Nietuzinkowa postać o wielkiej inteligencji
Rozmowa z arcybiskupem SŁAWOJEM LESZKIEM GŁÓDZIEM, metropolitą gdańskim
Nr 302 (29 – 30 XII). Cena 1,99 zł
– Odszedł bp Tadeusz Pieronek i chyba nikt nie ma wątpliwości, że odeszła jedna z twarzy polskiego Kościoła.
– Rzeczywiście, ksiądz biskup był postacią nietuzinkową, która zostawiła nie tylko w życiu Kościoła, lecz także w życiu społecznym swój trwały ślad. Oczywiście każda śmierć jest wielką stratą, ale odejście księdza biskupa to wyjątkowa strata. Pozostanie po nim pustka, którą naprawdę trudno będzie wypełnić. Pan Bóg ma jednak swoje plany.
– Przypomnijmy więc, czemu był tak ważną postacią polskiego Kościoła.
– Miałem szczęście poznać go jeszcze jako studenta w Rzymie. Było to w latach 70. Był człowiekiem o wybitnej inteligencji, więc też nie powinno dziwić, że został znakomitym prawnikiem. Ale przecież nie tylko to świadczy o jego randze i znaczeniu. Był też ogromnie zasłużoną postacią polskiego Kościoła.
– W jaki sposób mu się przysłużył?
– Ksiądz biskup współtworzył Kościół w czasach przemian ustrojowych i budowy nowej Polski. Ksiądz biskup pomagał mu przejść przez ten okres ogromnych wyzwań. Pamiętajmy, że to jego energia stała za tym, że udało się wynegocjować konkordat. To jego wielka zasługa. Jak wybitną był postacią, pokazuje to, że przez lata był sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski. A to jest urząd, który obejmuje się nie z nominacji, ale z wyboru biskupów. A ten wybór oznacza, że taka osoba darzona jest ogromnym zaufaniem. Ksiądz biskup takim zaufaniem się cieszył. Do końca pełnił też funkcje duszpasterskie w archidiecezji krakowskiej i niewątpliwie będzie go tam brakowało.
– Znamy bp. Pieronka głównie z mediów. A jakim człowiekiem był prywatnie?
– Jak wspomniałem, był osobą o niezwykłej inteligencji i syntetycznym umyśle. Ale był przy tym osobą o ogromnym poczuciu humoru. Pozwalało mu to wszystko na zdrową ocenę rzeczywistości. Nie wszystkim to co prawda odpowiadało, ale sprawiało, że był człowiekiem, z którym się liczono, uważnie słuchano. Nie przez przypadek przecież stał się medialną twarzą Kościoła, bo kiedy już wypowiadał się w jakichś sprawach, to te słowa miały swoją rangę, były szeroko komentowane. Często biskupów dzieli się na jastrzębi i gołębi... – I którym z nich był bp Pieronek? – To często umowny, sztuczny podział. A już na pewno w odniesieniu do księdza biskupa, którego w żaden sposób nie dało się nigdy zaszufladkować. Był osobą otwartą, która potrafiła stawiać czoło wyzwaniom, przed jakimi stawał Kościół. Ta otwartość nie oznaczała jednak sprzeniewierzenia się nauce Kościoła katolickiego, na której gruncie zawsze stał i zawsze wiernie jej służył.