Śmierć matki
Marek Bieńczyk, pisarz, jeden z najlepszych współczesnych eseistów, laureat Nike właśnie za zbiór esejów „Książka twarzy”, tłumacz z francuskiego, napisał „Kontener” po śmierci matki. Choć nie daje nam tutaj Jej opisu, nie unosi się nad Jej urodą lub mądrością, zasługami w wychowaniu i wyprowadzaniu syna w świat – wiemy z pewnością, że była dla niego wyjątkowa. Jej umieranie, dni poprzedzające, czas po i swoją reakcję na to odejście opisał w 103 drobiazgach, bo tak najlepiej nazwać króciutkie teksty. Pokazuje nam się tutaj trochę inny Bieńczyk. Przyzwyczajeni jesteśmy do jego erudycji – a tu, oprócz znaków oczytania, są też ślady uczuciowości. Jest to pisanie bardziej osobiste, odsłaniające człowieka. W którymś momencie, uczony przez fizykoterapeutę prawidłowego oddychania, bo miał z tym kłopot, pytany, czym się zajmuje, że tak źle bierze oddech, mówi: – Obecnie jestem Pieta. – Poeta? – pyta go chłopak. – Nie, nie całkiem niestety, ale w tę stronę... – dopowiada. Bo rzeczywiście śmierć bliskiej osoby uczyniła go, wrażliwego, jeszcze wrażliwszym. Poetycznym, bolejącym – tak jak chyba czyni każdego człowieka przynajmniej na chwilę.
Najwięcej mówi się w tym tomie czasu żałoby o oddechu – jak on wygląda, ten ostatni, i o oddychaniu jako widomym przejawie życia, który dopiero po stracie zaczynamy doceniać; pisze się też o butach – o obuwiu żałobników przyciągającym wzrok, które jest jak memento, i o butach, które pisarz kupił sobie kilkanaście godzin po śmierci matki – na znak tego, że on nadal żyje!
Bieńczyk nie byłby sobą, gdyby w pisaniu o utracie nie podparł się znakomitą literaturą: Proustem, Faulknerem, Barthesem, Różewiczem, Bernhardem… Różne są te miniwypowiedzi, lepsze, gorsze, ale każdy, kto kogoś stracił, może tu odnaleźć siebie i poczuć coś na kształt wspólnoty, znaleźć pocieszenie…
AGNIESZKA FREUS MAREK BIEŃCZYK. KONTENER. Wydawnictwo WIELKA LITERA, Warszawa 2018. Cena 39,90 zł.