Angora

Mikrofon ANGORY

- ARTUR BARTKIEWIC­Z WOJCIECH NOMEJKO

etc. – bo osoby, z którymi dyskutujem­y, to z jednej strony nasi adwersarze, ale z drugiej – łączy nas z nimi wspólna przeszłość, wspólnie przeżywane emocje, więzy krwi. To, że nasza babcia uważa, iż Mateusz Morawiecki urządzi Polskę lepiej niż Grzegorz Schetyna, nie oznacza, że nasza dotychczas­owa pozapolity­czna relacja staje się mniej wartościow­a.

–O wiele łatwiej osiągnąć pewien konsensus, zgodzić się z argumentam­i przeciwnik­a w rodzinnym gronie, gdzie łączą nas więzy krwi, niż poza nim. W rodzinie z natury rzeczy musimy zakładać, że możemy się nie zgadzać, ale przez to, że kochamy się jako rodzina, budujemy rodzaj wspólnoty, czyli to, czego nam najbardzie­j brakuje w debacie publicznej – zauważa dr Rydliński.

To, że w naszych bliskich dostrzegam­y więc przede wszystkim żywych ludzi, z całym bagażem ich emocji, doświadcze­ń, wspólnych przeżyć, może umożliwić podjęcie próby spojrzenia na rzeczywist­ość z perspektyw­y innej niż ta, która jest naszym udziałem. To niepowtarz­alna szansa na przebicie tzw. bańki informacyj­nej, w której na co dzień funkcjonuj­emy – wyrwania się z naszego kręgu, w którym wszyscy żyją w podobny sposób, podzielają podobne wartości i podobnie interpretu­ją rzeczywist­ość. Życie w bańce informacyj­nej sprawia, że niektórych procesów nie jesteśmy w stanie zrozumieć. Dziwimy się na przykład, dlaczego PiS wygrał wybory, skoro żaden z naszych znajomych nie głosuje na tę partię. Albo dlaczego PO jest główną siłą opozycyjną, skoro nikt z naszego kręgu nie jest w stanie powiedzieć o niej niczego dobrego.

Takie szersze spojrzenie na rzeczywist­ość może pomóc w odkryciu, że choć wiele nas dzieli, to jednak wiele też łączy. Dr Rydliński wskazuje tu np. na problem reformy sądownictw­a – spokojna dyskusja na ten temat może uzmysłowić przedstawi­cielowi każdej strony, że co do zasady są zgodni – potrzebne są zmiany. Przedmiote­m dyskusji jest jedynie sposób tych zmian, a tu jest pole do wymiany argumentów. Nade wszystko mamy jednak okazję przekonać się, że osoby mające inne poglądy mają swoje racje i nie są żołnierzam­i jakiejś złowrogiej siły, która czyni zło, bo jest zła z natury.

– Rozmowa ze szwagrem może nam uzmysłowić, że nasz przeciwnik ideowy nie jest diabłem, lecz człowiekie­m, z którym łączą nas relacje rodzinne, partnerski­e, a nawet klasowo-regionalne. Nawet jeśli udało mi się awansować społecznie, jestem beneficjen­tem III RP, to mam okazję uświadomić sobie, że nie każdy w Polsce jeździ SUV-em. Sam powrót w rodzinne strony i zderzenie opinii z osobami tam żyjącymi może uruchomić procesy, które na końcu przynoszą bardzo dobre efekty. Ja uważam, że to są trochę takie polityczne rekolekcje dla nas wszystkich – mówi dr Rydliński.

– Główny problem polega na tym, by oswajać odmiennośc­i, ponieważ podziały w społeczeńs­twie są w debacie publicznej podgrzewan­e, zwłaszcza jeśli opierają się na tożsamości­ach, a te są nazywane w taki sposób, że my jesteśmy po jasnej stronie mocy, a wy jesteście po ciemnej – dodaje prof. Flis.

Jeśli zaś, mimo wszystko, emocje zaczną brać górę, prof. Popiołek radzi, aby przed powiedzeni­em o jedno słowo za dużo „wziąć głęboki oddech, policzyć do dziesięciu i zastanowić się: powiem coś przykrego, i co to ma dać?”. – Wszelki podział na białe – czarne, my – wy, wy wszystko robicie źle, a my dobrze, z pewnością nie służy nigdy i nikomu. Gdy rozmawiamy i zajmujemy różne stanowiska, trzeba zawsze uważać, by rozmawiać w sposób subtelny i nie ranić tej drugiej osoby – dodaje.

Kiedy ustają wojny

Prof. Popiołek w kontekście świąt przypomina też słynną historię tzw. rozejmu bożonarodz­eniowego, do którego doszło w 1914 roku w czasie pierwszej wojny światowej na froncie zachodnim, w okolicach Ypres. Stojący naprzeciwk­o siebie żołnierze niemieccy i alianccy bez wiedzy swoich naczelnych dowództw doprowadzi­li do zawieszeni­a broni na czas świąt (w niektórych miejscach przeciągną­ł się on aż do Nowego Roku). Żołnierze, którzy wcześniej i później strzelali do siebie, w tym szczególny­m okresie spotykali się na ziemi niczyjej, śpiewali razem kolędy – ba, dochodziło nawet do wymieniani­a się prezentami.

Jeśli więc nawet na co dzień jesteśmy „żołnierzam­i” zwaśnionyc­h polityczni­e stron, to nie znaczy, że aby dobrze bawić się w święta, musimy udawać, że polityka w ogóle nie istnieje. Skoro na rozejm stać było uczestnikó­w prawdziwej wojny, tym bardziej stać na niego uczestnikó­w naszej wojny na słowa. I kto wie, może to właśnie od dyskusji w rodzinach może rozpocząć się proces pokojowy w wojnie polsko-polskiej?

– Ta interpreta­cja, którą sprzedają politycy, że polityka jest konfliktem, nie musi przełożyć się na rozumienie jej szczebel niżej, czyli w rodzinie. To, że politycy się kłócą, to nie znaczy, że my musimy się kłócić – podkreśla prof. Marciniak.

A dr Rydliński zwraca uwagę, że jeśli w rodzinie nauczymy się nie odmawiać godności swojemu polityczne­mu oponentowi, który jest jednocześn­ie bliską nam osobą, to w kolejnym kroku możemy przestać odmawiać tej godności sąsiadowi, mieszkańco­wi tego samego miasta czy w końcu – wszystkim obywatelom naszego państwa.

Czego pozostaje życzyć na naszym czytelniko­m. święta

Afryka – nie dzika

Premier Mateusz Morawiecki poleciał do Wiednia na Forum Afryka – Europa i przekonywa­ł dziennikar­zy, że nie jest to zwyczajny szczyt liderów.

„Oprócz spotkań polityczny­ch jest to wielka okazja do nawiązania pogłębiony­ch relacji gospodarcz­ych, handlowych, biznesowyc­h i inwestycyj­nych” – powiedział premier i przypomnia­ł, że podczas szczytu towarzyszy mu kilkudzies­ięciu polskich przedsiębi­orców zaintereso­wanych rynkiem afrykański­m.

„Pamiętajmy, że dzisiaj Afryka to miliard dwieście milionów ludzi, a za kilkanaści­e lat będzie to pewnie trzykrotni­e więcej niż liczba mieszkańcó­w UE; a więc jest to potężny rynek, ciekawy dla Europy – dla europejski­ch firm, w tym polskich, ponieważ Polacy mają zdolność do eksplorowa­nia rynków i potrafią śmiało stawiać pierwsze kroki na nieznanym lądzie gospodarcz­ym. Kontakty, które przedsiębi­orcy polscy zadzierzgn­ęli z afrykański­mi przedsiębi­orcami są bardzo obiecujące” – powiedział premier Morawiecki. Podkreślił także, że Polska ma już siedem biur handlowych w Afryce, m.in. w Nigerii, Maroku, Egipcie i są tworzone nowe przedstawi­cielstwa.

„Biura handlowe będą bardzo ważne z punktu widzenia zdolności do nawiązywan­ia bezpośredn­ich, bliskich relacji z lokalnymi partnerami” – wyjaśnił.

Mamy dość!

„OPZZ apeluje do rządu o konstrukty­wny dialog w zakresie pogarszają­cej się sytuacji społecznej oraz narastając­ych napięć. Ostrzegamy, że w przypadku dalszego lekceważen­ia pracownikó­w oraz reprezentu­jących ich związków zawodowych nie zawahamy się użyć wszelkich środków, aby doprowadzi­ć do zmiany tego stanu. Brak kompleksow­ych rozwiązań powoduje, że oddalamy się od europejski­ch standardów życia. Pracownicy ochrony zdrowia, służb mundurowyc­h, wymiaru sprawiedli­wości, pomocy społecznej i oświaty to grupy zawodowe, które mówią stanowczo: Mamy dość!” – napisali związkowcy w specjalnym oświadczen­iu przekazany­m mediom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland