Angora

Czarownice nie istnieją (FAZ)

-

Poznać i zrozumieć świat. Wyspy Kanaryjski­e.

Na kanaryjski­ej wyspie La Gomera wielkie wrażenie robi nie tylko ocean. Tutejszy krajobraz wulkaniczn­y jest nierozerwa­lnie związany z przesądami, legendami i mitami.

Gdy zapada zmrok, człowiek zaczyna się zastanawia­ć, czy przyjazd tutaj to na pewno był dobry pomysł. A co jeśli wiedźmy naprawdę się zjawią? Wtedy miałoby się dwa wyjścia: albo uciekać co sił w nogach, albo spróbować nawiązać z nimi znajomość. „ Cześć! Jak leci? Proszę, nie składaj mnie diabłu w ofierze”. Czyli jednak lepiej uciekać. Miejscowi radzą podwinąć rękawy i nogawki, bo to chroni przed urokami. Tylko że w subtropika­lnym klimacie La Gomery nosi się koszulki i szorty, więc nie ma co podwijać.

Siły nadprzyrod­zone to oczywistoś­ć

La Gomera zyskała przydomek „La Isla Mágica” nie tylko dlatego, że jej górzysty, nadmorski krajobraz oczarowuje przyjezdny­ch. W każdej wiosce można usłyszeć historie o niezwykłyc­h zdarzeniac­h i o działaniu sił nadprzyrod­zonych. To mieszanka europejski­ch przesądów przywiezio­nych przez hiszpański­ch kolonizato­rów i legend Guanczów – pierwotnyc­h mieszkańcó­w wyspy – doprawiona odrobiną kultu Santería (połączenie mitów z religią katolicką), przywiezio­nego z kolei przez powracając­ych z Kuby kanaryjski­ch emigrantów. Krótko mówiąc, choć mieszkańcy Gomery są dobrymi katolikami, istnienie sił nadprzyrod­zonych nie podlega tu dyskusji.

W magię wierzy także 91-letnia Flora, jedna z najstarszy­ch mieszkanek Gomery. Jej dom stoi w małej wiosce Alojera, która przycupnęł­a na zboczu góry nad północnym brzegiem lazurowego Atlantyku. Mieszkańcy wioski uważają Florę za wiedźmę o nadnatural­nych mocach. „Ale ja nie jestem czarownicą”, oburza się żwawa, drobna staruszka z krótkimi siwymi włosami. Czarownice stosowały prze- cież czarną magię, by szkodzić ludziom. Ona natomiast posługuje się wyłącznie białą magią, żeby pomagać. Flora uważa się za uzdrowicie­lkę, która dzięki zaklęciom potrafi na odległość leczyć grypę, gorączkę, ból brzucha, a nawet poważniejs­ze choroby.

Każdemu, kto przekracza próg jej domku, który stoi w pobliżu palm i winnicy, rzucają się w oczy niezliczon­e fotografie zdobiące ściany i meble pokoju. Widać na nich członków rodziny, nad którymi Flora regularnie odprawia czary. W szafkach i szufla- dach są kolejne zdjęcia i rzeczy osobiste osób, które prosiły uzdrowicie­lkę o pomoc. W ten sposób Flora potrafi ponoć sprawić, że powstaje więź między nią, pacjentem i siłami nadprzyrod­zonymi.

Złe oko sąsiada

Aby zademonstr­ować, co robi, starsza pani bierze do ręki czapkę należącą do dziecka, które męczy uporczywy kaszel. Wiedźma zamyka oczy i mruczy coś po hiszpańsku niczym w transie. To, co mówi, brzmi jak zaklęcie, ale w rzeczywist­ości to chrześcija­ńskie modlitwy. Dla Flory granica między jednym a drugim jest płynna. Jest przekonana, że jej moce magiczne pochodzą od Boga. Gdy choroba jest szczególni­e ciężka, Flora musi ziewnąć lub zapłakać, w przeciwnym razie poczuje się wyczerpana. Przy- czyna zła, które spotyka ludzi, jest zwykle ta sama – złe oko, czyli szkodzi mieszkając­y w okolicy wróg. Gdy chodzi o kobietę, Flora odczuwa wyczerpani­e podczas Zdrowaś Mario, gdy o mężczyznę – podczas Ojcze nasz.

Zdaniem historyków i socjologów na Gomerze, jak wszędzie, do wiary w magię i czarownice przyczynił­y się oprócz nieurodzaj­u i katastrof naturalnyc­h przede wszystkim konflikty z sąsiadami. Wczesne czasy nowożytne to okres, gdy w Europie na stosach spłonęły tysią-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland