Gigant wśród liliputów
Kierowcy tego nie odczują Branża się kurczy Powtórka z PRL-u? Nie lubię monopoli
Fuzje, wymiana akcji, wrogie przejęcia to w gospodarce wolnorynkowej normalne operacje finansowe. Jednak to, co działo się w Polsce w latach dziewięćdziesiątych, z normalnością nie miało wiele wspólnego. O sprzedaży PZU nieliczącej się na międzynarodowym rynku portugalsko-holenderskiej spółce Eureko, Telekomunikacji Polskiej państwowej France Telecom, Stoenu niemieckiemu RWE Plus, FSM włoskiemu Fiatowi czy Domów Towarowych Centrum luksemburskiej spółce powinno się, ku przestrodze, wykładać na uczelniach ekonomicznych i wydziałach prawa.
Z czasem i polskie firmy przystąpiły do ofensywy. KGHM za ponad 9 mld zł przejął kanadyjską spółkę Quadra FNX. Za blisko 8 mld zł PKN Orlen kupił rafinerię w litewskich Możejkach, a nie tak dawno PZU i Polski Fundusz Rozwoju za 10,6 mld zł nabyły 32,8 proc. akcji Banku Pekao SA, co zapewniło państwu polskiemu dominującą pozycję w tym drugim największym banku w Polsce. Niedługo czeka nas kolejna „transakcja stulecia” – Orlen przejmie Lotos.
– Koncerny paliwowe z całej Europy proces konsolidacji mają już za sobą. Od 20 lat mówimy o tym połączeniu, czas pomysł zrealizować – mówił Daniel Obajtek, prezes Orlenu.
Teoretycznie wielkie spółki Skarbu Państwa pozostają w gestii premiera. Jednak na czele Pekao SA i PZU nie udało mu się postawić swoich ludzi i obie firmy pozostają w strefie wpływów Zbigniewa Ziobry.
Szef Orlenu także nie jest człowiekiem Morawieckiego, chociaż z premierem ma chyba niezłe relacje. Z Pcimia przeniósł się do Warszawy. Został prezesem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, potem szefem gdańskiej Energi. Nie wahał się przeprowadzać szybko licznych zwolnień.
A ponieważ, jak twierdził prezes Banku Zbożowego, „umiejętność kierowania to umiejętność podejmowania szybkich decyzji”, więc opozycja nadała mu ksywkę „Dyzma”. Jednak wbrew tym uszczypliwościom Obajtek do tej pory unikał wpadek i trzymał Orlen żelazną ręką. Czy te działania przyniosą równie spektakularne wyniki finansowe jak jego poprzednikowi w 2017?
III kwartał 2018 należał do rekordowych. Nie ma jeszcze wyników za IV, ale wygląda na to, że – mimo nienotowanych przychodów – zysk netto może być nieznacznie niższy niż przed rokiem.
Obajtek uzyskał zgodę najważniejszych osób w państwie na przejęcie Lotosu. Pod koniec listopada został złożony wniosek do Komisji Europejskiej, która niebawem rozpocznie postępowanie w sprawie fuzji. Sfinalizowanie transakcji zapewne nastąpi jeszcze w pierwszym półroczu 2019. Przejęcie może zaprowadzić prezesa Obajtka na sam szczyt albo strącić go w niebyt, o czym przekonamy się dopiero za kilkanaście miesięcy.
HALINA PUPACZ, prezes zarządu Polskiej Izby Paliw Płynnych:
– Ta fuzja może okazać się korzystna dla naszej gospodarki, gdyż w połączonych spółkach będzie możliwe zmniejszenie kosztów, co mogłoby zapewnić wyższe zyski akcjonariuszom, a więc przede wszystkim Skarbowi Państwa. Dlatego nie spodziewam się wzrostu cen na stacjach paliw.
Większą spółkę trudniej jest też przejąć zagranicznemu inwestorowi, a że jest to możliwe i ma poważne konsekwencje, pokazali Rosjanie, przejmując niemieckie rafinerie (w Ingolstadt, Karlsruhe i w Schwedt – przyp. autora).
ANDRZEJ SZCZĘŚNIAK, ekspert rynku ropy, paliw, gazu płynnego i ziemnego:
– W Europie obserwujemy proces kurczenia się branży rafineryjnej. Zaostrza się konkurencja i przetrwają tylko największe podmioty gospodarcze. Dlatego moim zdaniem to było głównym powodem decyzji o fuzji, a nie groźba wykupienia przez obcy kapitał. Pamiętajmy, że w 2011 roku była próba sprzedaży Lotosu. Jedyna firma, jaka chciała go kupić, pochodziła z Rosji. W błyskawicznym tempie unieważniono procedury przetargowe, a Lotos dokapitalizowano.
Na naszym kontynencie w wielu krajach państwo jest liczącym się akcjonariuszem spółek paliwowych i nikogo to nie przeraża. W Europie obowiązuje bowiem inny model biznesowy niż w krajach anglosaskich. Który jest lepszy, to już kwestia indywidualnej oceny.
Widać gołym okiem, że Orlen i Lotos ze sobą nie konkurują, mimo że ich zarządy chyba za sobą nie przepadają. Po fuzji będzie jeden zarząd i ustaną wszelkie personalne tarcia. Dlatego nie spodziewajmy się rewolucji na stacjach paliw. Na cenę detaliczną w pierwszej kolejności ma wpływ światowy rynek, globalne wydobycie. Państwo też ma swoje instrumenty i czasem z nich korzysta, ale w tym przypadku nie przypuszczam, żeby rządowi chodziło o wydrenowanie naszych kieszeni.
JANUSZ STEINHOFF, wicepremier (2000 – 2001), minister gospodarki (1997 – 2001):
– Z punktu widzenia funkcjonowania rynku ta fuzja jest absurdalna, gdyż państwo samo sobie sprzeda Lotos. Śledzę bardzo uważnie wypowiedzi prezesa Orlenu dotyczące tej transakcji i nie widzę w nich cienia racjonalności. Za tę transakcję zapłacą klienci Orlenu. Tworzenie podmiotu, który będzie miał siedemdziesięcioprocentowy udział w hurtowym rynku paliw, sprawi, że realna konkurencja praktycznie przestanie się liczyć. Do czego może to doprowadzić, najlepiej widać na przykładzie cen energii elektrycznej, które to ceny są także pochodną niewystarczającej konkurencji (cztery grupy energetyczne kontrolowane przez państwo oraz prywatny Pątnów-Adamów-Konin).
Wydaje się, że Komisja Europejska, wyrażając zgodę na to połączenie, będzie sugerowała pozbycie się części aktywów (stacji benzynowych).
Zamiast przejmować Lotos Orlen powinien nastawić się na ekspansję na rynkach zewnętrznych, dzięki czemu rynek krajowy byłby bardziej konkurencyjny, co powinno być priorytetem każdej polskiej władzy, gdyż konkurencja jest dźwignią postępu. Tymczasem powstanie jeden podmiot zależny od rządu. Co to ma wspólnego z wolnym rynkiem?
Argumenty, że fuzja obroni nas przed wrogim przejęciem przez obcy (czytaj rosyjski) kapitał, są niepoważne, gdyż jest wiele innych możliwości, żeby się przed tym skutecznie obronić.
Prof. PAWEŁ BOŻYK, przez 8 lat pełnił funkcję osobistego doradcy ekonomicznego I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, autor blisko 800 artykułów naukowych:
– Nawet po fuzji, w stosunku do światowych gigantów branży paliwowej – zarówno tych z Zachodu, jak i ze Wschodu – Orlen będzie nadal niewielką firmą, ale w Polsce stanie się gigantem wśród liliputów. Pamiętajmy też, że 80 proc. ropy sprowadzamy z Rosji i tu nic się nie zmieni.
Ta operacja jest robiona przede wszystkim w interesie władz, które będą miały możliwość sprawowania większej kontroli nad sektorem naftowym, a nie w interesie polskiej gospodarki. Nie rozumiem, dlaczego władze PiS-u dążą do ręcznego sterowania gospodarką? W warunkach wolnego rynku jest to bardzo groźne, gdyż obniża rentowność i stwarza zagrożenia korupcyjne. Zapomniano, jak to się skończyło w czasach PRL-u?
KRZYSZTOF KOLANY, analityk portalu Bankier.pl:
– Jako zdeklarowanemu przeciwnikowi wszelkich monopoli i konsumentowi ta fuzja główny