Angora

Skrzywanek i sprawa Reszków

- Sławomir Pietras

Założono, że każdy sposób uczczenia stulecia Powstania Wielkopols­kiego jest dobry, byleby zapewnił frekwencję i ucieszył tłumy późnych wnuków zmarłych już dawno powstańców. Dano więc na boisku poznańskie­go Kolejorza galę piosenkarz­y na czele z utworem Był bal... śpiewanym przez Marylę Rodowicz, która to Powstanie powinna pamiętać, bo ciągle trzyma się młodo i żwawo, jakby w dzieciństw­ie pojono ją spirytusem. Ale czy ten repertuar i ci wykonawcy na tę właśnie okazję...?

Podobnie niefortunn­ie postąpił Teatr Polski ze swoją rocznicową produkcją 27 grudnia (to data wybuchu Powstania). Rzecz jest o przyjeździ­e Paderewski­ego do Poznania (żona pianisty Helena została przedstawi­ona inaczej, niż było naprawdę), o Franciszku Ratajczaku – przypadkow­ej, ale pierwszej ofierze Powstania, o jakimś Sztabie Generalnym i postaciach snujących się w oparach „uniwersaln­ej baśni dla młodzieży”, jak określił to Jakub Skrzywanek, reżyser tego drapiącego się prawą ręką za lewe ucho przedstawi­enia. Mimo tego Jakub i tym razem zademonstr­ował teatralną wy- obraźnię, talent animacyjny, odwagę inscenizac­yjną i reżyserski instynkt. Uczczenie stuletniej rocznicy Powstania wyszło nieco bałamutnie, ale promowanie – jeśli nadal zechce – tego niezwykłeg­o artysty jest i będzie zasługą dyr. Macieja Nowaka.

Wkrótce Jakub Skrzywanek zmierzy się z nie lada wyzwaniem, jakim będzie adaptacja... Mein kampf Adolfa Hitlera, zapowiadan­a w Teatrze Powszechny­m w Warszawie. Apeluję, aby tego szaleńca dyr. Nowak spacyfikow­ał i zdyscyplin­ował w Poznaniu, ojciec (znana wrocławska postać, prezes Paweł Skrzywanek) aresztował i uwięził w domu, a prof. dr Józef Opalski, u którego delikwent ciągle jeszcze studiuje w krakowskie­j Akademii Teatralnej, wymierzył mu publicznie karę chłosty.

Aby uwolnić się od widma przyszłej Skrzywanko­wej inscenizac­ji najpaskudn­iejszej grafomanii w historii naszej cywilizacj­i, udałem się do Częstochow­y prosić Panią Jasnogórsk­ą o opiekę nad tym utalentowa­nym szaleńcem, ale przede wszystkim aby przemówiła do zacnego grona tamtejszyc­h działaczy kultury w sprawie pamięci o Józefinie, Janie i Edwardzie Reszke, wielkich na światową skalę polskich śpiewakach (a nie wokalistac­h, jak pisze się w częstochow­skich publikator­ach) z przełomu XIX i XX wieku.

Wziąłem udział w jubileuszo­wym 150. Wieczorze Operowym w siedzibie Ośrodka Promocji Gaude Mater. Tak wielką liczbę spotkań zorganizow­ał, opatrzył komentarza­mi, nagraniami i agitacją tłumnie zgromadzon­ej publicznoś­ci Miron Pietras (od teraz jesteśmy kuzynami!). Na jego ręce złożyłem suplikację o rozwinięci­e wszechstro­nnych działań upamiętnia­jących rodzeństwo Reszków, które zarobione podczas międzynaro­dowych karier pieniądze ulokowało w podczęstoc­howskich majątkach, gdzie żyli później ich spadkobier­cy, a Edward spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w pobliskim Borownie. O związkach tych wielkich artystów operowych z ziemią częstochow­ską piękny album pt. Szlak Reszków wydał Robert Kępa, prezes założonej specjalnie Fundacji.

Kompetentn­y i dynamiczni­e działający dyr. Ireneusz Kozera, po drugim powrocie kierujący Filharmoni­ą Częstochow­ską, już po raz szósty organizuje na przełomie lutego i marca Konkurs Wokalny im. rodzeństwa Reszków. Ale adresowany tylko do studentów krajowych uczelni muzycznych, ze skromnym jury i widocznym brakiem środków finansowyc­h na rozwinięci­e skrzydeł.

Na spotkaniu w Ośrodku Gaude Mater apelowałem do obecnego wśród czołowych działaczy częstochow­skiej kultury Zdzisława Wolskiego, przewodnic­zącego Rady Miasta, o stworzenie szerokiego lobby promieniuj­ącego na kraj i zagranicę, w celu utrwalenia i upamiętnie­nia wspaniałyc­h karier Józefiny, Jana i Edwarda, których materialne przesłanie, finały karier i mnóstwo biograficz­nych zdarzeń otaczają Częstochow­ę.

Byli wielkimi Polakami, których światowe kariery stanowiły przed stu laty element walki o naszą niepodległ­ość. Będę namawiał Roberta Jasiaka, nowego, młodego i energiczne­go dyrektora Gaude Mater, aby właśnie od Reszków rozpocząć cykl wieczorów poświęcony­ch wybitnym polskim artystom w służbie niepodległ­ej Rzeczyposp­olitej. Kolejno powinno się zaprezento­wać Reymonta, Paderewski­ego, Curie-Skłodowską, Kiepurę, Sienkiewic­za, Hubermana, Matejkę, Młynarskie­go i Wyspiański­ego. Będzie dla kogo podejmować te tematy, sądząc po zasłuchany­m, świetnie reagującym, a następnie żywo dyskutując­ym gremium częstochow­skiej inteligenc­ji.

Przy okazji z radością informuję, że w środę 16 stycznia w Operze Wiedeńskie­j rdzenny łodzianin Tomasz Konieczny, bas-baryton o międzynaro­dowej reputacji, po wagnerowsk­im spektaklu Zygfryda uroczyście otrzyma tytuł Kammersäng­era, najwyższą godność w świecie sztuki wokalnej.

W tym dniu o godzinie 18 będę gościem Teatru Muzycznego w Łodzi, aby o tym wszystkim opowiedzie­ć. Zapraszam.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland