Czarownice...
Natomiast zawodzące płaczki ukazywały się wędrowcom i przepowiadały nieszczęście.
Samochód zatrzymuje się na górze pod lasem. Między drzewami pogwizduje ostry wiatr. Przez zieleń obok skał wije się wąska droga, która prowadzi do jednego z najbardziej magicznych miejsc Gomery – do źródła Epína. Ze skalnej ściany spływa przejrzysta woda, która siedmioma drewnianymi rurkami trafia do zbiornika. Jak wyjaśnia moja przewodniczka, ten, kto się jej napije, odnajdzie wielką miłość. Żeby jednak zaklęcie zadziałało, trzeba przestrzegać pewnych zasad: kobiety muszą napić się z parzystej liczby rurek, mężczyźni – z nieparzystej. „Uwaga! Siódma rurka jest tylko dla wiedźm z lasu”, zaznacza.
Skała wrednego psa
W złotym świetle wieczoru zbliżamy się do majestatycznej skały, która kształtem przypomina wieżę, wznoszącą się nad zieloną doliną. To Roque de Agando – podobno tutaj znajdowała się siedziba najważniejszego boga pierwotnych mieszkańców Gomery. Jak mówi legenda, w pradawnych czasach obok była druga skała – ojczyzna złego bóstwa, które wyglądało jak kudłaty pies. Było ono tak zazdrosne o najważniejszego boga, że ze złości tak długo trzęsło całą wyspą, aż z Agando spadła skalna korona. W odwecie bóg zmiótł z powierzchni ziemi całą skałę wrednego, kudłatego psa. W ten sposób Guanczowie nauczyli się, by nie zazdrościć jeden drugiemu. Jak z przekonaniem mówi moja przewodniczka, ta tradycja, niestety, zaniknęła wraz z przybyciem Hiszpanów w XV wieku.
Słońce zbliża się coraz bardziej do powierzchni wód Atlantyku, a my dojeżdżamy do leśnej polany o nazwie Laguna Grande. Mieszkańcy wyspy są zgodni co do tego, że tutaj znajdowało się główne miejsce spotkań czarownic. Dokoła gęsty, sękaty las wawrzynowy – przy dobrej pogodzie przepiękny, a we mgle niesamowity i straszny. Pierwsze pytanie brzmi, czemu na tej dużej, okrągłej powierzchni nie rosną żadne drzewa. Czy to kwestia gleby, magnetyzmu czy jednak magii? Kolejna zagadka to okrąg z czternastu kamieni ułożonych wokół jednego większego monolitu. Moja przewodniczka jest pewna, że okrąg zbudowały czarownice. W pełnię księżyca i noc świętojańską tańczyły tu nago do dźwięku bębnów i odprawiały diabelskie rytuały.
Dziś ta polana jest ulubionym celem wypraw turystów i miejscowych. Wszyscy spieszą się, by opuścić polanę, nim zapadnie ciemność. Nawet personel tutejszej restauracji w pośpiechu sprząta i zamyka lokal. Tak jakby nikt nie chciał ryzykować, że ktoś rzuci na niego urok. (AS)