Toby Keith
Odżywa moda na filmowe piosenki. Zarówno te znane od lat, a ostatnio powracające na ścieżkach dźwiękowych ekranowych hitów (w oryginalnych wersjach lub nagrane na nowo), jak i premierowe.
Powrót filmowych szlagierów zapoczątkował film „Czarna pantera”, który był jednym z hitów 2018 roku i wymieniany jest wśród kandydatów do nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej (nominacje będą ogłoszone 22 stycznia, a gala wręczenia odbędzie się 24 lutego). W przypadku oscarowego triumfu opowieść o ciemnoskórym pogromcy zła byłaby pierwszym obrazem o komiksowym bohaterze, który to prestiżowe wyróżnienie otrzymał. A zapewne nikt by nie protestował, bo film ma olbrzymie powodzenie – plasuje się na drugim miejscu listy kasowych bestsellerów 2018, z przychodami brutto ponad 1,3 miliarda dolarów (według „The Numbers”). Wyprzedza go tylko „Avengers: Wojna bez granic”.
Powodzenie ma również muzyczna ścieżka dźwiękowa do tego obrazu. Krążek „Black panther: The Album” z filmowymi piosenkami trafił tuż po premierze na szczyt listy bestsellerów „Billboard 200”. Swój olbrzymi sukces krążek zawdzięcza przede wszystkim muzycznemu stylowi, który w nagraniach dominuje. Tym ostatnim jest bowiem hip-hop królujący ostatnio na światowych estradach. Album powstał pod producencką opieką gwiazdy rapu Kendricka Lamara, którego głos słychać w paru utworach, a w gronie pozostałych wykonawców znalazły się inne sławy rytmicznych melodeklamacji. Odliczyli się m.in. Vince Staples, Schoolboy Q, Travis Scott, The Weeknd i Reason. Od razu w lutym, a więc tuż po amerykańskich premierach filmu (29.01.) i soundtracku (9.02.) osiem nagrań z tego krążka znalazło się na liście przebojów „Billboard 100”. Najwyżej, bo od razu do pierwszej dziesiątki, trafiła kompozycja „All the Stars” w wykonaniu Lamara i piosenkarki o pseudonimie SZA, laureatki imprezy „Kobiety w muzyce 2018” (w kategorii „Nieobliczalna”), zorganizowanej w grudniu przez „Billboard”.
Drugim filmem z przebojami – również premierowymi, chociaż już nie w stylu hip-hop – są „Narodziny gwiazdy”. Tam królują z kolei gatunki rock, pop i R&B, a piosenki śpiewają odtwórcy głównych ról – Lady Gaga i Bradley Cooper (zarazem reżyser obrazu). Także utwory z tego kinowego hitu są typowane do oscarowych nominacji.
Piosenka „Shallow” figuruje na pierwszym miejscu listy „Oscarowe przewidywania 2019 – oryginalna piosenka”, opublikowanej w serwisie „Awardswatch”, wyprzedzając wspomniany hit „All the Stars” z „Czarnej pantery”, który znalazł się na drugim miejscu. Czy duet Lady Gaga i Cooper ma szanse na nagrodę Akademii Filmowej? Od razu odpowiadam, że nie, bo za piosenkę nagradzani są jej autorzy, a w tym przypadku tylko Lady Gaga (wspólnie ze współautorami piosenki, którymi są Mark Ronson, Anthony Rossomando i Andrew Wyatt) może na pozłacanego rycerza liczyć. Cooper pozostałby bez nagrody, ale przecież piosenkę w filmie śpiewa, więc satysfakcję by miał. Poza tym byłby to już drugi Oscar dla głównego tematu z filmu „Narodziny gwiazdy”, bo kompozycja Barbry Streisand i Paula Williamsa „Evergreen” z poprzedniej wersji tego obrazu z 1976 nagrodę otrzymała.
W ekranowych hitach 2018 nie tylko premierowe piosenki przyciągały uwagę. Prezentowano w nich także ograne utwory, nierzadko sprzed pół wieku. Brytyjski zespół Queen wprawdzie aż tak dawno nie debiutował, bo tylko 48 lat temu, ale i tak zdążył dać światu dziesiątki porywających hitów. W obrazie „Bohemian Rhapsody” – zatytułowanym tak samo jak przebój tej rockowej kapeli, znany z albumu „A Night at the Opera” – są wszystkie najsłynniejsze. Wokale do piosenki tytułowej przesłali drogą elektroniczną fani grupy. W studiu przy Abbey Road – znanym z płyt Beatlesów – realizator je połączył, aby imitowały śpiew publiczności podczas ekranowego koncertu.
Film opowiada historię czwórki członków Queen, jednak ze szczególnym uwzględnieniem postaci wokalisty, którym był urodzony 5 września 1946 roku w Zanzibarze, a zmarły 24 listopada 1991 w Londynie Freddie Mercury (prawdziwe nazwisko: Farrokh Bulsara). Wcielił się w niego Rami Malek. „Największym zaszczytem dla mnie poza możliwością odtwarzania roli Freddiego Mercury’ego jest akceptacja ze strony jego legendarnych muzycznych współpracowników, Rogera Taylora i Briana Maya” – twierdzi aktor. Malek miał do roli przygotowaną specjalną sztuczną szczękę z zębami. Musiał mieć ją zawsze do dyspozycji, kiedy był na planie filmowym. Do noszenia jej za nim i przecho- wywania w specjalnym pojemniku miał asystentkę. Aktor po zakończeniu zdjęć zatrzymał atrapę zębów i twierdzi, że się jej nigdy nie pozbędzie.
Sprawdzonych przebojów nie brakuje też w muzycznym obrazie „Mamma Mia: Here We Go Again!”. Wylansował je szwedzki zespół ABBA, który debiutował też dawno, bo w 1972 roku, a więc krótko po Queen. W 1974 roku grupa wygrała festiwal Eurowizji z piosenką „Waterloo”. Później hity posypały się jak z rękawa. „The Name of the Game”, „Dancing Queen”, „Fernando”, „Super Trouper” i kilkanaście innych śpiewają w filmie występujący w nim aktorzy. Wszystkie piosenki idealne na karnawał.
Wreszcie słowo o nagraniu ze ścieżki dźwiękowej filmu „Przemytnik”, który w grudniu wszedł w USA na ekrany, a u nas będzie miał premierę 15 marca. Nostalgiczny utwór „Don’t Let the Old Man In” słychać w końcówce tego opartego na faktach sensacyjnego dramatu o 90-letnim weteranie wojennym, który z powodu kłopotów finansowych decyduje się szmuglować kokainę dla narkotykowych dilerów. Obraz wyreżyserował dwa lata młodszy od bohatera Clint Eastwood i zagrał tytułową rolę. Natomiast wspomnianą piosenkę skomponował i śpiewa Toby Keith. Muzyk nagrał ją, kiedy był przeziębiony i przesłał jako demo do Eastwooda, z którym grywa w golfa. Aktorowi bowiem brakowało do filmu melancholijnego utworu o jesieni życia. Próbna wersja go zachwyciła, bo zachrypnięty głos wykonawcy idealnie pasował do tekstu, i bez poprawek włączył ją do „Przemytnika”. Czyżby po „Shallow” zapowiadał się kolejny hit bez rapu i hip-hopu? Wkrótce się przekonamy.