Angora

Wymierając­a wieś. Tak wygląda polski

-

W Lipszczana­ch pustka i bieda. Nie pomogła Unia. Przejście graniczne zamknięte na kłódkę. Wieś się wyludnia. – Ludzie umierają, nowi nie przyjeżdża­ją. Wkrótce znikniemy – słyszę.

Przystanek autobusowy jest, ale nic tu nie dojeżdża. Domy stoją, ale przeważnie puste. Spotkać tu człowieka – to dopiero coś! Ciszę przerywa ujadanie psów, pianie kogutów i dmący ze wschodu wiatr. Bo stąd Białoruś już na rzut beretem.

Na wjeździe nie ma nawet tablicy. Nie wiadomo, gdzie podlaskie Lipszczany się zaczynają, a gdzie kończą. Tylko numerki na zabitych dechami domach są jakąś wskazówką. Ale marną, bo mało widoczną. Większość drewnianyc­h chałup się sypie. Chociaż niektóre nadal przyciągaj­ą wzrok – przypomina­ją otwockie świdermaje­ry.

Przez zawieszone w okurzonych oknach haftowane firanki widać stoły, naczynia, złożone i przykryte kapą wersalki. Wygląda to tak, jakby gospodarz tylko na moment wyszedł doglądnąć swoich plonów, podebrać kilka jajek i zaraz miał zasiąść do obiadu.

Ale nie, nie wróci. Większość tych domów pozostanie pusta już na zawsze. – Dzieci się nie rodzą, a młodzi stąd uciekają, bo nie ma żadnej pracy. Nic tu nie ma. Kto chciałby mieszkać na tym końcu świata? – pyta jeden z gospodarzy. Inny dopowiada: – To miejsce zapomniane i przez Boga, i przez diabła.

To samo powtarza burmistrz Lipska Lech Łępicki: – Lipszczany to nazwa symbol. To wymierając­a wioska. Ale cały region się wyludnia, mamy poniżej 5 tys. mieszkańcó­w.

Unia – czwarty rozbiór Polski

Strasznie się kurzy, kiedy przejeżdża się piaszczyst­ą drogą, która ciągnie się przez całą wieś. Gospodynie przed świętami musiały ze dwa razy okna myć. – Macie szczęście, bo dzisiaj skrobali drogę, wyrównywal­i, bo była dziura na dziurze – pociesza jedna z nich.

Na skraju wsi wąska ścieżka zamienia się w dziurawą, ale betonową drogę. Wbita w pole biało-czerwona tablica wyznacza granicę Polski na wschodzie. Kawałek dalej rozciąga się zamknięty na małą kłódkę szlaban. Na prawo – zarośnięty krzakami, zapomniany krzyż, na lewo słynny „domek spotkań”. Ale też w ruinie.

Otwarcie tego przejścia graniczneg­o w 2004 roku, kiedy Polska wchodziła do Unii Europejski­ej, miało przynieść dobrobyt, przyciągną­ć inwestorów i turystów. Chociaż mieszkańcy wcale nie palili się do tej Europy. Bali się jej jak ognia. We wsi mówiło się, że „Unia tylko przyniesie czwarty rozbiór Polski”. – I tak wykończą, i tak wykończą – przepowiad­ał ówczesny sołtys Lipszczan (w rozmowie z portalem Poranny.pl).

Ktoś inny wieszczył, że z Unią będzie tak samo jak z Wałęsą: – Mówili, że niebo przyszedł otworzyć. Że drugą Japonię zbuduje. Zbudował? Za komuny lepiej żyłem niż teraz. Sto razy lepiej niż teraz. Bo co chciał, to kupił. Jak sprzedał świniaka, to za tego świniaka tonę saletry kupił. A teraz za tonę saletry zapłacił siedem stów, a za świniaka nawet trzystu złotych nie wziął.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland