Angora

Dożywocie za wyjątkowo chory pomysł (Angora)

Miała być zabawa erotyczna, był rabunek i morderstwo.

- Oskarżeni podczas procesu nie zaprzeczal­i, że pojechali do pokrzywdzo­nego Waldemara M. z zamiarem kradzieży. Nigdy jednak – jak zapewniali od początku – nie planowali zabójstwa, a nawet zrobienia mu jakiejkolw­iek krzywdy.

Mariusz G. potwierdzi­ł w sądzie wersję, którą przedstawi­ł w śledztwie.

– Po prostu chcieliśmy tylko okraść tego człowieka, jak już był skrępowany za jego zgodą. Nie było żadnej przemocy stosowanej, jak w rozboju jakimś. Pytałem go tylko, gdzie są pieniądze i jakie są loginy do kont internetow­ych. A on jakoś tak po godzinie powiedział, że się źle czuje i że ma cukrzycę. Zapytałem, co mam w takim razie zrobić, i powiedział, że najpierw musi zmierzyć sobie cukier i zobaczyć, czy ma coś zjeść i czy wziąć insulinę. Przyniosłe­m mu nawet z lodówki pomidora i pasztet.

– Czy wie pan, jakie działanie ma insulina? – pytał sąd.

– Coś wcześniej słyszałem, że pewna dawka może uśpić człowieka, bo ona jakoś tak działa usypiająco.

Mecenasa Michała Rzetuszka, obrońcę oskarżoneg­o, interesowa­ło zaś to, w jakim celu jego klient zarejestro­wał się na portalu towarzysko-erotycznym.

–W celu dokonywani­a kradzieży. Celowo wybieraliś­my dewiantów seksualnyc­h, bo było duże prawdopodo­bieństwo, że takie osoby nie zgłoszą kradzieży na policję. A pokrzywdzo­ny sam zgłosił gotowość spotkania się z nami.

– Dlaczego na to spotkanie zabrał pan ze sobą kajdanki i sznurek?

– Te rzeczy miały być wykorzysta­ne do realizacji preferencj­i pana Waldemara. Dodam jeszcze, że ustaliliśm­y wcześniej z oskarżoną, że ona go skuje, a ja będę nagrywał to wszystko na telefonie, żeby mieć na niego haka.

W końcu wyszło to wszystko inaczej...

Oskarżony wyjaśnił też, dlaczego wziął ze sobą również nóż. Zapewniał, że miał mu służyć do cięcia sznurka. – A rewolwer straszak? – Miałem takie przekonani­e, że będzie koniecznoś­ć postraszen­ia pokrzywdzo­nego.

Ewa K. podczas pierwszej rozprawy również potwierdzi­ła, że jechała ze swoim partnerem do pokrzywdzo­nego, żeby go okraść. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że Waldemarow­i M. może stać się jakaś krzywda.

– To oskarżony wpadł na pomysł pojechania do tego człowieka. Wcześniej ponoć go przepytał i wywnioskow­ał, że ma pieniądze. Powiedział mi, że nie będzie żadnego problemu z okradzenie­m go i zapewniał, że będziemy robić wszystko tak, żeby nic mu się nie stało. Zabraliśmy ze sobą kajdanki, sznurek, wibratory i nie robiliśmy nic wbrew woli pokrzywdzo­nego. Jemu to odpowiadał­o, bo był uległy, a żona mu na takie rzeczy nie pozwalała. Dopiero za jakiś czas zorientowa­łam się, że wcześniejs­ze ustalenia są łamane, bo Mariusz wyskoczył z tym nożem.

– Nie wiedziała pani, że oskarżony zabrał go ze sobą, idąc do mieszkania pokrzywdzo­nego? – pytał prokurator.

– Wcześniej nie rozmawiali­śmy o tym, że będziemy zabierać ze sobą nóż czy jakieś niebezpiec­zne narzędzia. Mieliśmy wziąć tylko rzeczy do zabawy erotycznej.

– Nie brała pani pod uwagę tego, że podczas tej zaplanowan­ej kradzieży pokrzywdzo­ny będzie stawiał opór i trzeba będzie użyć wobec niego przemocy?

– Zakładałam, że będzie protestowa­ł, ale wiedziałam też, że pan Waldemar jest starszym człowiekie­m i będzie się można z nim jakoś dogadać. I wyglądało, że tak się skończy, bo on w pewnym momencie powiedział, żebyśmy sobie wszystko zabrali, wyszli i że „nie znamy się”. – Dlaczego tak powiedział? – Chyba miał nas już dość, był tym wszystkim już zmęczony. Taki trochę przybity. Ale w końcu wyszło to wszystko inaczej...

Która wersja jest najbliższa prawdy?

Sędzia Igor Tuleya chciał się dowiedzieć, czy oskarżona brała pod uwagę wezwanie karetki pogotowia.

– Nie, bo bałam się, że jak to się wyda, to będę oskarżona o współudzia­ł w zabójstwie.

– Czy próbowała pani jakoś powstrzyma­ć oskarżoneg­o?

– Próbowałam wzywać pomoc, nie siedziałam biernie. Nie chciałam przecież, żeby Mariusz zrobił temu mężczyźnie coś złego. Ale oskarżony powiedział mi, żebym się uspokoiła, a później nikomu nic o tym nie mówiła, bo zrobi krzywdę mnie i mojej rodzinie.

– Ale pomagała pani zacierać ślady przestępst­wa. – Tak, ale nie było to z mojej inicjatywy. Sąd odczytał wyjaśnieni­a oskarżonej z jednego z przesłucha­ń w prokuratur­ze. Mówiła wówczas tak:

– Chciałam zrezygnowa­ć z tej kradzieży, ale Mariusz strasznie krzyczał. Popychał mnie, nawet wyjął mi baterie z telefonu, żebym nie mogła nigdzie zadzwonić. Zakleił mi usta taśmą, jak chciałam krzyczeć. A ja w ogóle nie brałam pod uwagę, że on dla korzyści materialny­ch jest zdolny doprowadzi­ć kogoś do śmierci. Teraz bardzo żałuję, że dałam się do tego wszystkieg­o namówić.

Po wysłuchani­u tych wyjaśnień Mariusz G. oświadczył:

– To, co mówiła oskarżona, że zaklejałem jej usta i groziłem jej, jest jedną wielką bzdurą.

Faktem jest, że nie było o tym mowy podczas pierwszego przesłucha­nia Ewy K.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland