Świąteczna kometa i planetarne atrakcje w nowym roku
Okres świąteczno-noworoczny to niezwykły czas rodzinnych spotkań, wspaniałych prezentów i sylwestrowych zabaw. Towarzyszy mu swoisty religijny klimat, który od wieków był powiązany z wydarzeniami na niebie, jak chociażby z Gwiazdą Betlejemską. Stąd też wywodzi się tradycja, aby w wigilijny wieczór wypatrywać na niebie pierwszej gwiazdki, której pojawienie się bywa sygnałem do rozpoczęcia uroczystej wieczerzy. W tych szczególnych dniach warto więc spojrzeć na wieczorne niebo, aby nie tylko dochować tradycji, ale też zadowolić oczy niecodziennymi widokami. Oprócz wielu niezwykłości tego czasu nadarzy się jeszcze okazja zobaczenia słabej komety, która obecnie wędruje po niebie.
Każdego roku funkcję symbolicznej pierwszej gwiazdki może pełnić coraz to inny obiekt, niekoniecznie gwiazda. Czasem są to jasne planety, np. Wenus, Mars czy Jowisz, które wyróżniają się na tle zwykłych gwiazd. Niestety, w tym roku w wigilijny wieczór nie zobaczymy nadzwyczaj jasnych planet, toteż musimy się zadowolić obiektami trochę słabszymi.
Gdy niebo dostatecznie się ściemni (tj. około godziny 16), na południowym nieboskłonie jako pierwsza pojawi się planeta Mars, która w tym rejonie świeci obecnie najjaśniej. Niemal w tym samym czasie, a nawet odrobinę wcześniej, powinniśmy zobaczyć Kapellę, czyli najjaśniejszą gwiazdę w konstelacji Woźnicy, która wyróżnia się na północno-wschodnim nieboskłonie i jasnością jest zbliżona do Marsa. Na tytuł pierwszej gwiazdki może też zasłużyć Wega – najjaśniejsza gwiazda w konstelacji Lutni. Ujrzymy ją po zachodniej stronie nieba, mniej więcej w połowie odległości między horyzontem a zenitem.
Wypatrując w Wigilię pierwszej gwiazdki, warto zatrzymać się na dłużej przy wspomnianej już Kapelli. Oto bowiem w jej pobliżu znajdzie się tej nocy kometa 46P/Wirtanen, która 16 grudnia osiągnęła największe zbliżenie do Ziemi i obecnie już się od nas oddala. Przy idealnej pogodzie i ciemnym niebie może zaistnieć szansa zobaczenia jej gołym okiem, ale w miarę możliwości warto skorzystać z pomocy lornetki lub lunety, która pozwoli ją łatwiej dostrzec. Wyglądem przypomina ona mglistą plamkę bez wyraźnych konturów, która z wolna przemieszcza się wśród gwiazd (rys.1). Obecnie w ciągu 4 – 5 godzin przemierza ona dystans rzędu pół stopnia, czyli równowartość średnicy tarczy Księżyca. Jednak z upływem czasu jej ruch będzie coraz wolniejszy, co widać na załączonym rysunku, na którym pozycje komety podano w odstępach dwudniowych.
Kometa 46P/Wirtanen nie jest nowym obiektem, gdyż została odkryta w 1948 r. przez amerykańskiego astronoma Carla Wirtanena. Obiega ona Słońce raz na 5 lat i 5 miesięcy, okresowo zbliżając się też do Ziemi. Jej stałe jądro ma średnicę zaledwie 1,2 km, ale gazowo-pyłowa otoczka, która tworzy się wokół niej pod wpływem promieniowania słonecznego, ma już nieporównywalnie większe rozmiary. To właśnie dzięki tej dużej otoczce, która odbija światło słoneczne, możemy kometę zobaczyć, bo samo jądro jest zbyt małe, aby można je było dostrzec amatorskim sprzętem lub gołym okiem.
Obserwacje komety najlepiej rozpoczynać około dwóch godzin po zachodzie Słońca, kiedy niebo ściemni się maksymalnie. Można próbować też w późniejszych godzinach, ale w świąteczne noce istnieje ryzyko, że zza wschodniego horyzontu zdąży wyłonić się Księżyc, który rozjaśni niebo i utrudni obserwacje komety. Na rys. 1 przedstawiono wygląd nieba w wigilijną noc o godzinie 17.30 (tuż przed wschodem Księżyca). W następnych dniach o tej samej porze będzie ono wyglądać podobnie, lecz kometa wyraźnie zmieni swoje położenie wśród gwiazd, przemieszczając się coraz bardziej w lewo i tracąc stopniowo blask. Trzeba pamiętać, że komety bywają nieprzewidywalne i trudno dokładnie określić ich jasność, która może się zmieniać w sposób niezgodny z obliczeniami. Dlatego warto próbować do skutku odnaleźć ją, nawet jeśli pierwsze próby okażą się bezowocne. Znanych jest bowiem wiele przypadków komet, które z dnia na dzień zwiększały swoją jasność setki razy i stawały się nagle dobrze widoczne gołym okiem.
Niezależnie od wyników obserwacji komety warto popatrzeć też na poranne niebo, gdzie obecnie króluje bardzo jasna planeta Wenus. Aktualnie wschodzi ona około godziny 4 nad ranem i do wschodu Słońca świeci jak kosmiczna latarnia nad południowo-wschodnim horyzontem. Trudno więc jej nie zauważyć, bo jej silny blask przyciąga wzrok każdego, kto choć mimo woli spojrzy w jej kierunku. Najciekawsze wydarzenie z jej udziałem rozegra się nad ranem 2 stycznia. Wtedy to w jej pobliżu pojawi się wąski sierp Księżyca, tworząc widowiskową konfigurację (rys. 2). Następnego dnia Księżyc oddali się już od Wenus i przemieści kilka stopni niżej, zbliżając do drugiej (tym razem nieco słabszej) planety Jowisz. Jeśli tylko dopisze pogoda, warto te dwa zbliżenia zobaczyć, bo będą nadzwyczaj widowiskowe i godne uwiecznienia na fotografiach. www.vademecum-astronomii.pl redakcja@vademecum-astronomii.pl