Ręka w nocniku
Echa naszych publikacji
Z ciekawością przeczytałem artykuł „May Day, May Day” (ANGORA – PERYSKOP nr 51/2018) – iw ostatnim fragmencie wywiadu jest podany przykład Pani Profesor A. Bagniewskiej na temat nieprzyznania Jej statusu obywatela UK. To co Pani Profesor robiła przez cały czas pobytu w Anglii, że nie zadbała o to? Tak samo jak zresztą wielu innych Polaków. Teraz, jak wchodzi (weszło) prawo o osiedleniu, to wielu się budzi z ręką w nocniku. W przepisach o settled status jest punkt czwarty, który mówi, że jeżeli ktoś był nieobecny w UK przez okres dłuższy niż pięć lat, to traci prawo do ubiegania się o status osoby osiedlonej. Jeżeli po okresie studiów w Oksfordzie Pani Profesor wyjechała z Anglii na dłu- Jako członek społeczności Avaaz czytam artykuły o wymieraniu gatunków, dewastacji środowiska przez człowieka, skutkach biedy i wojen i zamartwiam się tym skrycie. Co innego jest jedynie wiedzieć, że gdzieś tam daleko toczą się wojny, a co innego jest zdawać sobie tak naprawdę z tego sprawę, przeżywać i wspierać tych, którzy chcą coś dobrego zrobić w tym kierunku. Być może nawet nie każdy wie, że są organizacje, które walczą w takich sprawach i które można wesprzeć z poziomu komputera. Powinno się właśnie takie sprawy jak najbardziej nagłaśniać, a dzieci powinny biegać wesoło i bawić się z rówieśnikami. Instynkt samozachowawczy podpowiada nam, że to trochę przesada martwić się o dzieci w Jemenie, bo mamy własne życie i problemy. Niby tak, jednak to bardzo wąskie patrzenie. W szerszym kontekście nikt z nas ani w ogóle ktokolwiek, kto mieszka w cywilizowanym kraju, komu nie umiera ktoś bliski w strasznych okolicznościach, nie ma prawdziwych problemów. Wydajemy krocie np. na prezenty, a można co jakiś czas ciut sobie odjąć bez żadnego uszczerbku i wesprzeć jakąś większą inicjatywę. Już dla samej nadziei, że może to coś zmienić, warto. Nie można się odcinać od takich problemów, co jest oczywiście kusząco wygodniejsze. Pozdrawiam
TOMASZ ST.