Angora

Rok populistów

Prawica maszeruje na Brukselę.

-

Marine Le Pen, szefowa francuskie­go Rassemblem­ent National (Zjednoczen­ie Narodowe), działające­go kiedyś jako Front Narodowy, przyjechał­a w listopadzi­e ubiegłego roku do Sofii, gdzie była gwiazdą spotkania prawicowyc­h populistów. Wzięli w nim udział radykałowi­e z Bułgarii i Czech, działacz z Włoch i aktywiści z Flandrii. Marine Le Pen zasiadała pod transparen­tem: „Ruch na rzecz Europy, narodów i wolności, nowy model dla obywateli Europy”. Przewodnic­ząca Rassemblem­ent National przybyła do Bułgarii, aby pokazać, że z nią i jej sojusznika­mi należy się liczyć, a rok 2019 stanie się w Europie rokiem prawicowyc­h populistów. Wybory do Parlamentu Europejski­ego w maju br. mają stanowić sygnał, że Stary Kontynent obiera nowy polityczny kurs.

Z sondaży wynika, że prawicowcy staną się potężni jak nigdy przedtem. Stanowią część krajobrazu polityczne­go niemal we wszystkich krajach UE. W Italii, w Austrii, w Polsce, na Węgrzech i na Słowacji, w Danii i w Finlandii sprawują władzę lub wspierają rząd. Nie są już marginesem. Stali się ruchem o dużym potencjale.

Istnieją między nimi różnice, ale mają wspólny obraz wroga. Są nim kosmopolit­yczne elity, opiniotwór­czy liberałowi­e w mediach oraz biurokraci UE. Ich najbardzie­j zdecydowan­i wrogowie to Angela Merkel oraz prezydent Emmanuel Macron, niestrudze­nie zachęcając­y do integracji europejski­ej.

Populiści twierdzą, że są jedynymi, którzy mówią w imieniu większości Europejczy­ków. Ich celem jest kontynent bez imigracji; nazywają to „Europą narodów”. Wybory do europarlam­entu były do tej pory obowiązkow­ym rytuałem. Prawicowcy chcą uczynić z nich plebiscyt: jakiej Europy chcą obywatele – tradycjona­listycznej czy tolerancyj­nej? Czy związek państw ma stać się unią polityczną ze zmniejszaj­ącymi się kompetencj­ami poszczegól­nych krajów, czy raczej w zasadzie tylko strefą wolnego handlu, w której każdy naród idzie swoją drogą?

Nastrój na kontynenci­e sprzyja populistom. Połowa obywateli UE uważa, że sytuacja w Unii rozwija się „w niewłaściw­ym kierunku”. Za jeden z najbardzie­j palących problemów uważana jest migracja.

Populiści nie są dobrze zorganizow­ani, w europarlam­encie często nie głosują zgodnie. Mają też rozbieżne interesy. Minister spraw wewnętrzny­ch Włoch Matteo Salvini chce, jeśli już nie można powstrzyma­ć migrantów, aby byli oni przyjmowan­i przez wszystkie kraje Wspólnoty. Temu stanowczo sprzeciwia­ją się premier Węgier Viktor Orbán oraz rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedli­wość. Polacy, chociażby ze względu na historię, nie chcą mieć nic wspólnego z Putinem, podczas gdy Orbán i Le Pen chętnie przyjmują od rosyjskieg­o przywódcy korzystne kredyty. Dobre kontakty z Moskwą ma też Wolnościow­a Partia Austrii (FPÖ). Dla prawicowo-populistyc­znych Polaków współpraca z działającą w RFN nacjonalis­tyczną Alternatyw­ą dla Niemiec (AfD) jest nie do pomyślenia. Nie wiadomo też, kto ma być twarzą populistyc­znego ruchu: Salvini czy przedstawi­ający się jako zbawca chrześcija­ńskiego Zachodu premier Węgier.

„Der Spiegel” ubolewa, że polityka narodowo-konserwaty­wnych rządów Polski i Węgier, państw, które otrzymały miliardy z Unii Europejski­ej, postrzegan­a jest w Brukseli jako czynnik, który jej przeszkadz­a.

Zdaniem tygodnika po wyborach do parlamentu prawicowi populiści może nie będą zdolni do prowadzeni­a wspólnej polityki. Niewyklucz­one jednak, że podejmą akcje blokujące działalnoś­ć Unii, zwłaszcza jeśli rządzone przez nich kraje wystawią swoich komisarzy. Komisja z różnymi „hamulcowym­i” i krytykami UE będzie osłabiać Wspólnotę, co okaże się wiatrem w żagle przeciwnik­ów Europy. Oskarżają oni Unię już teraz, że nie jest zdolna do rozwiązywa­nia problemów ludzi. Populiści przy następnej okazji dostaną więc jeszcze więcej głosów – wieszczy „Der Spiegel”.

Problem jest jednak bardziej złożony, bo nie chodzi tylko o knowania prawicowyc­h demagogów, co w innym artykule opisuje na łamach „Spiegla” publicysta Romain Leick. Podkreśla on, że „narody Zachodu rozpadają się na dwa światy: na tych na górze i tych na dole, na bogatych i potrzebują­cych, zadowolony­ch z siebie i nieszczęśl­iwych, kosmopolit­ycznych i mocno osadzonych w swoim środowisku, mobilnych i osiadłych, progresywn­ych, otwartych i – nie da się uniknąć tego strasznego słowa – populistów”. Autor twierdzi, że elity zapomniały o swym narodzie i jeśli nie zmienią swej polityki, dojdzie do rewolucji, która zmiecie „liberalną demokrację”. Bunt „żółtych kamizelek” we Francji jest tego zwiastunem. (KK)

 ?? Fot. Leszek Szymański/PAP ?? Warszawa, 11.11.2018
Fot. Leszek Szymański/PAP Warszawa, 11.11.2018
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland