Poród niemożliwy
Raport ANGORY Polski pacjent Za jeden dyżur na oddziale położniczym lekarz kierownik otrzymuje 2,5 tys. zł. To wyjątkowo lekka i bezstresowa praca, skoro przez 10 godzin ani razu nie zajrzał do rodzącej pacjentki.
Mieszkanka województwa mazowieckiego na początku 2015 r. zaszła w pierwszą ciążę i przez kolejne miesiące pozostawała pod opieką ginekologa-położnika. Wszystko przebiegało bez zakłóceń aż do 40. tygodnia, kiedy zgłosiła się do szpitala z objawami przedwczesnego odchodzenia wód płodowych. 30.09.2015 roku o godz. 2 pacjentka została przewieziona na salę porodową oddziału ginekologiczno- położniczego.
W dokumentacji medycznej znajduje się wpis położnej: – bez czynności skurczowej macicy – rozwarcie ujścia dwa palce – 4 cm – z sączącym się czystym płynem
owodniowym – główka płodu przyparta do wchodu – szew strzałkowy w wymiarze poprzecznym.
Półtorej godziny później przez dwie minuty odnotowano zwolnienie tętna dziecka do 70 uderzeń na minutę. To samo powtórzyło się o godz. 4.
Jednak już dwie godziny później tętno płodu skoczyło do 140/min (główka nadal była przyparta do wchodu miednicy).
O 7.45 położna dokonała kolejnego wpisu: – rozwarcie 5 cm – ciemię małe na godz. 9 – zapis KTG (monitorowanie akcji serca płodu wraz z zapisem czynności skurczowej mięśnia macicy – przyp. autora) prawidłowy. – prośba pacjentki o znieczulenie
okołoporodowe. 15 minut później w dokumentacji następny wpis został sporządzony przez lekarza (bez specjalizacji): – tętno płodu 140/min – rozwarcie 5 cm – zapis KTG kat. I – główka przyparta do wchodu.
Tuż przed godz. 9 stwierdzono, że zapis KTG jest prawidłowy. Po kolejnych 30 minutach rozwarcie zwiększyło się do 8 cm, a o 9.45 wystąpiły skurcze macicy (co 3 – 4 minuty). O 11.15 położna zanotowała: – pełne rozwarcie – początek II okresu porodu. Godzinę później ponownie podłączono aparaturę KTG.
– W badaniu wewnętrznym główka przyparta do wchodu, na godz. 1 ucho płodu.
– wezwano do konsultacji ordynatora oddziału – napisała położna.
Kolejny zapis z 12.25 zrobił ordynator:
– nieosiowe (asynklityczne) wstawianie się główki płodu do wchodu miednicy rodzącej
– zdecydowano o rozwiązaniu cięciem cesarskim.
Dziewczynka przyszła na świat o 12.45 i w pierwszej minucie życia jej stan oceniono na 5 punktów Apgar (w skali od 0 do 10).
Noworodek został przewieziony na oddział neonatologiczny, gdzie dopiero w dziewiątej dobie życia wykonano badanie MR (rezonans magnetyczny) głowy.
Półkula lewa: obszar rozległej malacji (rozmiękanie, rozpad tkanek – przyp. autora) w zakresie unaczynienia przez obwodową część tętnicy środkowej mózgu – odpowiada przebytemu udarowi niedokrwiennemu.
Półkula prawa: świeży udar niedokrwienny w strukturach głębokich półkuli mózgu w zakresie unaczynienia tętnicy środkowej mózgu.
Dziś dziecko jest osobą niepełnosprawną, która prawdopodobnie do końca życia przy wykonywaniu podstawowych czynności życiowych będzie musiała korzystać z pomocy osób trzecich.
Chcąc ocenić poziom opieki medycznej w szpitalu, w którym miał miejsce poród, rodzice zamówili opinię lekarską w Zakładzie Usług Medycznych i Opinii Cywilnych w Tarnowie.
(...) 30.09.2015 r. opiekę nad porodem sprawowała położna oraz lekarz bez specjalizacji, który o godz. 3.00 zlecił wlew naskurczowy z5 jednostek oksytocyny (w celu przyśpieszenia porodu – przyp. autora) – czytamy w opinii. – Z zapisów położnej wynika, że od podania oksytocyny, wbrew rekomendacjom Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, zapis KTG nie był prowadzony w trybie ciągłym (...). Odchodzące wody płodowe początkowo miały zabarwienie jasne, a potem przybrały zabarwienie zielone, co świadczy, że w czasie obserwacji porodu doszło do niedotlenienia płodu i wyzwoliło odruchowe wydalenie smółki (pierwsze stolce w życiu noworodka o dużej gęstości, lepkości i ciemnym zabarwieniu) zabarwiającej wody płodowe (...), doszło do skurczu oskrzeli (...). Mimo niewydolności oddechowej bezpośrednio po urodzeniu nie zastosowano intubacji, ale metodę nieinwazyjną, czemu należy przypisać incydenty bezdechu (...). Podczas porodu opiekę bezpośrednią sprawowali położna oraz lekarz bez specjalizacji. Kierownik dyżuru, którego obowiązkiem było kontrolowanie pracy podległych mu pracowników, przez 10 godzin nie pojawił się ani razu przy rodzącej.
Warto w tym miejscu przytoczyć uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie: „Kierownik dyżuru (tzw. pierwszy dyżurant) odpowiada nie tylko za swoje własne decyzje, ale za decyzje młodszych lekarzy oraz położnych, bowiem brak rozeznania kierownika świadczy o całkowitym braku zainteresowania pacjentką przebywającą na oddziale podczas dyżuru”.
Po otrzymaniu takiej opinii państwo X w imieniu swojego dziecka sporządzili pozew przeciwko szpitalowi (zostanie złożony w najbliższych tygodniach), w którym żądają 2 mln odszkodowania i zadośćuczynienia.
– Gdy o godz. 2 w nocy pacjentka trafiła na izbę porodową, aż do 12.25, a więc przez blisko 10,5 godziny opiekowali się nią jedynie położna i lekarz bez specjalizacji – mówi dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik. – Tych dwoje pracowników szpitala nie było w stanie – czy to z braku wiedzy czy doświadczenia – rozpoznać, że główka płodu pozostaje w asynklityzmie. Gdyby to był asynklityzm przedni, nic by się nie działo. Ale był tylny, a to oznacza, że mieliśmy do czynienia z tzw. porodem niemożliwym. W takiej sytuacji podanie ciężarnej oksytocyny w celu wywołania porodu było zabiegiem oczywiście zbędnym. Także pozostawienie pacjentki na obserwacji było błędem, gdyż – jak mówiłem – poród drogami natury i tak nie mógłby się odbyć. Należało więc rozwiązać poród na drodze cesarskiego cięcia, ale nie o 12.45, kiedy go wykonano, tylko wiele godzin wcześniej. Opóźnienie zakończenia porodu spowodowało niedotlenienie i niedokrwienie mózgu. Doszło do dziecięcego porażenia mózgowego, co miało i ma bezpośredni wpływ na obecny ciężki stan dziewczynki. W czasie porodu doszło także do zespołu zachłystowego. Oprócz szkody położniczej miała miejsce również szkoda wyrządzona przez neonatologów, którzy nie zastosowali intubacji, tylko maskę tlenową. Ale ich największym błędem było pozostawienie dziecka na oddziale, zamiast bezzwłocznie przekazać je do placówki, w której można by zastosować hipotermię terapeutyczną, tzw. zimny czepiec (trzeba to zrobić w czasie do 6 godzin po porodzie). Zadziwiające, że kierownik dyżuru w ogóle nie interesował się porodem i ani razu nie pojawił się przy pacjentce, co moim zdaniem jest absolutnym skandalem. Ale to nie wszystko. Kiedy rano ordynator przyszedł do pracy na oddział położniczo-ginekologiczny, to zbadał pacjentkę dopiero po upływie 4,5 godz.! Gdy wiele lat temu robiłem specjalizację, ordynator w moim szpitalu zaczynał pracę od izby porodowej i osobiście badał wszystkie rodzące. Ale widać ten ordynator miał inne zwyczaje albo uczono go inaczej niż mnie.
Współpraca: dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy: 602 133 124 (w godz. 10 do 12).