Gwiazdka i gwiazdy
„Angora” na salonach warszawki.
Pierogi, kapusta z grzybami, karp i śledzie. Potem makowce i piernik. Jeszcze kutia albo kluski z makiem. Barszcz, grzybowa, w góralskich domach nawet żurek. Wigilijne potrawy, chociaż postne, nie sprzyjają dbaniu o linię. Kto sumiennie zjadał wszystko, co wjeżdża na stół przez trzy świąteczne dni, niech się nie zdziwi, jeśli pod koniec biesiadowania będzie mieć kłopoty z dopięciem spodni.
Autorzy najnowszej polskiej komedii romantycznej, mając na uwadze naszą kondycję psychofizyczną, zdecydowali, że film wejdzie na ekrany dokładnie w Boże Narodzenie, czyli 25 grudnia. Zamiast więc pochłaniać kolejną porcję sałatki czy dławić się ością z karpia, słuchając rodzinnych sporów o politykę, lepiej ruszyć spacerkiem w stronę najbliższego kina. Film „Pech to nie grzech” spokojnie może obejrzeć cała rodzina – od małych do dużych. Historia kilku par, które – najkrócej rzecz ujmując – nie potrafią zauważyć tuż obok siebie miłości, czasem bawi, czasem wzrusza i nie szkodzi, że nie dostanie Oscara, bo nie o to tu chodzi. Osoba reżysera gwarantuje rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Ryszard Zatorski (63 l.) ma już na koncie takie filmy jak „Nigdy w życiu”, „Tylko mnie kochaj” czy „Porady na zdrady”. Jego najnowsze dzieło zrobione jest według tego samego sprawdzonego schematu: ładne wnętrza, malownicze plenery (Warszawa ma urok nowoczesnej metropolii), ładni aktorzy i dobra muzyka. Momentami widz czuje się, jakby oglądał dobrze zmontowany teledysk i łapie się na tym, że nuci pod nosem znane przeboje. Film promuje piosenka Grzegorza Hyżego (31 l.). Ale to nie „Pech to nie grzech”, a utwór grupy Micromusic „Tak mi się nie chce” jest absolutnym hitem tej produkcji. Która dziewczyna choć raz w życiu nie podpisałaby się pod słowami: „Tak mi się nie chce, tak bardzo nie chce, lecz kiedyś jeszcze będę sexy”. Warszawska premiera była jedną z ostatnich okazji, żeby gwiazdy były super sexy i stanęły w pełnej krasie przed obiektywami fotoreporterów. Przygotowania do tej „ściankowej” konfrontacji musiały być bardzo czasochłonne i – jak zawsze przy takiej okazji – niektóre panie przedobrzyły. Barbara Kurdej-Szatan (33 l.), która gra w filmie jedną z głównych ról, wyglądałaby świetnie w złotej dopasowanej sukience, gdyby krawiec przyłożył się do swojej roboty i zadbał o staranne uszycie dekoltu. Niestety, materiał w tym strategicznym miejscu źle się układał i złota sukienka nie wyglądała już tak luksusowo, jak miała wyglądać. Aktorka mogła sobie już tylko z nadzieją zanucić „lecz kiedyś jeszcze będę sexy”. Anna Dereszowska (37 l.) wybrała na ten wieczór biały garnitur. To modny od paru lat trend: białe kreacje w okresie świątecznym budzą miłe skojarzenia ze śniegiem i bożonarodzeniową atmosferą. Wyglądają elegancko i z klasą. Maria Dębska (27 l.) zagrała u Zatorskiego główną rolę i była to jej pierwsza taka rola w niezbyt jeszcze długiej karierze. Śliczna i zdolna aktorka jest córką utalentowanej reżyserki Kingi Dębskiej (49 l.), która ma na koncie choćby tak znakomity film jak „Moje córki krowy”. I jak tu nie wierzyć, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Na premierze młoda gwiazda miała na sobie długą czerwoną sukienkę, która śmiałym fasonem nie przyćmiła na szczęście urody aktorki. Historia miłosna nie byłaby pełna, gdyby nie mężczyźni, w których zakochują się panie, i na odwrót. W filmie zobaczymy naszego czołowego amanta, bez którego już chyba żadna komedia romantyczna w Polsce nie może powstać,