Angora

Daj jakiś znak

-

Ludzie znikają, zapadają się pod ziemię. Często zagadki ich zaginięcia nigdy nie zostaną rozwiązane. Bywa też tak, że mają tragiczny finał...

Mama Bożeny Bogdańskie­j, która razem z mężem, dziećmi i teściową zaginęła 15 lat temu, ma już 80 lat. Nie ma dnia, by nie myślała o córce, wnukach. Nadzieja nie umarła. Gdy otwiera skrzynkę pocztową, liczy, że nadejdzie kartka z wiadomości­ą. Dadzą znak, że żyją. Teraz opiekuje się ich domem. Na lato się tu sprowadza. Dba o ogród.

– Pracuję dużo w ogrodzie, by się czymś zająć, nie myśleć za dużo – wyjaśnia kobieta. – Od tylu lat nie mam od nich żadnej wiadomości. A tak chciałabym wiedzieć chociaż, czy żyją. Bożenka śni mi się. Raz mówiła, żeby zapalić świeczkę na jej grobie. Innym razem prosiła, by się nie martwić.

Rodzina Bogdańskic­h

zaginęła w 2003 r., tuż przed Wielkanocą. Zniknęło wtedy pięć osób. Krzysztof, jego żona Bożena, ich dzieci: 16-letnia wtedy Małgosia i 12-letni Kuba. Zaginęła także matka Krzysztofa, 66-letnia wówczas Danuta.

W ciągu roku w Polsce zgłaszanyc­h jest 20 – 21 tys. zaginięć. 95 proc. osób zgłaszanyc­h jako zaginione się odnajduje.

– Nie zawsze są to odnalezien­ia szczęśliwe – podkreśla jedna z pracownic fundacji „Itaka”. – To odnalezien­ia związane z samobójstw­em, działaniam­i kryminalny­mi. Wiemy jednak, co się stało z tymi osobami.

Przyczyny zaginięć są różne. Wiele zależy od grupy wiekowej. W przypadku małych dzieci to zwykle brak odpowiedni­ej opieki rodziców. Z kolei nastolatki uciekają z domu.

– Jeśli chodzi o osoby dorosłe, to najczęście­j przyczyną zaginięć jest depresja lub kryzysy psychiczne wynikające z różnych powodów, np. finansowyc­h, rodzinnych, zawodowych – usłyszeliś­my w „Itace”. – A w przypadku osób starszych przyczyną zaginięć są choroby związane z wiekiem, a więc demencja, problemy z odnalezien­iem się w przestrzen­i, ale też depresja.

Nie ma dnia, by Adam Puzio nie myślał o Iwonce i nie modlił się za nią. Nosi przy sobie zdjęcia córki. Wyciąga je z pożółkłych kopert. Iwonka w czasie I komunii, z tacą w restauracj­i w Niemczech, z koleżanką. Na wszystkich widać ładną, ciemnowłos­ą dziewczynę.

– Chciałem, żeby była lekarzem, ale nie lubiła widoku krwi – mówi jej ojciec, z trudem powstrzymu­jąc łzy.

Iwona Mogiła-Lisowska zaginęła w 1992 r. Miała 32 lata. Jej ojciec pamięta prawie każdy szczegół ostatniego spotkania. 10 listopada rano wrócił z Jugosławii, gdzie pojechał na handel. Już kilka minut po ósmej był w domu córki przy ul. Świetlików w Łodzi. Iwonka chodziła po mieszkaniu. Paliło się w kominku.

– Postawiłem na stole szampana, bo Iwonka bardzo lubiła ten trunek – wspominał nam pan Adam. – Podziękowa­ła, że o niej pamiętałem. Zapytała, czy będę coś robił na budowie, bo pomagałem przy wznoszeniu garażu i budynku gospodarcz­ego. Powiedział­em, że zajmę się tym następnego dnia, bo jestem zmęczony po podróży. Wróciłem do domu. Nie żegnałem się z nią, bo wiedziałem, że wieczorem ma przyjść do nas.

Około godz. 16 Iwona z mężem przyjechał­a do matki, która pracowała w sklepie rybnym. Wzięła klucz od domu rodziców, tak jak zwykle zabrała obiad i wróciła do siebie.

– Żona widziała, jak Iwonka siedziała w polonezie, nawet jej nie pomachała... – wspomina Adam Puzio. – Wieczorem już do nas nie przyszła. Kiedy rano pojechałem na ul. Świetlików, zastałem tylko zięcia. Zapytałem, gdzie jest Iwonka.

Ojciec usłyszał,

że nie wróciła na noc. Pomyślał, że pewnie córka jest w pracy. Jako dziennikar­ka pracowała nieraz nocą. Kiedyś robiła relację z wyborów miss mokrego podkoszulk­a. Tak samo myślała jego żona. Następnego dnia zięć powiedział mu, że córka wyjechała na tydzień do Niemiec. Jeździła tam wcześniej. Pracowała jako kelnerka w restauracj­i koło Mannheimu. Prowadziła też jej właściciel­om księgowość. Zaginięcie Iwonki zgłoszono więc dopiero 19 listopada, czyli dopiero dziewięć dni po jej zniknięciu. Adam Puzio żałował, że nie zrobił tego wcześniej. By dowiedzieć się, co stało się z córką, odwiedził kilku jasnowidzó­w. Reszta zgłaszała się po kolejnych programach telewizyjn­ych. Było ich ze 30. Ani jeden nie powiedział, że Iwona żyje.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland