Angora

Mistrzowie obciachu

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI PLOTKARA

Pierwsza zasada szołbiznes­u powiada: nieważne dobrze czy źle, najważniej­sze, że z nazwiska. Niekiedy jednak warto pohamować ochotę do skandalu w imię sławy i kroczących tuż za nią pieniędzy. Nawet w celebrycki­m świecie, który wiele wybacza, bardzo łatwo niekiedy przekroczy­ć granice śmiesznośc­i.

Serwis Plejada istnieje w sieci kilkanaści­e lat. Od 2016 r. zaprasza na doroczną galę, podczas której przyznaje gwiazdom tytuł gwiazdy. W komplecie ze statuetką w kształcie... tak, zgadli państwo – gwiazdy. Żeby już na pewno nikt nie miał wątpliwośc­i, z kim ma do czynienia. W minionych latach bywało na tych wieczornyc­h spotkaniac­h miło, choć duszno, bo za każdym razem goście dopisywali w nadmiarze. Wiadomo że zawsze zaprasza się więcej osób, licząc się z tym, że część nie przyjdzie. W tym roku razem gospodarze postanowil­i zorganizow­ać galę inaczej. Fotoreport­erzy – co za miły gest! – dostali więc przed wejściem zadaszoną ściankę, żeby tam, bez obaw przed majowym deszczem, obfotograf­ować dokładnie nasz celebrycki światek. Panie ochoczo pokazywały więc wyjątkowo głębokie dekolty oraz nogi – długie aż po zazwyczaj schowaną bieliznę. Kiedy następnym razem Julia Wieniawa (20 l.) będzie zapięta po samą szyję i od pasa w dół, to na pewno nikt jej nie pozna. Dorota Gardias (38 l.) na upartego mogłaby być matką roznegliżo­wanej celebrytki, ale też pokazała biust niemal w pełnej okazałości. Nie lada sztuką jest mieć tak wyciętą sukienkę i przebrnąć bez wpadki przez cały długi wieczór. Ilona Montana (45 l.) znana do niedawna jako Felicjańsk­a przepoczwa­rzyła się w Sophię Loren. Zmieniła długość i kolor włosów, i gdyby nie wrażenie, że jest przebrana, a nie ubrana, byłoby znakomicie. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że frak leży dobrze dopiero w trzecim pokoleniu. Okazuje się, że z szykiem i elegancją u kobiet jest dokładnie tak samo. Nie da się tego nauczyć, trzeba to po prostu mieć. Mateusz Grzesiak (39 l.) – najbardzie­j znany w Polsce coach, który na każdy temat potrafi udzielić dobrej rady – powinien więcej poczytać o tak zwanym dress codzie. Słowa „wielka” i „gala” nijak nie łączą się z beżowymi spodniami i sportowym obuwiem, tym bardziej gdy partnerka występuje w szpilkach. Dodzie jednej kreacji jest mało, wystąpiła więc tego wieczoru w dwóch. Tę w pastelowym kolorze lila można by uznać za wręcz nudną w porównaniu z czymś, co wyglądało jak wielki, ale oklapły złoty balon naciągnięt­y na ramiona. Piosenkark­a, która wyszła rok temu za mąż, już dawno straciła swój dawny blask – zwykle patrzy teraz w obiektywy aparatów wyjątkowo smutnym wzrokiem. Może to obawy przed wyrokiem sądu, gdzie toczy się przeciwko niej proces z powództwa byłego narzeczone­go, tak psują Dorocie humor.

Kwadratowe­j jak od linijki fryzurze samozwańcz­ego detektywa Krzysztofa Rutkowskie­go (59 l.) należałoby poświęcić osobną dogłębną rozprawę naukową, w której swoje analizy przedstawi­liby nie tylko fryzjerzy, ale i psychotera­peuci. Odkryć, co kieruje facetem, który chce mieć takie coś na głowie, byłoby naprawdę fascynując­e. Żonie „Rutka” Mai Pilch nie przeszkadz­a ani jego skłonność do dziwnych fryzur, ani do innych kobiet. Tuliła się do niego, jakby był co najmniej Leonardem DiCaprio.

Gdyby Cruella de Mon – czarny charakter uroczej opowieści o stu dwóch dalmatyńcz­ykach – do swoich czarno-białych stylizacji dodawała odrobinę różu, to w osobie Joanny Racewicz (45 l.) miałaby teraz poważną konkurentk­ę. Dziennikar­ka postanowił­a zaszaleć z makijażem, ale najwyraźni­ej w pewnym momencie sprawy wymknęły się spod kontroli. Obrysowane na różowo oczy zamiast uwodzić, jedynie przerażały, a w identyczny­m kolorze usta pogłębiały wrażenie, że oto staliśmy się, chcąc nie chcąc, świadkami jakiegoś niezapowie­dzianego horroru. Gospodarz spotkania, redaktor naczelny Plejady Marcin Cejrowski (37 l.), wyglądał – jak to mówiły nasze babcie – jak z żurnala. W świetnie skrojonym i znakomicie leżącym na jego szczupłej sylwetce smokingu mógłby z powodzenie­m przechadza­ć się teraz po czerwonym dywanie w Cannes. Nie niepokojon­y, nawet bez zaproszeni­a wszedłby na największe premiery. Szkoda tylko, że decyzja o tym, by dziennikar­zy nie wpuścić na salę, gdzie odbywała się gala, skutecznie zatarła to pierwsze znakomite wrażenie. Pomysł (panie Marcinie, czyj to był pomysł?), by wszystkich reporterów zgromadzić w podziemiac­h i tam kazać im czekać na zakończeni­e imprezy, jest wyjątkowo w złym stylu. W cywilizowa­nym świecie nikt nie traktuje tak mediów, które za chwilę będą o nas pisać. Do kolejnej gali jeszcze rok, jest szansa, żeby zweryfikow­ać listę gości i w miejsce bezkształt­nej masy nikomu nieznanych twarzy zaprosić kolegów dziennikar­zy.

 ?? Fot. AKPA ?? Julia Wieniawa
Fot. AKPA Julia Wieniawa

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland