Herosi biznesu
Marian Owerko, założyciel firmy Bakalland, jeden z najbardziej znanych polskich biznesmenów, zaczynał działalność już jako nastolatek. – Od dziecka miałem żyłkę do biznesu. Ambitnie zaangażowałem się w biznes przez małe „b” w liceum, współorganizowałem wycieczki szkolne. Druga rzecz, to uczestniczyłem w wyjazdach handlowych, miałem jakieś 16 lat (...), objazd po pobliskich krajach, Czechosłowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, sprzedawało się towary przeznaczone na dany rynek i jechało dalej. Musiałem to robić w tajemnicy przed rodzicami, boby mnie nie puścili. Przynajmniej tak wówczas sądził, ale okazało się, że gdy nie utrzymał sekretu i pochwalił się zarobkiem przed rodzicami, ojciec nie miał żadnych pretensji. Bakalland uruchomił, będąc studentem. Motywowała go żądza sukcesu i to trwałego, nie tylko jednorazowego. – Studiowałem handel zagraniczny, w związku z tym uczyłem się o marketingu, dystrybucji i o innych rzeczach, jakie w mniejszym lub większym stopniu przydawały mi się później. Miałem podstawę, by wystartować w biznesie. Moim mentorem był mój Ojciec, też przedsiębiorca. Dla działalności gospodarczej rzucił sport, bo – jak twierdzi – grał w piłkę na poziomie trzecioligowym, więc to żadna strata, w tej dziedzinie niewiele by osiągnął. Jednak doświadczenia z boiska bardzo pomogły. – W biznesie, jak i sporcie, najważniejsze jest określenie celu – mistrzostwo Polski, świata, w zależności od zasobów i ambicji. Trzeba zebrać zespół: bramkarz, obrońcy, defensywny pomocnik – to analogie do działów księgowości, finansowego, backoffice’u, obsługi klienta. Mamy skrzydłowych, rozgrywającego – to ludzie w marketingu, handlu. Bakallandem kierował przez 28 lat, teraz oddał dowodzenie. Doszedł do wniosku, że czas na nowe wyzwania. Jako wiceprezes Polskiej Rady Biznesu został mentorem fundacji M4S, projektu pomagającego młodzieży budować własną działalność. – Czuję dużą odpowiedzialność za edukację ludzi w Polsce. Jeśli istnieje obszar, w którym poruszam się sprawnie, jak promocja przedsiębiorczości, i mógłbym dołożyć swoją małą cegiełkę, czuję się na siłach, by to robić. Poza tym uczestniczy w przedsięwzięciu bValue inwestującym w start-upy pieniądze pochodzące m.in. od znanych inwestorów. – Jestem z urodzenia optymistą, więc bardzo mi imponuje przedsiębiorczość, styl pracy młodych ludzi. Sam również został inwestorem, lecz swoje pieniądze wkłada raczej w duże lub bardzo duże przedsięwzięcia. Na podst. Innpoland.pl
Niezależny Dziennik Polityczny to najbardziej jaskrawy przejaw dezinformacji, która uderza w polskie wojsko. Na polskojęzycznym portalu oznaczonym stylizowanym orłem publikowane są m.in. zmanipulowane wywiady z generałami.
– Biorąc pod uwagę zamierzony efekt, możemy liczyć się z dużym prawdopodobieństwem, że to działania inspirowane lub kierowane oficjalną polityką Kremla. Stąd wielokrotne krytykowanie dowódców wysokiego szczebla, próba skłócenia polityków z wojskowymi oraz dyskredytacja działań podejmowanych przez Siły Zbrojne – opisuje nam osoba związana z instytucją publiczną, która śledzi takie treści.
O „buncie narodu”
Kilka miesięcy temu portal opublikował rzekomy list otwarty skierowany do szefa MON przez najwyższych dowódców, którzy wypowiadają mu posłuszeństwo, a także spreparowany wywiad z generałem, w którym miał wyrazić niechęć do obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Teraz jednym z głównych jest tekst, z którego wynika, że rząd PiS przygotowuje ustawę gwarantującą możliwość interwencji obcych wojsk na terenie Polski, które mają być wykorzystane do „buntu narodu”.
Autorzy posługują się cytatami osób, które nigdy z przedstawicielami portalu nie rozmawiały. Równolegle do budowania wiarygodności przedrukowują w całości – bez zgody redakcji – artykuły o bezpieczeństwie, m.in. z „Rzeczpospolitej”, Onet.pl, „Gazety Wyborczej”. Jednak – na