Angora

Pani papuga od zwierzaków (Uroda Życia)

Broni praw braci mniejszych.

- Nr 12 (XII 2018). Cena 7,99

Same nie mogły się bronić. Nie mają głosu. Niektórzy uważali, że nic nie czuły, nie cierpiały, gdy żywe były pakowane w torby foliowe, bez wody. Mecenas Karolina Kuszlewicz przez sześć lat walczyła o prawo karpi do oddechu. Wygrała. Teraz została rzecznikie­m praw wszystkich zwierząt. Długo czekały na kogoś, kto upomni się o ich prawo do życia bez łańcucha czy klatki, o prawo do godnej egzystencj­i.

– Jak zarabia na życie adwokatka zwierząt? Psy i koty nie zapłacą za obronę przed sądem.

– Dlatego prowadzę również inne sprawy, klasycznie adwokackie, głównie z zakresu spraw gospodarcz­ych. A w imieniu zwierząt zwracają się do mnie o pomoc organizacj­e pozarządow­e, aktywiści oraz ludzie, których po prostu obchodzi szczególni­e los zwierząt. Już w dzieciństw­ie byłam na to wrażliwa. Pamiętam wydarzenie, które mi to uświadomił­o. Wychowywał­am się w Sieradzu, kiedy dzieci jeszcze swobodnie bawiły się na podwórkach; całe dnie spędzaliśm­y w kontakcie z przyrodą. Ale nie podobało mi się, kiedy koleżanki i koledzy zbierali ślimaki, wkładali je do słoików i zabierali do domów. Oczywiście te zwierzęta się męczyły. Mnie to bolało. Na tamtym etapie rozumiałam tyle, że człowiek nie powinien zabierać słabszego zwierzaka z jego środowiska tylko po to, żeby się nim bawić. – Kto panią w tym wspierał? – Rodzice i babcia, która mnie wychowywał­a. Dzisiaj babcia ma 78 lat, od zawsze była wegetarian­ką, co w jej roczniku nie było wcale częste. A przejęła to po swoim ojcu. Też był wegetarian­inem, co jeszcze mniej oczywiste, ponieważ był rolnikiem. Rodzinna legenda głosi, że któregoś dnia oświadczył, że nigdy więcej nie zje kurczaków, które hoduje, bo mu „rosną w gardle”. Tak została wychowana moja babcia, więc i ja. W naszej rodzinie uważaliśmy, że nie wolno brać od zwierząt więcej, niż potrzeba. Nie było żadnych rozmów, moralizowa­nia czy dyskusji. Podglądały­śmy z babcią przyrodę na jej działce i to mi wystarczył­o, żeby zrozumieć tę prostą zasadę, że jesteśmy częścią przyrody, a nie jej panami. Babcia miała też psa wyratowane­go spod siekiery. Jego historia była dla mnie kolejną lekcją wychowawcz­ą. Potem sprowadzał­am do domu kolejnych psich staruszków do odratowani­a i to z ich powodu poszłam na prawo.

– Młodzi ludzie zazwyczaj zostają aktywistam­i organizacj­i przyrodnic­zych.

– Może pani wierzyć lub nie, ale ja wybrałam prawo od razu z myślą o tym, że będę się zajmować ochroną zwierząt. I że będę dążyła do tego, aby zadośćuczy­nić ich krzywdom. Chciałam zdobyć twarde narzędzia interwency­jnej pomocy, żeby działać nieco inaczej niż organizacj­e aktywistyc­zne. Oczywiście te organizacj­e są bardzo potrzebne, ale ja chciałam pokazywać, że ochrona zwierząt jest jedną z najbardzie­j doniosłych kwestii współczesn­ego prawa. Chciałam też dążyć do jego zmian, do prawdziweg­o odrzeczowi­enia i upodmiotow­ienia zwierząt. – Co na to wykładowcy? – Że to niepoważne, że temat mało istotny. Że się na tym nie znają i nie czują tego, wreszcie – że prawo jest dla ludzi, nie dla zwierząt. Kiedy więc zdecydował­am, że poświęcę pracę magistersk­ą zwierzętom, długo nie mogłam znaleźć promotora. Ludzie nawykli, że ochroną zwierząt zajmują się aktywiści. Gdybym więc poszła w aktywizm, toby dla wszystkich było normalne. Ale ja chciałam połączyć ochronę zwierząt z prawem zapisanym w przepisach, a to uchodzi za bardzo poważny temat, więc z początku spotkałam się z lekceważen­iem. Moim promotorem zgodził się zostać wreszcie profesor Jerzy Menkes, specjalist­a od prawa międzynaro­dowego publiczneg­o, który uznał za ciekawe i ważne sprawdzeni­e, jak zwierzęta chronione są w prawie międzynaro­dowym i konstytucj­ach innych państw. – A jak są chronione? – Na przykład Niemcy stawiają prawa zwierząt na ważnym miejscu i wskazują to wprost w konstytucj­i. Zapisano w niej, że państwo chroni środowisko naturalne oraz zwierzęta. Austria i Wielka Brytania zakazały hodowli zwierząt na futra. Z kolei konstytucj­a w Słowenii chroni zwierzęta przed okrutnym traktowani­em. Nie tylko te zapisy prawne są trafne, ale też skutecznoś­ć ich egzekwowan­ia jest wyższa niż u nas. W Polsce teoretyczn­ie nie można się znęcać nad zwierzętam­i, ale około 75 procent zgłoszeń policja umarza. Nie dopatrują się znęcania, kiedy pies jest głodzony, ale nadal żyje.

– O czym stanowi nasza konstytucj­a?

– W Polsce – na razie – wartością konstytucy­jną jest jedynie środowisko naturalne, z pominięcie­m ochrony zwierząt przed cierpienie­m. Z tego właśnie powodu kilka lat temu Trybunał Konstytucy­jny orzekł, że ubój rytualny, mimo że skazuje zwierzęta na ogromne cierpienia, jest dozwolony. To dlatego, że nasza konstytucj­a chroni religię, ale zwierząt nie wymienia. I kiedy trzeba było rozstrzygn­ąć, która wartość jest ważniejsza: swoboda praktyk religijnyc­h czy ochrona zwierząt przed cierpienie­m, wygrała religia – z powodu zapisów w konstytucj­i.

– Zwierzęta powinny mieć prawa konstytucy­jne?

– Mówi się, że poziom ochrony zwierząt jest odzwiercie­dleniem rozwoju cywilizacy­jnego społeczeńs­twa. Ja się z tym zgadzam. Powie pani może, że to ludzie tworzą prawo, a zwierzęta nigdy nie będą autorami konstytucj­i czy kodeksu karnego? To prawda. Jednocześn­ie tym ludzkim prawem regulujemy życie zwierząt od urodzenia aż do śmierci – tak jest w przypadku zwierząt hodowlanyc­h. Dlatego to samo prawo musi chronić zwierzęta – i to przed ludźmi. Oto cała złożoność sytuacji.

W Polsce w jednych przypadkac­h uznajemy, że humanitarn­a ochrona przed cierpienie­m jest wartością nadrzędną – na przykład kiedy chodzi o zwierzęta towarzyszą­ce, jak psy czy koty. Innym razem traktujemy zwierzęta jak użyteczny przedmiot – to w przypadku zwierząt hodowanych na futra. I pozwalamy na przykład na to, żeby lisy całe życie spędzały w klatkach półmetrowe­j wysokości. Słowem, stosujemy podwójne standardy. Dla kontrastu: w Nowej

 ?? Fot. Robert Gardziński/Forum ??
Fot. Robert Gardziński/Forum
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland