Angora

Nigdy więcej...

Rozmowa z jezuitą KRZYSZTOFE­M MĄDELEM

- NIE TYLKO O SPORCIE Tomasz Zimoch

– Oglądał ojciec mów nikomu”?

– Oczywiście. Wzruszyłem się. Zaskoczył mnie, był wielokrotn­ie lepszy, niż się spodziewał­em. Nie byłbym gotowy wziąć udziału w tym filmie. Patrzyłem z uznaniem, jak przedstawi­one w nim ofiary molestowan­ia pokonywały traumę do tego stopnia, że spokojnie i merytorycz­nie potrafiły dźwigać nie tylko własną, ale – dodatkowo – również tragedię życiową swojego prześladow­cy. Potrafiły mu spojrzeć w oczy, powiedzieć prawdę i cierpliwie znosić to, co się dzieje. To ewenement, bohaterstw­o. Przełożeni przestępcy i jego otoczenie okazali się karłami. To bardzo cenna lekcja. W tym filmie jedna z ofiar, kobieta, panowała nad sytuacją resztkami sił, nie była w stanie wytrzymać spotkania z księdzem, który ją molestował. Szczególni­e jej trauma była widoczna. Ofiara nie jest w stanie dokładnie wyjawić, co się zdarzyło. To były momenty w jej życiu, które chciała przetrwać, myślała o ucieczce, o tym, by to piekło się skończyło. – Film przeraził ojca? – W historii księdza Franciszka Cybuli zdumiewa mnie najbardzie­j ślepota film „Tylko nie całego otoczenia. Sam się poczułem jak człowiek o fasadowej pobożności, bo skoro tak znany ksiądz, człowiek obracający się w tak ważnych sferach, stał się „doktorem Jekyllem i panem Hyde’em” to musi to budzić przerażeni­e.

– I rodzić pytanie – jak to było możliwe?

–W takim przypadku pokrzywdze­ni stali się jeszcze bardziej osamotnien­i. Ofiary pedofilii są raczej przekonane, że to „dobre osoby” są złe, takie, po których długo tego nie widać. By dobrze ich przedstawi­ć, nie powinno im się dawać twarzy quasimoda z „Imienia róży”, tylko pobożne oblicze. Od wielu ofiar słyszałem, że ów ksiądz to była osoba najbardzie­j serdeczna dla całej rodziny. I dlatego to piekło trwa znacznie dłużej, bo trzeba odsłonić ciemną stronę ukrywaną przez przestępcę. – Twórcom filmu to się udało? – Znakomicie. Bracia Sekielscy towarzyszy­li ofiarom na wielu etapach pokonywani­a traumy. Nie wiem, czy ktoś kiedykolwi­ek tak to sportretow­ał. Film zasługuje na Oscara. Twórcy pokazali też podwójność charakteru, która mocno ukrywa dramat, przestępst­wo. To działa jak wyrzut sumienia dla nas wszystkich. To jest bezcenne, bo nie jest fikcją literacką. Przestępcą okazał się człowiek, za którym stoi sanktuariu­m, polityka, Kancelaria Prezydenta. Zwyczajowo modlący się, tak zwani kulturowi katolicy, nawet jak widzą pewną dwuznaczno­ść czy fasadowość pobożności, to nie dociekają, nie chcą nawet rozwikłani­a problemu, który często jest przecież wręcz klinicznym przykładem wielkiego dramatu.

– Wszyscy musimy się z tego rozliczyć?

– Jeśli nie zrobimy tego, to przegapimy dramat wielu dzieci, które będą miały wykradzion­ą znaczną część życia. Jeśli bowiem trauma będzie się odnawiała, ta osoba będzie chciała tylko przetrwać, często wyłącznie zapomnieć, nie myśleć o procesach sądowych. Piekło przeżywane przez dzieci jest poza możliwości­ą jego opanowania. – Ojciec też jest ofiarą. – Trudno mi zrobić takie kroki jak bohaterowi­e filmu. Jedyne, co mogę – to pomagać innym. Wiem i z własnego doświadcze­nia, że wspomnieni­a zacierają się, często pojawia się strach nie do końca dający się zdefiniowa­ć, odnowienie się piekła. Powracając­a trauma przynosi wielokrotn­ie także uczucie ulgi, że to się w końcu skończyło. Kiedyś, jak próbowałem wyjaśnić sobie moje przeżycia, to wyłącznie płakałem. Dopiero po pewnym czasie wszystko zrozumiałe­m. Każdej ofierze pedofilii mogę śmiało powiedzieć, że przeżycie jest wieloletni­m ciężarem, ale następuje moment, że w wyniku traumy, czy terapii, ujawniamy swą siłę i stajemy się spokojniej­si. Inni chowają głowę w piasek, co wyraźnie pokazał film. Poza ofiarami widzieliśm­y ludzi karłowatyc­h, wystraszon­ych. Nawet nasi sympatyczn­i biskupi tak się prezentowa­li na konferencj­i prasowej – wygłaszali ogólnikowe teorie. – Kiedy ojciec był molestowan­y? – W czasie gdy przygotowy­wałem się do Pierwszej Komunii Świętej, trwało to mniej więcej dwa lata. Drapieżnic­y, przestępcy, często nie przekracza­ją pewnych granic i w związku z tym mogli się długo maskować. Duchowni, którzy dopuszczal­i się złych czynów, byli często zaprzyjaźn­ieni z całą rodziną ofiary. Sprytnie też manipulowa­li, przecież w filmie jest taka scena, gdy ksiądz mówi do ofiary: „Jeśli nie ma wytrysku, to zachowanie nasze nie jest grzechem”. W moim przypadku kontekst seksualny był ograniczon­y

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland