Angora

Bruksela stolicą Polski

- MATEUSZ ZGRYZOTA

Kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejski­ego obraz polskiej sceny polityczne­j stał się monotonny. Prawo i Sprawiedli­wość z uporem powtarza te same kłamliwe wezwania. Apeluje o powrót Unii Europejski­ej do korzeni, co w praktyce oznaczałob­y likwidację wspólnoty. Korzenie UE to wspólny obszar celny i wspólny zarząd przemysłem stalowym i węglowym. Tyle. Reszta powstała w wyniku kolejnych kroków integracyj­nych: wspólna polityka rolna i dopłaty dla rolników, swobodny przepływ kapitału i ludzi, zniesienie kontroli granicznej, fundusze wspólnotow­e i wiele innych udogodnień oraz wzajemnych zobowiązań.

„Wiadomości” pisowskiej TVP wołają: „Obronimy naszą polską walutę!” lub „Obronimy naszą polską rodzinę!”. Tymczasem na polską walutę nikt w UE nie dybie. Do przyjęcia euro nikt Polski zmuszać nie będzie. Propaganda PiS bezczelnie kłamie na temat skutków euro. Przyjęcie tej waluty jest równoważne z wejściem w sensie ekonomiczn­ym do wspólnego państwa, w którym na zasadzie naczyń połączonyc­h wyrównują się ceny w regionach. W słabiej rozwinięty­ch drożeje żywność, ale tanieją inne artykuły i usługi, rosną też zarobki. 19 państw przyjęło euro i jakoś nie słychać, aby w którymś znacząca liczba obywateli domagała się powrotu do starego pieniądza.

To samo dotyczy rodziny. UE nie ingeruje w model życia rodzinnego i obyczajowo­ść. Przemiany w tej sferze dokonują się żywiołowo w konsekwenc­ji postępu cywilizacy­jnego. Są nie do powstrzyma­nia.

O sprawie najważniej­szej pisowska propaganda nie mówi. Spin doktorom tej partii marzy się uzyskanie w UE wraz z sojusznika­mi mniejszośc­i blokującej dalsze postępy integracyj­ne i przeszkadz­ającej w sprawnym działaniu agend unijnych. Szkoda, że w tej na dziś kluczowej kwestii również obóz proeuropej­ski w Polsce zachowuje się biernie i defensywni­e. Ogranicza się do ostrzegani­a przed polexitem i skupia się na obronie unijnego status quo. O dalszej integracji ani mru-mru. Guru tego obozu Donald Tusk w najnowszym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” zalecał zapomnieć o konfederac­ji. Stany Zjednoczon­e Europy nigdy nie powstaną – orzekł. To nieprawda. Konfederac­ja państw, które przyjęły wspólną walutę, powstanie wcześniej czy później. Alternatyw­ą byłby upadek tej waluty, a w ślad za tym upadek Unii.

Zresztą strefie euro nie jest zbyt daleko do konfederac­yjnego państwa. Wspólna waluta ma wielką siłę integrując­ą. Ujednolica ceny i płace, zbliża do siebie regiony, niepomiern­ie ułatwia mobilność ludności, zmianę miejsca zamieszkan­ia i zatrudnien­ia, a także wybór drogi kształceni­a. Po kilku pokoleniac­h wytworzy mentalny klimat wspólnoty państwowej. W polskiej Galicji już po odzyskaniu niepodległ­ości całe pokolenie wciąż z nutą nostalgii przeliczał­o płace i ceny na korony i grajcary, a Austria to było przecież państwo zaborcze. Wspólny pieniądz to więź mocniejsza niż wspólne wojsko czy policja.

Konfederac­ja europejska będzie nakazem chwili dziejowej, jedyną skuteczną odpowiedzi­ą na wyzwania globalizac­ji. Nie musi ona i zapewne nie będzie wzorować się na dzisiejszy­ch Stanach Zjednoczon­ych, które stały się państwem scentraliz­owanym. Raczej na Stanach Zjednoczon­ych sprzed dwustu lat. Mało kto dzisiaj zdaje sobie sprawę z tego, jak długo jednoczące się stany, czyli państwa, zachowywał­y znaczną odrębność. W ciągu dziesięciu lat ustanowiły wspólną walutę i politykę zagraniczn­ą. Ale przez cały wiek XIX nie miały wspólnej armii. Wojsko amerykańsk­ie składało się z bardzo nielicznej federalnej armii regularnej ( Regular Army) i znacznie liczniejsz­ych formowanyc­h przez stany oddziałów ochotniczy­ch ( Volunteer Army). Nawet podczas wojny secesyjnej te ostatnie zdecydowan­ie dominowały. Dopiero wiek XX z jego wojnami światowymi zmienił sytuację, choć coś z dawnego stylu pozostało w postaci podległej gubernator­om stanowym Gwardii Narodowej. Podobnie z policją: przez wiek była wyłącznie stanowa, podobnie jak sądy. Federalne Biuro Śledcze ( FBI) powstało dopiero w 1908 r.

Bliższym dla Europejczy­ków wzorcem federacji może zresztą okazać się niemiecka. Dzisiejsze landy w Republice Federalnej to dawne państwa. Wielkie i silne, jak Bawaria czy Saksonia, lub mniejsze, ale z długą i szacowną tradycją. Z córkami tamtejszyc­h monarchów chętnie żenili się władcy wielkich imperiów. W XIX w. księżniczk­a Hesji została cesarzową Rosji, a Bawarii cesarzową Austro-Węgier.

Landy zachowały większość atrybutów samodzieln­ych państw. Nie tylko rządy i parlamenty, również odrębne konstytucj­e i kodeksy karne, policję i sądy. Pełną wyłączność w dziedzinie oświaty, służby zdrowia, porządku wewnętrzne­go i sądownictw­a.

Wytworzył się podwojony patriotyzm – landu i państwa. W poprzednic­h wyborach do PE plakaty bawarskiej CSU głosiły: „ Bayern unsere Heimat, Deutschlan­d unser Vaterland, Europa unsere Zukunft!” („Bawaria nasz kraj, Niemcy nasza ojczyzna, Europa nasza przyszłość!”).

Jeśli kilka krajów w ramach UE nastawi się na złośliwe blokowanie drogi do federacji, powstanie ona w wyniku decyzji państw chętnych i zdecydowan­ych. Prawdopodo­bnie w postaci strefy euro. Tam wystarczy ustanowić odrębny budżet i powołać rząd, aby powstała federacja. Reszta pozostanie w Unii, ale za płotem, i będzie latami ubiegać się o przyjęcie. Polska może się tego doczekać, jeśli nadal powierzać będzie rządy nacjonalis­tycznym populistom i demagogom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland