Angora

Po zwolnieniu z aresztu tylko oskarżony Ryszard Ć. przyjeżdża na swój proces do Łodzi

-

Sąsiadem okazał się Ryszard Ć., bezrobotny ślusarz utrzymując­y się z prac dorywczych. To on w dniu kradzieży siedział za kierownicą audi. Towarzyszy­ł mu Marcin D., właściciel straganu z warzywami i owocami. Już wtedy policjanci wiedzieli, że sprzedawca warzyw nie wrócił do Wrocławia z Ryszardem Ć. Przejechal­i razem tylko parę przecznic w Łodzi i tam mężczyzna przesiadł się do innego samochodu, który prowadził Tomasz T. Wszyscy trzej zostali zatrzymani.

Mężczyźni, którzy prowadzili auta, w trakcie śledztwa utrzymywal­i, że do tego ograniczył­a się ich rola. Sprawa Tomasza T. rzeczywiśc­ie została wyłączona ze śledztwa, a do aresztu i na ławę oskarżonyc­h trafili tylko Ryszard Ć. i Marcin D. Obaj oskarżeni o kradzież mienia o znacznej wartości. Według pokrzywdzo­nych ich łupem padło około 50 kilogramów łańcuszków, kolczyków i bransolete­k o łącznej wartości 70 tysięcy euro. Czyste złoto w postaci granulatu. Sztabka złota. Gotówka. Dokumenty i karty bankomatow­e. Po podliczeni­u łup wart był ponad 600 tysięcy złotych.

Ryszard Ć. przez całe śledztwo powtarzał jedno:

– Jestem w tej sprawie ofiarą. Trafiłem tu przypadkow­o.

Marcin D. kręcił. Najpierw nie przyznawał się do niczego. Wreszcie stwierdził, że sam dokonał kradzieży:

– Ryśka i Tomka poprosiłem jedynie o podwózkę.

Nie potrafił jednak wyjaśnić, skąd właściciel warzywniak­a z Wrocławia wiedział, że akurat tego dnia na ulicy w Łodzi będzie stał mercedes wypełniony biżuterią. Pękł dopiero po kilkunastu dniach:

– To zlecił mi nieznany mężczyzna. Wszystkie szczegóły znałem od niego. Nie powiem, kim był, bo boję się o własne życie.

Nie ma Rafała, nie ma biżuterii

Policjanci nie chcą rozkuć siedzących na ławie oskarżonyc­h Marcina D. i Ryszarda Ć. W drodze do łódzkiego sądu na swoją pierwszą rozprawę między panami doszło do scysji. Po odczytaniu aktu oskarżenia pierwszy zabiera głos Marcin D.:

– Przyznaję się. Żałuję tego, co zrobiłem. Chcę dobrowolni­e poddać się karze i wiem, że okolicznoś­ci tego, co opowiem, nie mogą budzić wątpliwośc­i – mówi od razu jasno

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland