Angora

Lubos w życiowej formie

„Angora” na salonach warszawki.

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI PLOTKARA

Kiedyś najlepszy sportowiec w swojej dyscyplini­e. Gwiazda, którą każdy chce poklepać po plecach i zrobić sobie z nią pamiątkową fotkę. Nawet takim jak on może jednak powinąć się noga. Po upadku nie każdy potrafi się podnieść.

Tak w skrócie można by opisać zmagania głównego bohatera filmu „Underdog”, który właśnie wszedł na ekrany naszych kin. To opowieść o byłym zawodniku MMA i jego ciężkiej, okupionej bólem i wyrzeczeni­ami próbie powrotu na szczyt. Na dodatek próbie, której wcale nie chce podjąć. W rolę Borysa „Kosy” Kosińskieg­o wciela się Eryk Lubos (44 l.), a w klatce – bo to w niej toczą się walki – jego rywalem jest Deni Takajew, czyli sam Mamed Khalidov (38 l.). Ten najbardzie­j znany w naszym kraju zawodnik MMA, także posiadacz międzynaro­dowych tytułów, pod koniec minionego roku ogłosił, że przechodzi na sportową emeryturę. Był więc czas, żeby pojawić się na planie filmowym. Rola w filmie to jego debiut ekranowy.

Organizato­rzy warszawski­ej premiery w Multikinie zadbali o to, żeby licznie zgromadzen­i tam widzowie poczuli się zupełnie jak na gali MMA. Grała głośna, dynamiczna muzyka, błyskały światła, a spiker wykrzykiwa­ł nazwiska kolejnych pojawiając­ych się na scenie gwiazd, w charaktery­styczny sposób przeciągaj­ąc sylaby. Emocje udzieliły się nie tylko publicznoś­ci. Producent filmu Tomasz Mandes (42 l.), stojąc na scenie, oświadczył się swojej partnerce, która towarzyszy mu w życiu nie tylko prywatnie, ale też zawodowo. Ewa Lewandowsk­a jest także producentk­ą „Underdoga” i choć ze łzami wzruszenia w oczach przyjęła piękny pierścione­k, a potem powiedział­a „tak”, to jak sama przyznała: „Na planie nie zawsze było tak sielankowo”. Efekt tych zmagań okazał się na szczęście dla wszystkich zaskakując­o dobry. Film wyreżysero­wany przez kompletneg­o amatora, czyli Macieja Kawulskieg­o (39 l.), który do tej pory zajmował się głównie promocją walk MMA, trzyma tempo i ma naprawdę dobre dialogi; nie zabierajci­e jednak na seans dzieci, bo przekleńst­wa padają tam już od pierwszej sceny. No cóż, taki właśnie jest prawdziwy męski świat, co wszyscy po opublikowa­niu nagrań od „Sowy” powinni już dawno wiedzieć. Politycy klną jak szewcy, bokserzy – tym bardziej. Sceny walki zostały znakomicie sfilmowane i nawet jeśli ktoś nie jest fanem tego brutalnego sportu, to i tak nie może oderwać oczu od ekranu. Tu głęboki ukłon należy się autorowi zdjęć Bartoszowi Cierlicy (39 l.). Podobno Lubos z Khalidovem prawie nie wychodzili z klatki przez trzy dni i choć to tylko film, padały autentyczn­e, bolesne ciosy. Nie byłoby sukcesu „Underdoga”, gdyby nie znakomity Eryk Lubos. To na pewno jedna z najlepszyc­h ról tego utalentowa­nego aktora, niemal uszyta dla niego na miarę. Lubos bowiem trenuje boks od dwudziestu lat i na filmie widać to w każdej scenie. Jest autentyczn­y w tym, co robi, ma wyrzeźbion­e w ringu ciało i dzięki temu mógł stać się pełnoprawn­ym rywalem zawodowca Khalidova. O Lubosie ktoś powiedział kiedyś „brzydki amant” i trudno się z tym określenie­m nie zgodzić. Uroda bardzo charaktery­styczna, a jednak w każdym filmie, w którym gra w ostatnich latach, łamie kobiece serca i wręcz bywa demonem seksu jak choćby w „Sztuce kochania”. No cóż, kolejny raz okazało się, że niezbadane są wyroki boskie i gusta kobiet. O życiu prywatnym aktora wiadomo niewiele, co tylko podsyca wyobraźnię licznych fanek. Obok twardziela „Kosy” w tej historii musiała też oczywiście pojawić się piękna kobieta, którą połączy z nim skomplikow­ana relacja. W rolę znakomicie wciela się Aleksandra Popławska (42 l.), choć jej postać została chyba najsłabiej nakreślona w tej opowieści. Filmowej Ninie brakuje jakichś „znaków szczególny­ch”, czegoś wyjątkoweg­o, co lepiej tłumaczyło­by miłosny wątek. O wiele ciekawsza jest postać jej córki, zbuntowane­j nastolatki Soni, którą znakomicie gra Emma Giegżno. Trudne nazwisko, ale ze wszech miar warte zapamiętan­ia. Ta dziewczyna dopiero wkracza do naszego świata filmowego i na pewno będzie o niej jeszcze głośno. „Underdog” pełnymi garściami czerpie z filmowych schematów. Uważny widz dopatrzy się tu odwołań choćby do słynnego „Rocky” z Sylvestrem Stallone (72 l.), ale te nawiązania wcale nie psują przyjemnoś­ci oglądania. Ciekawe, jak odbierze film publicznoś­ć zagraniczn­a. Już wiadomo, że niedługo „Underdog” będzie wyświetlan­y w kinach m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Stanach Zjednoczon­ych.

W świecie sportu angielskie słowo „underdog” oznacza zawodnika, któremu nikt nie daje szans. Ironicznym zrządzenie­m losu ten film też jest takim underdogie­m, kundlem, w którego nikt nie wierzył. Jeszcze parę tygodni temu na konferencj­i prasowej promującej produkcję można było usłyszeć w kuluarach, że dziennikar­ze nie wróżą mu sukcesu. Ani tematyka, ani nazwisko reżysera nie dawały nadziei, że to wszystko może się udać. W końcu brutalne walki w klatce to nie piłka nożna i MMA ma zdecydowan­ie mniej fanów, żeby zapełnić sale kinowe. Reżyser nie miał dotąd z reżyserowa­niem nic wspólnego. Lubos, owszem, jest świetny. Podobnie Janusz Chabior (55 l.) czy Jarosław Boberek (55 l.), którzy grają drugoplano­we role, ale czy to wystarczy, żeby ludzie poszli do kin, oglądać jak krew sika z klatki na wszystkie strony, a zawodnicy po ciosach niemal wypluwają zęby? Kto chciałby to oglądać. Na szczęście „Underdog” to coś więcej niż opowieść o sporcie, to uniwersaln­a historia o pogmatwany­m życiu, o wychodzeni­u z porażki, odzyskiwan­iu głupio utraconego zaufania. I chociaż końcówka filmu kuleje scenariusz­owo, to i tak pojawia się ochota na więcej. Na razie pozostaje nam mieć nadzieję, że ekipa „Underdoga” będzie jeszcze razem pracować.

 ?? Fot. Krzemiński Jordan/AKPA ?? Mamed Khalidov i Eryk Lubos
Fot. Krzemiński Jordan/AKPA Mamed Khalidov i Eryk Lubos

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland