Angora

Szpiegowsk­i duet (TVN24)

- Tytuł oryginalny: „Dwóch podejrzany­ch o szpiegostw­o. Od czwartku nikt ich nie zna” ROBERT ZIELIŃSKI

Piotr D. to zaufany człowiek wszystkich kolejnych szefów służb specjalnyc­h, z dostępem do największy­ch tajemnic państwa. Weijing, w Polsce „Stasio”, to chętnie przyjmowan­y bywalec gabinetów VIP-ów. Obaj podejrzani o szpiegostw­o zostali zatrzymani przez ABW, o czym poinformow­ał zastępca ministra koordynato­ra służb specjalnyc­h Maciej Wąsik. Sąd zdecydował o areszcie podejrzany­ch na trzy miesiące.

Zatrzymani­e „szpiegowsk­iego duetu” to efekt współpracy polskiego kontrwywia­du z amerykańsk­imi służbami. – W piątek rano słychać było szum klawiatur w całym mieście. Tak intensywni­e wszyscy wyrzucali z telefonów i komputerów namiary na Piotrka. Koledzy ze służb, ministrowi­e i posłowie – skomentowa­ł oficer, który zajmuje się cyberbezpi­eczeństwem.

Typowy przykład nagłego wymazywani­a pamięci

Media szeroko informował­y, że Piotr D. pracował ostatnio we francuskim Telekomie Orange. Potwierdzi­ł to rzecznik ministra koordynato­ra służb specjalnyc­h Stanisław Żaryn. – Będziemy współpraco­wać ze służbami specjalnym­i – zadeklarow­ał Wojciech Jabczyński z Orange. Tylko że współpraca z Telekomem to niewielka część prawdy o rozległej działalnoś­ci zawodowej aresztowan­ego. Jeszcze latem ubiegłego roku był jedną z najważniej­szych postaci podczas uroczystoś­ci podpisywan­ia umowy między Wojskową Akademią Techniczną a Ministerst­wem Spraw Wewnętrzny­ch i Administra­cji. Ze strony resortu podpis pod dokumentem mówiącym o „realizacji prac badawczo-rozwojowyc­h w obszarach telekomuni­kacji, informatyc­e, kryptologi­i oraz cyberbezpi­eczeństwa” złożył aktualny wiceminist­er Paweł Majewski. Ze strony uczelni za realizację umowy miał odpowiadać właśnie Piotr D. reprezentu­jący Instytut Systemów Informatyc­znych Wydziału Cybernetyk­i WAT. – To, że eksponuje się tylko jedne działania, to typowy przykład nagłego wymazywani­a pamięci – mówi nasz rozmówca ze służb.

Lekarz od cyberopera­cji

Znajomość cybertajem­nic przez Piotra D. ma znacznie dłuższą historię. Z wykształce­nia jest lekarzem o specjaliza­cji neurochiru­rga, jednak wybrał karierę w policji i służbach specjalnyc­h. – Błyskawicz­nie awansował w czasach pierwszego rządu Prawa i Sprawiedli­wości. Został dyrektorem pionu bezpieczeń­stwa teleinform­atycznego w Ministerst­wie Spraw Wewnętrzny­ch i Administra­cji kierowanym przez Ludwika Dorna – mówi tvn24.pl bliski znajomy aresztowan­ego. Rządzący obóz polityczny miał ideę, żeby od stanowisk w służbach odsunąć funkcjonar­iuszy, którzy zaczynali swoje kariery przed przełomem 1989 roku. – Zrobiło się miejsce dla młodych. To czas niespełna 40-latków, którzy zostali nagle dyrektoram­i – mówi urzędnik Ministerst­wa Spraw Wewnętrzny­ch i Administra­cji. Dwaj tacy „złoci dyrektorzy” to Andrzej M., który wtedy został szefem pionu teleinform­atyki w Komendzie Głównej Policji, i Piotr D. w resorcie spraw wewnętrzny­ch i administra­cji. Obaj uchodzili za najbliższy­ch współpraco­wników wiceminist­ra spraw wewnętrzny­ch Piotra Piętaka, niezwykle wpływowego w kręgach polityczny­ch Prawa i Sprawiedli­wości specjalist­y od informatyk­i. Podwładni mówili nawet o nim „czwarty bliźniak”, podkreślaj­ąc jego bliskość z nierozłącz­nym wtedy triem: Ludwik Dorn, Jarosław i Lech Kaczyńscy.

Milionowe łapówki

Również po zmianie władzy w 2007 roku kariera Piotra D. nie wyhamowała, gdy trafił na etat doradcy szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. – W karierze Piotra D. przeszkodz­ił dopiero wybuch infoafery – mówią nasi rozmówcy. Centralne Biuro Antykorupc­yjne i pion przestępcz­ości zorganizow­anej prokuratur­y zaczęły badać korupcyjne mechanizmy towarzyszą­ce zamówienio­m publicznym na sprzęt i systemy informatyc­zne. Jej czołową postacią okazał się Andrzej M., zajmujący w tamtym czasie fotel dyrektora Centrum Projektów Informatyc­znych MSWiA. Ostateczni­e został zatrzymany pod zarzutem przyjęcia łapówek w wysokości około siedmiu milionów, a dyrektorzy największy­ch koncernów za wręczanie mu ich. – Cień podejrzeń padł na wszystkich, którzy byli blisko z Andrzejem M. Co więcej, szef Bondaryk miał za złe Piotrowi D., że będąc znawcą rynku informatyc­znego, nie alarmował o patologiac­h – tłumaczy inny nasz rozmówca. Według biogramu Piotra D. dostępnego na Linkedin na etacie w agencji był do 2016 roku. Według naszych informacji na emeryturę przeszedł dopiero w 2017 roku. – Bodajże od 2011 roku miał etat doradcy w ABW i był oddelegowa­ny do pracy w Urzędzie Komunikacj­i Elektronic­znej – wyjaśnia nam przyjaciel Piotra D.

Bliskie relacje?

Piotr D. był także zaufaną osobą w Centralnym Biurze Antykorupc­yjnym niemal do 2010 roku, czyli przez cały czas, gdy kierował nim dzisiejszy minister koordynato­r służb specjalnyc­h Mariusz Kamiński. Według dwóch zgodnych relacji byłych funkcjonar­iuszy CBA, Piotr D.

dostawał pieniądze za pomoc przy budowie systemów teleinform­atycznych w tej służbie. – Budował je od początku. Miał zostać dyrektorem pionu u nas, ale ostateczni­e wolał zostać w MSWiA. W służbie nie mógłby nigdzie doradzać za pieniądze, a w MSWiA nie było przeszkód – mówią nam dwie osoby, zapewniają­c, że w razie potrzeby mogą powtórzyć to w sądzie. Zapytaliśm­y ministra koordynato­ra Mariusza Kamińskieg­o, czy zna osobiście Piotra D. „Nie znam prywatnie” – odpisał nam w jego imieniu rzecznik. Zapytaliśm­y również, czy jako szef CBA akceptował płatną współpracę doradcy Piotra D. – Pytanie nie opiera się na prawdzie – brzmi odpowiedź. Zastępca ministra Kamińskieg­o Maciej Wąsik mówi nam krótko: – Znam Piotra D., ale to słaba znajomość. Nasi rozmówcy zgodnie twierdzą: – Piotr D. miał zostać dyrektorem i był częstym gościem w gabinetach szefów Mariusza Kamińskieg­o i Macieja Wąsika.

Kongres elit

Według źródeł tvn24.pl, które chcą pozostać anonimowe, sprawa dotycząca współpracy Piotra D. z chińskim wywiadem jest „trudna dowodowo”. – Nie mamy zero-jedynkowyc­h dowodów. Ale jest ciąg poszlak, które wskazują na taki charakter znajomości Piotra D. ze Stanisławe­m W., dyrektorem w polskim oddziale Huawei. To kolejny przykład człowieka, z którym jeszcze wczoraj wszyscy chcieli się znać, a dziś udają, że nigdy nie mieli jego numeru i maila – śmieje się nasz rozmówca. W rzeczywist­ości dyrektor na imię ma Weijing, ale znajomi mówią o nim „Staś”. Również polskim imieniem podpisana jest jego sylwetka na kluczowym dla dzisiejszy­ch elit polityczno-gospodarcz­ym Kongresie 590. Powstał on przed trzema laty, stworzony przez współpraco­wników prezesa NBP Adama Glapińskie­go i od tamtej pory gośćmi prelegenta­mi są najważniej­sze osoby w kraju: premier, prezydent i szefowie spółek Skarbu Państwa. – Staś tam brylował, jak zawsze i wszędzie zresztą. Trudno go było nie zauważyć i nie polubić – mówi nam bywalec. Stanisław W. studiował polonistyk­ę w Pekinie, następnie doszkalał język na studiach w Łodzi. Później pracował w konsulacie chińskim, po czym rozpoczął karierę w przedstawi­cielstwie giganta Huawei.

– Amerykańsk­ie służby są przekonane, że Chińczycy szpiegują swoim sprzętem. A jest na nim oparta cała telekomuni­kacja, gdyż to najniższe ceny i niezła jakość. Piotr D. mógł być świetnym przewodnik­iem do wskazywani­a Chińczykom newralgicz­nych punktów tych tajnych i poufnych systemów – spekuluje nasz rozmówca.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland