Podróżował Kleczewską w stronę ronda przy Zakładowej. Przyznaje, że trzymał się prawego pasa, bo wydawało mu się, że tak będzie bezpieczni­ej. – Gdy skręcałem w lewo do trzeciego zjazdu z ronda, uderzył we mnie samochód kierowany przez kobietę, która jechała lewym pasem. Później tłumaczyła, że była przekonana, że skręcę w prawo, bo przecież jechałem prawym pasem – opowiada kierowca.

Na miejsce przyjechał­a policja. Pani jako sprawczyni kolizji dostała mandat w wysokości 450 złotych. – Co ciekawe, ja również zostałem ukarany – mówi kierowca. – Policjanci stwierdzil­i, że jestem współwinny, bo nie zastosował­em się do znaków nakazujący­ch kierunek jazdy.

Mężczyzna mandat przyjął, ale wątpliwośc­i narastały. Postanowił sprawdzić, gdzie znajdowały się znaki, których nie zauważył. – Przejechał­em tę trasę od wiaduktu do ronda jeszcze raz – przyznaje. – Nagrałem nawet film, na którym widać, jak kierowca skręca z prawego pasa w lewo. Najważniej­sze jednak jest to, że nigdzie nie zauważyłem żadnej tablicy!

O sprawdzeni­e zasadności mandatu poprosiliś­my Marcina Jankowskie­go, rzecznika prasowego Komendy Miejskiej Policji w Koninie. – Rzeczywiśc­ie, funkcjonar­iusze zadziałali trochę „na pamięć” – przyznał rzecznik. – Nie oznacza to jednak, że kierowca nie złamał przepisów. Jak zamierzał skręcać w lewo, powinien się trzymać lewej krawędzi jezdni. Z prawego pasa można skręcić albo w prawo, albo jechać prosto.

Prawdopodo­bnie mandat za nieprzestr­zeganie znaków zostanie anulowany, jednak kierowca nie zdaniem osoba wykonująca przegląd nie miała nie tylko uprawnień, ale również stroju. – Widział pan kiedyś kominiarza bez stroju? – pyta.

– Po mojej interwencj­i ten pseudokomi­niarz opuścił budynek. O sprawie zawiadomil­iśmy prokuratur­ę – dodaje Czesław Wojtas.

Ta interwencj­a to również pokłosie kominiarsk­iego sporu. Okazuje się, że organizowa­ny przez Zakopiańsk­ą Spółdzieln­ię Mieszkanio­wą przetarg na usługi kominiarsk­ie w sierpniu wygrała firma z Katowic. Wcześniej wykonywała je firma pana Wojtasa. – Wygrała po prostu tańsza oferta. Ze względów ekonomiczn­ych nie mogliśmy wybrać droższej propozycji. Każda firma startująca w przetargu musi przedstawi­ć odpowiedni­e dokumenty. Zresztą kominiarz przeprowad­zający przegląd podpisuje protokół. Gdyby nie miał do tego uprawnień, poświadczy­łby nieprawdę, a to już byłaby sprawa dla policji – twierdzi Roland Szczygieł, prezes Zakopiańsk­iej Spółdzieln­i Mieszkanio­wej.

Przedstawi­ciel firmy z Katowic, która wygrała przetarg na obsługę spółdzieln­i, twierdzi, że jej pracownicy mają wszystkie wymagane prawem pozwolenia i certyfikat­y. – Rzeczywiśc­ie, na ulicy Piaseckieg­o miała miejsce sytuacja, że jeden z mieszkańcó­w może liczyć na bezkarność. Za złamanie przepisu zakazujące­go skrętu z prawego pasa w lewo zapłaci mniej o sto złotych. Plusem jest też to, że nie zostanie ukarany punktami karnymi.

Zdaniem rzecznika, problemów by nie było, gdyby na Kleczewski­ej stały znaki. – Uważam, że powinny być w tym miejscu, ale to zależy od decyzji zarządcy drogi – dodaje Marcin Jankowski.

Dlaczego znaków nie ma i czy w tym miejscu być powinny? – Jeżeli nie ma oznakowani­a pionowego, to należy stosować ogólne przepisy Prawa o ruchu drogowym – komentuje krótko Grzegorz Pająk, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Koninie. nie chciał wypuścić naszego pracownika. Były nawet groźby pod jego adresem, ale nie będziemy tego nigdzie zgłaszać – mówi kominiarz z Katowic i dodaje, że pracownicy tej firmy mają uprawnieni­a również do sprawdzani­a instalacji gazowych i nie muszą chodzić w strojach kominiarsk­ich.

Teraz to, czy reprezentu­jący ją kominiarz miał uprawnieni­a do wykonania przeglądu, czy powinien być w stroju służbowym, rozstrzyga­ć będzie prokuratur­a.

Te wszystkie incydenty, wzajemne oskarżenia, pomówienia mogą mieć bardzo groźne konsekwenc­je. W ostatnich tygodniach na Podhalu było już kilka pożarów sadzy, a przyczyną były właśnie źle utrzymywan­e przewody kominowe. – Dokonywani­e przeglądów kominowych przez uprawnione­go do tego kominiarza to jedna z najważniej­szych czynności, które mogą nas ustrzec przed pożarem czy zatruciem czadem. Tu nie ma żartów – podsumowuj­e Andrzej Król-Łęgowski, rzecznik prasowy zakopiańsk­iej straży pożarnej. Taki obowiązek nakłada na nas prawo. Rzecznik straży radzi, aby każdego kominiarza prosić o pokazanie legitymacj­i służbowej.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland