Anna i Piotr Gąsowscy
Ostatni miesiąc roku przyniósł kilka istotnych wydarzeń na telewizyjnym rynku w naszym kraju. Trzy z nich zasługują na szersze omówienie.
Fani futbolu z niecierpliwością czekali na rozstrzygnięcie przetargu na prawa do piłkarskiej Ekstraklasy w dwóch najbliższych sezonach. Rewolucji nie będzie, bo mecze najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju nadal pokazywać będzie platforma cyfrowa nc+, która w sezonach 2019/2020 i 2020/2021 będzie transmitować wszystkie 296 spotkań. Dostępne one będą na kanałach C+, także w Orange TV, sieciach kablowych oraz na platformie mobilnej nc+ GO i w serwisie Canal+ Sport Online. Drugim beneficjentem wspomnianej umowy okazała się TVP, która pokaże łącznie 37 meczów – głównie na kanale TVP Sport – po jednym z każdej ligowej kolejki rozgrywanej w sobotę lub niedzielę. Nie zawsze to będą prawdziwe hity – jedynie 12 pojedynków zagwarantowanych przez TVP określa się mianem „pierwszego wyboru”. Nc+ i publiczny nadawca zapłacili za wspomniane prawa aż 250 mln zł za sezon, co jest najwyższą ceną w historii Ekstraklasy.
Nc+ i TVP zapewniły sobie także prawo do prezentowania powtórek oraz skrótów meczów w programach informacyjnych. Wybrane spotkania transmitowane będą w technologii 4K/UHD HDR. Pierwsze przekazy tego typu pojawiły się w nc+ kilka tygodni temu. Obecnie w 4K można oglądać do trzech meczów w każdej kolejce. Ekstraklasa jest czwartą ligą piłkarską w Europie – po Anglii, Niemczech i Hiszpanii – oferującą kibicom możliwość oglądania krajowych rozgrywek piłkarskich w takiej jakości obrazu i dźwięku.
W połowie grudnia niespodziewanie okazało się, że Polskę zamierza opuścić serwis Showmax, który obecny jest w naszym kraju od niecałych dwóch lat. Wiele osób mogło skorzystać z oferty tej płatnej platformy wideo na żądanie, bo była ona dołączana m.in. do oferty sieci telefonii komórkowej. Miesięczny koszt abonamentu wynosi 19,90 zł. W zamian za to wciąż można obejrzeć m.in. serial „Rojst” czy popularne „Ucho Prezesa”. Showmax zapowiada zaprzestanie działalności do końca stycznia, ale być może pozostanie pod inną nazwą, bo zainteresowanie zakupem i utrzymaniem serwisu deklaruje TVP.
Rynkową nowością jest polska wersja kanału Gametoon (właścicielem jest Kino Polska), poświęconego e-sportowi i grom komputerowym. W ramówce pojawią się także dwa nowe magazyny: Gamanoid World i 10UP. Wspomniany kanał nadawany jest w jakości HD i dostępny w sieciach UPC Polska, Jambox, eTV i Inea.
Jak zawsze o tej porze roku czas na nasze subiektywne, nie do końca poważne i całkowicie niewiarygodne podsumowanie polskiego szołbiznesu. Wszystkie postaci i zdarzenia są autentyczne, ale wyciągnięte z cytowanych sytuacji wnioski mogą się różnić od powszechnie obowiązujących.
Kiedy już wydawało się, że 2018 pożegnamy donośnym stwierdzeniem: „siostry Godlewskie zniknęły z szołbiznesu”, one wleciały na nasz rodzimy firmament z impetem i bez zapowiedzi, jak nie przymierzając Gwiazda Betlejemska. Tym razem mistrzynie obciachu i muzyczne beztalencia pozwoliły sobie zaśpiewać i nagrać jedną z najpiękniejszych polskich kolęd pod tytułem „Jezus malusieńki”. Drapieżna gestykulacja obu pań w teledysku, który również został naprędce sklecony, kojarzy się raczej z klimatami dansingowymi i stylistyką weselnych występów w remizie niż z nastrojowym, świątecznym utworem, który jak Polska długa i szeroka rozlega się teraz w naszych kościołach. „Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni”, chciałoby się powtórzyć za mistrzem Sienkiewiczem na widok tych – pożal się Boże – wyczynów. Tytuł najbardziej obciachowych sióstr wędruje zasłużenie do pań G.
Tuż za siostrami, które jak kac nie dają o sobie zapomnieć, na podium mistrzów obciachu stoją też ramię w ramię Krzysztof Rutkowski (58 l.) i jego była dziewczyna/kochanka Wodzianka, czyli Dominika Zasiewska (29 l.). Ona dostaje ten niechlubny tytuł za to, że ujawniła romans, nie patrząc na przykre konsekwencje dla wszystkich zainteresowanych, a głównie dla obecnej partnerki samozwańczego detektywa. On dostaje go za niewierność, a potem żałosne publiczne wypieranie się znajomości. Ckliwe SMS-y tych dwojga przecież dorosłych ludzi to już absolutnie osobna kategoria zasługująca na miano grafomanii roku. „Śnię o Tobie. Jesteś pierwszą i ostatnią kobietą, którą pokochałem” – to tylko pierwszy z brzegu przykład wyznań romantycznego do bólu zębów Krzysztofa. Tu do rywalizacji może stanąć jeszcze podobna korespondencja równie kuriozalnej pary, czyli wiadomości, które wymieniali swego czasu poseł Stanisław Pięta (47 l.) z PiS i jego kochanka Izabela Pek (33 l.). „Jesteś esencją kobiecości, więc delikatność jest immanentną cechą, której nie dasz rady wyzbyć się” – pisał polityk partii rządzącej, a prywatnie mąż i ojciec, do swojej nieformalnej narzeczonej, wyzbywając się tym samym raz na zawsze szans na jakikolwiek szacunek wyborców.
Mistrzami marketingu i PR po raz kolejny zostali Małgorzata Rozenek (40 l.) i Radosław Majdan (46 l.). Nikt tak jak oni nie podsyca skutecznie zainteresowania sobą. Są absolutnie parą numer jeden w naszym szołbiznesie, a popularnością mogliby im zaszkodzić jedynie Anna (30 l.) i Robert Lewandowscy (30 l.), gdyby mieszkali na stałe w Polsce. Państwu Majdanom wybacza się absolutnie wszystko, każdy obciach. Nawet ten, że ona biega po ogrodzie z kosiarką, zapewniając, że osobiście kosi trawę, a jedyne co kosi, to gruba kasa za tę reklamę w mediach społecznościowych. Albo to, że na kanapie w programie śniadaniowym ma tak krótką mini, jakby jej w ogóle nie było, a jednocześnie opowiada o spektakularnej przemianie jednej z uczestniczek programu „Projekt Lady”. Widział ktoś damę w takiej krótkiej kiecce? Nikt, ale pani Majdanowej w niczym to nie przeszkadza. Małgorzacie nie zaszkodził też konflikt z Kingą Rusin (47 l.), za który władze TVN obu paniom utarły nosa, zabraniając przyjść na doroczny uroczysty bal. Zjawiskowe i zapewne drogie kreacje, a także ich właścicielki musiały zostać w domu. Wszystko po to, żeby przemyślały sobie, jak na przyszłość układać publiczne relacje z koleżankami z pracy.
Historię rozwodu Justyny (31 l.) i Piotra Żyłów (31 l.) też należałoby zapisać na kartach największych tegorocznych obciachów, ale to byłoby zbyt proste. Okazuje się bowiem, że po miesiącach publicznego prania brudów ona ma już własny program w telewizji zatytułowany ni mniej, ni więcej tylko: „Pierzemy brudy do czysta”. Była już żona naszego skoczka narciarskiego doradza parom, które przeżywają małżeński kryzys. Tym samym tytuł praczki roku przechodzi z rąk dotychczasowego specjalisty od prania Zygmunta Chajzera (64 l.) w małe rączki zaradnej góralki.
Przez cały rok co kilka miesięcy wstrzymywaliśmy oddech, gdy odbywała się kolejna rozprawa dilera gwiazd. Wszyscy czekali na jakiś przełom, ale ten jakoś nie następował. Okazuje się, że gdyby trzymać się zeznań, to większość klientów kupowała u Cezarego P. wyłącznie domowe obiady, kotlety albo „coś na parze”, a tylko nieliczni brali alkohol po okazyjnych cenach. O narkotykach słyszało parę mało znanych osób, ale poza tym nasz szołbiznes jest czysty jak najlepsza kolumbijska kokaina. Tytuł koneserów dobrego jedzenia i picia wędruje więc w 2018 do Piotra Gąsowskiego (54 l.) i Anny Gąsowskiej (40 l.).
Wierząc, że 2019 przyniesie nam co najmniej tyle samo rozrywki podczas obserwacji poczynań celebrytów, życzę Państwu i sobie wspaniałego Nowego Roku.