Trudna droga do szkoły
Kenijskie dzieci każdego dnia pokonują minimum 10 kilometrów, by dotrzeć do szkoły. Często głodne i spragnione przemierzają niebezpieczne rejony pełne dzikich zwierząt. Mieszkają w prostych chatach pozbawionych wynalazków cywilizacji.
Koitankai jest Masajką. Ma 12 lat i chce zostać lekarzem. Dziewczynki w jej wieku wychodzą już za mąż, ona uważa, że to za wcześnie. Jest przecież dzieckiem. Chce walczyć o swą przyszłość. Drogę z domu do bursy pokonuje raz w miesiącu. To 20 kilometrów marszu przez niebezpieczną sawannę. Najbardziej boi się groźnych słoni. Kiedy je zauważy, stara się iść pod wiatr, by jej nie wyczuły. Wyrusza wczesnym rankiem. Odprowadza ją mama, która jak każda mama na świecie boi się o swoje dziecko i przestrzega je przed niebezpieczeństwem. Po kilku kilometrach rozstają się. Nastolatka rusza sama w dalszą drogę. Mama dowie się, czy córka bezpiecznie dotarła do szkoły, kiedy spotka kogoś, kto ją tam widział. Rodzina jest biedna i nie ma telefonu. Na wieści może czekać nawet tydzień.
Koitankai udaje się przyjść do szkoły tuż przed obiadem. Ma szczęście. Posiłki wydawane są dwa razy dziennie. Pierwszeństwo mają najmłodsi. Gdyby nie zdążyła, musiałaby czekać na jedzenie do następnego dnia.
W bursie mieszka około 200 osób. By móc tu zostać, trzeba opłacić czesne. Koszt miesięcznej nauki z mieszkaniem to kwota około 750 szylingów kenijskich, czyli około 27 złotych. To duży wydatek dla rodziny, dlatego dziewczynka co miesiąc wraca do domu po kolejne pieniądze na czesne. Roczna edukacja kosztuje dwie kozy – to bardzo dużo. Szanowani Masaje mają 50 krów i kóz.
*** W tym samym czasie co nastolatka ruszają z domu i inne dzieci. Lerionka, który ma 10 lat, mieszka bliżej szkoły. Każdego dnia biegnie wraz z kolegami, ścigając się z antylopami. – Kiedy dorosnę, zostanę nauczycielem. Będę też dużo podróżował i kiedy zwiedzę już wszystkie kraje, wrócę do mamy – mówi chłopiec.
Lerionka na co dzień pije herbatę i mleko. Rzadko coś je, zwłaszcza mięso. Jego zadaniem jest pilnowanie krów. Kiedy idzie na lekcje, mama wraz z młodszym bratem zostaje w domu zbudowanym z patyków i łajna, i tam czeka na starszego syna. Ów stara się zawsze iść drogą, przy której jest studnia, bo w szkole nie dostanie picia ani jedzenia. Lerionka płaci za naukę jednego dolara miesięcznie, zatem nie należą mu się takie przywileje. Kończy lekcje w południe i wraca do domu, by tam do zmroku paść bydło.
*** Krowy i kozy to od pokoleń największy skarb Masajów. Kiedy zwierzęta nie mają jedzenia, ludzie idą na jego poszukiwanie. Masajowie to lud częściowo wędrowny. Ich osady są prymitywne.
Ośmioletni Moseka także dba o bydło. W nocy trzyma straż, by dzikie zwierzęta nie zagryzły jego podopiecznych. Około 6 rano, niewyspany i zmęczony, szybko się myje i przez dzikie tereny pędzi na lekcje. Malec wraz z innymi 12 rodzinami mieszka w wiosce Kasiole. Domy w Kasiole składają się z dwóch izb. W każdej mieszka rodzina mająca około 5 dzieci.
Do Moseki dołącza koleżanka. Uważając na małpy, węże, słonie i bawoły, mkną na zajęcia. Wracając, udaje im się zatrzymać w miejscu, gdzie zabijane są zwierzęta. Mają szczęście. Będą mogli najeść się po wielu tygodniach. Mężczyźni piją krew, by mieć siłę, i jedzą mięso. Kobietom wolno skosztować tylko podrobów.
Lekcje zaczynają się o świcie apelem. W The Ntuka Primary School jest 9 klas i po 40 uczniów w każdej klasie. Nauczycielka pochodzi z Nairobi. Uczy dzieci języka suahili, angielskiego i matematyki.
Uczniowie noszą mundurki. To zielone sweterki, spódniczki lub spodenki oraz koszule w czerwoną kratkę i białe skarpetki. Nauka jest przywilejem i dzieci wiedzą, że to jedyna droga, żeby spełnić marzenia o lepszym świecie.