Pętla wokół Trumpa się zaciska
Pętla zarzutów i podejrzeń wobec prezydenta Donalda Trumpa coraz bardziej się zaciska.
Prokurator specjalny Robert S. Mueller III od dłuższego czasu prowadzi dochodzenie wokół osób związanych z prezydentem. Przedmiotem dochodzenia jest m.in. sprawa współpracy z Rosją w okresie kampanii wyborczej 2015 – 2016 i w okresie późniejszym. W kwietniu 2018 r. Mueller przesłał 50 pytań do Białego Domu w tej sprawie. Prezydent uznał to za „obstrukcję sprawiedliwości” i „polowanie na czarownice”. Na Twitterze 1 maja 2018 roku zaprzeczył jakiejkolwiek współpracy z Rosją, a 4 maja wyraził gotowość do rozmowy z Muellerem, „ponieważ nie uczyniliśmy niczego złego”. Prezydent powiedział, że gdyby prokurator generalny wystąpił wobec niego z oskarżeniem, to on ma „absolutne prawo wystąpić wobec siebie z prawem łaski”.
Mimo zadufania i pewności siebie amerykańskiego prezydenta wokół niego i jego współpracowników gromadzi się coraz więcej podejrzeń o naruszanie prawa. Szesnaście osób związanych z Trumpem jest oskarżonych lub podejrzanych o utrzymywanie kontaktów z Rosją i Rosjanami. Wśród nich są m.in. były szef kampanii wyborczej Trumpa Paul Manafort, były doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego gen. Michael Flynn, były doradca prawny Michael Cohen i były starszy doradca prezydenta Rick Gates. Prezydent zaprzecza, by jego współpracownicy utrzymywali kontakty z Rosjanami w okresie kampanii wyborczej i później. Niektórzy z oskarżonych, m.in. Flynn, Gates i Cohen, ku zaskoczeniu prezydenta przyznali się do winy. Ten ostatni został skazany na trzy lata więzienia, przyznając się, że w uzgodnieniu z Trumpem płacił kobietom za milczenie o ich stosunkach seksualnych z prezydentem. Prezydent zaprzecza, że wiedział, że Cohen płacił setki tysięcy dolarów kobietom, i zaprzecza, że namawiał go do naruszania prawa.
Prokurator Mueller gromadzi coraz więcej dokumentów nie tylko na temat związków administracji Trumpa z Rosją, ale także na temat naruszania prawa i konstytucji USA przez obecnego prezydenta. Trwają dyskusje na temat możliwości impeachmentu, czyli postawienia prezydenta przed sądem i usunięcia go ze stanowiska. Szanse na to wzrosły po zwycięstwie demokratów w listopadowych wyborach do Izby Reprezentantów, która konstytucyjnie formułuje akt oskarżenia. Wielu ekspertów uważa jednak, że nawet jeżeli prezydenta uzna się za winnego naruszenia jakiegoś prawa, trudno będzie postawić go przed sądem w procesie impeachmentu z uwagi na jego unikalną pozycję konstytucyjną. Faktem jednak jest, że pętla podejrzeń i zarzutów wokół prezydenta Trumpa coraz bardziej się zaciska.
W końcu 2018 roku prezydent Trump podjął decyzje, które doprowadziły do dużego zamieszania politycznego w Waszyngtonie i do osłabienia jego pozycji politycznej. Zapowiedź wycofania połowy z 14-tysięcznego amerykańskiego kontyngentu wojskowego z Afganistanu spotkała się z krytyką establishmentu wojskowego i politycznego USA. Do dymisji podał się m.in. sekretarz obrony gen. James Mattis, który w dokumencie o rezygnacji krytycznie ocenił politykę obronną Trumpa. Wycofanie siedmiu tysięcy żołnierzy amerykańskich z niestabilnego Afganistanu zagraża również żołnierzom innych państw sojuszniczych, w tym polskich stacjonujących obecnie w tym kraju. Wojna w Afganistanie trwa już 17 lat i nie widać jej końca. Również część zarówno demokratów, jak i republikanów skrytykowała decyzję prezydenta wycofania dwóch tysięcy żołnierzy amerykańskich z Syrii, obawiając się, że doprowadzi to do walki wojsk tureckich z siłami wojskowymi Kurdów, które wspierali dotąd Amerykanie. Komentatorzy amerykańscy uważali, że decyzja Trumpa wzmocni obecność wojskową w Syrii nie tylko Rosji, ale także Iranu. Trump uzasadnił swoją decyzję o wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii zwycięstwem nad terrory- stycznymi oddziałami ISIS. Do chaosu politycznego w Waszyngtonie w grudniu przyczyniło się również nieuchwalenie w przewidzianym konstytucyjnie czasie prowizorium budżetowego. Trump domagał się pięciu miliardów dolarów na budowę muru na granicy USA z Meksykiem. Ponieważ przeciwni żądaniu prezydenta byli demokraci, Kongres nie był w stanie uchwalić budżetu. W tej sytuacji 9 z 15 resortów zostało zamkniętych i tysiące pracowników administracji państwowej, m.in. Departamentu Stanu, Rolnictwa i Sprawiedliwości, skierowano na przymusowy urlop.
26 grudnia Trump z małżonką niespodziewanie przybyli do Iraku ze świąteczną wizytą na trzygodzinne spotkanie z żołnierzami amerykańskimi. W Iraku przebywa obecnie około pięciu tysięcy żołnierzy amerykańskich. Po raz pierwszy w czasie swej prezydentury Trump znalazł się w strefie wojennej. Z uwagi na bezpieczeństwo Trump odmówił spotkania z premierem Iraku Adil Abdul-Mahdim. Odbył z nim tylko rozmowę telefoniczną.
W połowie kadencji prezydentura Trumpa zyskała opinię najbardziej dotkniętej skandalami spośród prezydentur kilku ostatnich pokoleń. Trump jest nadal pewny siebie i zadowolony ze swojej polityki. Równocześnie jednak jest coraz bardziej izolowany i krytycznie oceniany nawet we własnej partii. Nic więc dziwnego, że notowania prezydenta Trumpa są niskie – sięgają niewiele ponad 30 proc., a jeszcze niższe za granicą. Pojawiają się coraz częściej obawy, że egoistyczna polityka Trumpa może doprowadzić do niestabilności we współczesnym świecie.
Trump nie potrafi konstruktywnie współpracować ze swoim personelem. Inna rzecz, że nie otacza się on kompetentnymi pracownikami. Wielu z nich okazało się kłamcami, oszustami podatkowymi, łamali prawo finansowe lub pracowali na rzecz rządów innych państw. Nic więc dziwnego, że w zespole współpracowników prezydenta Trumpa trwa ciągła rotacja. W ciągu dwóch lat prezydentury miał on trzech szefów personelu w Białym Domu, trzech doradców do spraw bezpieczeństwa narodowego, sześciu dyrektorów do spraw komunikacji, dwóch sekretarzy stanu, dwóch prokuratorów generalnych i od 1 stycznia 2019 roku dwóch sekretarzy obrony. W sumie Trump wymienił 65 proc. składu swych doradców. Kiedy spotkał się z zarzutami braku stabilności wśród swoich współpracowników, zadufany w sobie Trump odpowiadał, że nie potrzebuje doradców. Skutki tego widać w postaci jego chaotycznej polityki, zwłaszcza zagranicznej.
Donald Trump rozpoczął trzeci rok swojej prezydentury w trudnej sytuacji osobistej i politycznej. Jego trudna, by nie powiedzieć odpychająca osobowość spowodowała, że ma ciągle niskie poparcie wśród Amerykanów w porównaniu z poprzednimi mieszkańcami Białego Domu. Określenie „trumpizm” ma negatywne konotacje. Nacjonalizm ekonomiczny i hasło „America First” nie przysparza mu autorytetu na arenie międzynarodowej. Do tego doszły trudności z dogadaniem się z Partią Demokratyczną, która od stycznia 2019 r. uzyskała większość mandatów w Izbie Reprezentantów.