Fabryki inwalidów
Raport ANGORY – Polski pacjent Mimo postępu medycyny pogarsza się jakość świadczeń ginekologiczno-położniczych.
W 2012 r. pani X zaszła w kolejną ciążę. Wszystkie poprzednie przebiegały bez zakłóceń, dlatego i tym razem nie było powodów do niepokoju, zwłaszcza że od 11. tygodnia pacjentka pozostawała pod opieką prywatnego gabinetu ginekologicznego w województwie małopolskim.
20 stycznia 2013 r. w godzinach rannych, będąc w 39. tygodniu ciąży, z powodu rozpoczynającej się akcji skurczowej macicy (skurcze co 10 minut), z zachowanymi wodami płodowymi kobieta udała się do położonego 20 kilometrów od jej domu powiatowego szpitala i po wstępnym badaniu w izbie przyjęć została skierowana na oddział położniczy.
Tam przeszła kolejne badanie, podczas którego stwierdzono między innymi: – płód pojedynczy (o masie progno
stycznej 3630 g) – poród u osoby po przebytym cięciu
cesarskim w roku 2007. Pacjentka została zakwalifikowana do porodu siłami natury.
Od godz. 14.15 regularne skurcze macicy pojawiały się co 8 – 9 minut.
W dokumentacji medycznej zapisano: – skrócenie szyjki macicy
ok. 70 proc. – rozwarcie szyjki – 3 cm – pęcherz płodowy zachowany – część przodująca – główka nad
wchodem. Ciężarna została skierowana na salę porodową, gdzie o 14.40 podłączono ją do aparatury KTG (monitorowanie akcji serca płodu wraz z zapisem czynności skurczowej macicy).
Badanie wykazało nieprawidłowy zapis, tzw. oscylację zawężoną, kiedy to zmniejsza się amplituda uderzeń serca dziecka. Jednak pełniąca dyżur położna nie zwracała na to uwagi.
O godz. 15 przy rozwarciu szyjki wynoszącym 6 cm pękł pęcherz płodowy i odpłynęły czyste wody płodowe. Z niewiadomych powodów o 15.30 kobietę odłączono od KTG i od tego czasu tętno płodu badano tylko osłuchowo! Pacjent: X (39 l.) i jej dziecko (6 l.) Choroba: mózgowe porażenie dziecięce Miejsce leczenia: zakłady opieki zdrowotnej w województwie małopolskim Pozwany: szpital powiatowy w województwie małopolskim Zarzut: brak staranności i ostrożności zawodowej Kwota roszczenia: 2 miliony złotych odszkodowania i zadośćuczynienia Podstawa prawna: art. 415, 442 , 444, 445 k.c.
Kwadrans później położna zauważyła zwolnienie tętna dziecka przy skurczach macicy występujących co 4 minuty. Ciężarnej podano tlen i wezwano lekarza dyżurnego.
O 16.05 lekarz rozpoznał II okres porodu (tętno płodu 120-90-100 na minutę) i zdecydował o podaniu oksytocyny, która wywołuje skurcze macicy i przyśpiesza poród. Nie podłączył jednak ponownie kobiety do KTG, mimo że po podaniu tego preparatu jest to bezwzględnie zalecane przez Polskie Towarzystwo Ginekologiczne.
Po kilku minutach przybył na salę porodową drugi lekarz, który stwierdził: – wtórne osłabienie akcji skurczowej
(skurcze co 3 – 4 minuty) – tętno płodu 120-140 na minutę – główka płodu na wychodzie, pozycja szwu strzałkowego w wymiarze skośnym – objawy zagrażającej zamartwicy. Zdecydowano o użyciu próżnociągu położniczego ( stosuje się go, gdy widoczna jest już główka dziecka; po zabiegu u noworodka występuje lekki obrzęk główki; 0,25 – 3 na 1000 przypadków kończy się ciężkimi powikłaniami, a nawet śmiercią dziecka; w Polsce w latach 2000 – 2004 użycie próżnociągu zakończyło się śmiercią dwóch kobiet na 136 takich przypadków). Dopiero za drugim razem – o 16.15 – udało się urodzić dziecko.
Noworodek znajdował się w nieprawidłowym położeniu główkowo-potylicowo tylnym, ze zwrotem twarzy pod spojenie łonowe.
Bezpośrednio po porodzie u dziecka rozpoznano: – wiotkość – szarą skórę – pojedyncze uderzenie serca – dużą ilość wód płodowych w gór
nych drogach oddechowych. Z układu oddechowego odessano wody płodowe i podjęto działania reanimacyjne. Przez 3 minuty nie uzyskano powrotu oddechu przy akcji serca ok. 120 na minutę. Zastosowano intubację. RAJCZYK Garderoba. Król Władysław Jagiełło lubił ubiory proste i skromne. Choć zimą mógł chadzać w drogocennych futrach, wolał kożuch barani. Biskupi i kasztelanowie nosili gronostaje, możni wkładali futra z popielic i kun, szlachta i urzędnicy ziemscy, choć także wdziewali futra baranie, to woleli te z lisa, niedźwiedzia i wilka.
W pierwszej minucie życia stan noworodka oceniono na 1 w dziesięciopunktowej skali Apgar. W drugiej minucie na 3 punkty, a w dziesiątej – na 6.
Małego pacjenta przewieziono na oddział noworodkowy, gdzie rozpoznano krwotok dokomorowy. Po dziesięciu dniach lekarze zdecydowali się przekazać go do specjalistycznej kliniki, gdzie stwierdzono uszkodzenie istoty białej mózgu.
Dziś dziecko znajduje się w stanie głębokiego upośledzenia fizycznego oraz intelektualnego i zapewne nigdy nie będzie zdolne do samodzielnego życia.
Rodzice złożyli pozew cywilny przeciwko szpitalowi powiatowemu. Po wypowiedzeniu pełnomocnictwa adwokatowi i uzupełnieniu pozwu, kwota roszczenia (odszkodowanie i zadośćuczynienie) została zwiększona do 2 milionów złotych.
Położnicy do nauki
Państwo X zwrócili się do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie o sporządzenie opinii medycznej.
(...) Ocena postępowania położnej: obecność ciągłych podejrzanych cech w zapisie KTG, np. dłuższe ujawnienie oscylacji zawężonej, jest wskazaniem do wzmożenia kontroli nad stanem rodzonego płodu, z rozważeniem ukończenia go na drodze cięcia cesarskiego, jeżeli zaawansowanie płodu w kanale rodnym na to pozwala. Tego właśnie nie dopełniła położna sali porodowej, w wyniku czego doszło do uszkodzenia mózgu płodu (...).
Ocena postępowania lekarskiego: nie wykonywano wystarczająco często badań przezpochwowych, w związku z czym nie ujawniano przyczyny zwolnionego postępu porodu, która wynikała z nieprawidłowego wstawiania się przodującej główki płodu w kanał rodny – ułożenie główki potylicowo tylne, co oznacza rodzenie się płodu twarzą pod spojenie łonowe.
– Położne i lekarz dyżurny sali porodowej są tzw. zespołem położniczym, każdy z nich ma dyplom i odpowiednie kwalifikacje – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik. – Dlatego położna powinna znać się na zapisie KTG i kiedy tylko nastąpiły pierwsze zaburzenia tętna, winna niezwłocznie zawiadomić lekarza, a tego nie uczyniła. Z dokumentacji medycznej wynika, że lekarzowi przyjście do rodzącej (od chwili wezwania przez położną) zajęło aż 20 minut! Mimo zwolnień akcji serca dziecka zdecydował on o podaniu oksytocyny! Jakby tego było mało, nie nakazał monitorowania pacjentki aparaturą KTG. Jak na kilkadziesiąt minut, liczba uchybień jest porażająca. Do tego lekarz nie badał wewnętrznie rodzącej i nie wiedział, że płód jest nieprawidłowo ułożony, co oczywiście opóźniło poród. Gdy dziecko zostało przewiezione na oddział noworodkowy i lekarze stwierdzili zagrażającą zamartwicę, powinni niezwłocznie przewieźć je do specjalistycznej kliniki, gdzie zastosowano by tzw. zimny czepek (krążąca w przewodach czepka woda schładza temperaturę skóry głowy poniżej 30 stopni, co hamuje proces niszczenia komórek mózgowych; terapię powinno się zastosować do sześciu godzin po porodzie przez trzy doby – przyp. autora). Tymczasem lekarze trzymali dziecko na oddziale dziesięć dni, co spowodowało nieodwracalne zmiany. Ten poród miał miejsce na początku 2013 roku. Roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym ulega przedawnieniu z upływem lat trzech od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. Jednak przedawnienie roszczeń osoby małoletniej nie może skończyć się wcześniej niż z upływem lat dwóch od uzyskania przez nią pełnoletności (art. 442 Przypominam ten przepis rodzicom dzieci, które z winy lekarzy wiele lat temu doznały mózgowego porażenia dziecięcego. Jest to kolejny przykład, jak oddziały ginekologiczno-położnicze naszych szpitali stają się fabrykami kalek. Mimo postępu w medycynie i coraz lepszego sprzętu nie mam wątpliwości, że sytuacja w położnictwie jest gorsza niż przed 20 – 25 laty. Nie widzę na to innego wytłumaczenia niż pogorszenie jakości szkolenia położników. Dlatego trzeba jak najszybciej stworzyć procedury porodów podwyższonego ryzyka. Najwyższy czas zabrać się do bezwzględnego karania osób odpowiedzialnych za kalectwo naszych dzieci. Przypominam, że wbrew różnym nieprawdziwym statystykom ogromna większość przypadków mózgowego porażenia dziecięcego jest spowodowana przez położników. Tych ludzi na ich koszt trzeba kierować do ponownego odbycia specjalizacji (która trwa kilka lat), a w szczególnie drastycznych przypadkach usuwać z zawodu.
Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 – 12).