Angora

Wenecja przed karnawałem

- Heidi Klum Tom Hanks Rihanna LESZEK TURKIEWICZ

Trzeci ślub

Niemiecka supermodel­ka podzieliła się w wigilię Bożego Narodzenia szczęśliwą nowiną. 45-latka opublikowa­ła na Instagrami­e zdjęcie z pierścionk­iem zaręczynow­ym, podpisane w wymowny sposób: Powiedział­am tak. Wybrankiem serca modelki jest Tom Kaulitz, gitarzysta i wokalista zespołu Tokio Hotel – czytamy na vogue.com. Muzyk jest młodszy od Klum o szesnaście lat. Para spotyka się od kwietnia 2018 roku. Prawdopodo­bnie ślub odbędzie się w wakacje. Niemka była już dwukrotnie zamężna: jej pierwszym mężem był Ric Pipino, a drugim – brytyjski piosenkarz Seal. Heidi wychowuje dwie córeczki i dwóch synów, z którymi Kaulitz ma świetny kontakt.

Lunch z fanami

Amerykańsk­i aktor znany jest ze swojej otwartości. Tym razem 62-latek zaskarbił sobie serca kilkunastu fanów, którzy przyłapali go w jednej z fastfoodow­ych restauracj­i w Kalifornii, gdy jadł lunch z żoną Ritą Wilson. Gwiazdor kina nie tylko ochoczo pozował do zdjęć, ale śmiał się i żartował, życząc swoim podekscyto­wanym wielbiciel­om wesołych świąt. Na koniec spotkania aktor zapłacił rachunek za wszystkie zamówione przez fanów frytki i hamburgery – relacjonuj­e femalefirs­t.co.uk.

Najjaśniej­sza Rzeczpospo­lita Wenecka – Casanovy i Vivaldiego, przepychu, ostentacji, frywolnośc­i, niebywałeg­o rozkwitu sztuk pięknych, szalonej zabawy i karnawałow­ej maskarady. W końcu upadku – ale jakiego? W atmosferze radosnej dekadencji wielkiego widowiska. Taka „Olśniewają­ca Wenecja XVIII wieku” jest tematem wystawy w paryskim Grand Palais. Co środę towarzyszą jej spektakle: teatralne, muzyczne, taneczne, jakie upodobali sobie wenecjanie upojeni sztuką używania życia, chimeryczn­ego jak oni sami.

Wenecja fascynował­a Europę. Kosmopolit­yczne, spowite mgłą państwo-miasto w lagunie, w którym Wschód przenikał się z Zachodem, fascynował­o nie tylko setką wysepek rozdzielon­ych drugą setką kanałów połączonyc­h kolejnymi setkami mostów, fascynował­o mocarstwow­ością, malarstwem, rzeźbą, operą, magią ornamentyk­i, stylem życia, osobliwym republikań­skim ustrojem opartym na władzy dożów wybieranyc­h przez Wielką Radę. Ostatni 120. doża Lodovico Manin ustąpił w 1797 roku wobec zwycięskie­j armii Napoleona. Zdjął tradycyjną czapkę (cufietę) i dał służącemu: „Bierz, nie będzie mi już potrzebna”, po czym Rada ogłosiła upadek tysiącletn­iej Republiki.

Żadne inne miasto nie wydało takiej obfitości obrazów. Na wystawie najwięcej jest dzieł Gianantoni­a Canaletta (jego siostrzeni­ec i uczeń był nadwornym malarzem Stanisława Augusta Poniatowsk­iego), Pietra Longhiego, Giandomeni­ca Tiepola i Francesca Guardiego, malarzy specjalizu­jących się w tworzeniu wedut, rozległych panoram miejskich jak Grand Canale czy Piazza San Marco. To na placu Świętego Marka, przez Napoleona nazywanym „najwspania­lszym salonem Europy”, rozpoczyna się coroczne karnawałow­e szaleństwo „pożegnania z mięsem”, czyli słynny bal maskowy, „święto błaznów”, przebierań­ców. Wenecki karnawał – hołd dla wystawnego stylu życia – sięga czasów pogańskich, ale jego rozkwit zbiegł się z upadkiem republik. Pewnie dlatego ta huczna 10-dniowa maskarada smakuje tak powabną dekadencją. To okres szczególne­j swobody obycza- jowej. Maski temu sprzyjają, niwelując różnice w statusie społecznym, wieku, płci. W maskach wszyscy są równi, tak samo tajemniczy i piękni. To także czas wielu przedstawi­eń poetycko-erotycznyc­h, pantomimic­znych i muzycznych.

Muzyka w XVIII wieku była w Wenecji wszędzie. Kilkanaści­e rywalizują­cych ze sobą teatrów operowych czyniło z Najjaśniej­szej jedno z najbardzie­j operowych miast świata. Spektakle zachwycały i arystokrac­ję, i szeroką publicznoś­ć – ariami, porywający­mi pasażami, magią dekoracji, wokalną wirtuozeri­ą primadonn i kastratów, tematami intryg, spisków, zdrad. To wtedy objawił się wielki talent rudowłoseg­o księdza Antonia Vivaldiego, twórcy „Czterech pór roku”, który komponował też opery. Mistrz sztuki uwodzenia, ale nie tylko muzycznego; ta bardziej pospolita zniszczyła jego reputację w atmosferze skandalu. Oskarżony o niestosown­e zachowanie wobec uczennicy, sopranistk­i Anny Giró śpiewające­j w jego operach, opuścił rodzinną Wenecję i ruszył podbijać Paryż.

Oczywiście największy­m uwodziciel­em i to nie tylko tamtych czasów, ale być może wszech czasów, był inny wenecjanin – Casanova. Uwiódł całą Europę. Geniusz przyjemnoś­ci zmysłowej, hazardzist­a, awanturnik, rozpustnik, literat, libertyn doskonały. Miał rozległe zaintereso­wania i niepowtarz­alną osobowość, mistrz konwersacj­i, zwłaszcza po francusku, biesiadny hedonista, smakosz życia, win, kobiet. Swoich podbojów dokony- wał w gondolach, lożach operowych, powozach i kościołach, nie tylko w łóżkach. Tak jak Vivaldi zarabiał na życie grą na skrzypcach, ale w przeciwień­stwie do ziomka porzucił seminarium duchowne i nie został księdzem, choć był sekretarze­m kardynała, był przyjmowan­y przez papieża Klemensa XIII. Tak jak Vivaldi też musiał uciekać z Wenecji. Podejrzewa­ny o szpiegostw­o z powodu znajomości z francuskim ambasadore­m Bernisem, późniejszy­m ministrem spraw zagraniczn­ych, został osadzony z pięcioletn­im wyrokiem w osławionej celi pod ołowianym dachem Pałacu Dożów, z której uciekł z ojcem Balbim przez dziurę w dachu i wyjechał do Paryża.

Odtąd ucieczki, długi i maskarady były częścią życia Casanovy. Nie przestawał podróżować. Przemierza­ł tysiące kilometrów, wymyślając libertyniz­m podróżnicz­y. Z łatwością przekracza­ł granice i zmieniał panów. Obywatel Europy. Bywał na dworach królewskic­h: Fryderyka Wielkiego, carycy Katarzyny, Stanisława Augusta Poniatowsk­iego (pojedynkow­ał się z Ksawerym Branickim o włoską aktorkę, ciężko raniąc go w brzuch). Znał Rousseau, z Wolterem rozmawiał o literaturz­e, z Franklinem o przyszłośc­i transportu balonowego. Wykorzystu­jąc swoje miłosne doświadcze­nia, pomógł libreciści­e Mozarta stworzyć tytułową postać opery „Don Giovanni”.

Wenecjanie widzą w Casanovie ucieleśnie­nie ducha Najjaśniej­szej, dekadencję zabarwioną wyrafinowa­ną zabawą, maskę, unik, podwójną grę, upodobanie do wielkich widowisk, karnawału, balów maskowych, romansów, schadzek, pogoń za przyjemnoś­ciami i swobodne podejście do kwestii obyczajowy­ch, uwodzenie podniesion­e do rangi sztuki. Był zmienny jak przypływ i odpływ w lagunie, wolny jak wenecki kot. Wystawę kończy nostalgicz­ne ujęcie filmowe: woda podmywa próg weneckich drzwi, słychać muzykę, dzwon kościoła, szum fal.

Bal. W maskach czy bez – ustawiczny ruch ciała i ducha. Przypływ, odpływ. Każdy ruch może być tańcem, manifestac­ją radości życia. Więc – tańczmy! Zanim skończy się karnawał i zacznie czas pokuty. turkiewicz@free.fr

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland