Rozbrajanie tykającej bomby
Nie mieszka w Hollywood, nie jest filmową gwiazdą i nawet nie zna Brada Pitta. Mimo to Katarzynę Stachowicz okrzyknięto „polską Angeliną Jolie”. Skąd takie porównanie, które jest jak najbardziej uzasadnione?
Można powiedzieć, że obie panie łączy pewna mutacja genowa oraz to, co zrobiły z wiedzą na jej temat. Sprawa dotyczy genu BRCA1, który mamy wszyscy. Nie wszyscy jednak mają jego nieprawidłową mutację, która w 90 proc. przypadków prowadzi u kobiet do raka piersi lub jajnika. By znacznie ograniczyć ryzyko zachorowania lekarze sugerują w takiej sytuacji profilaktyczną mastektomię, czyli usunięcie (z jednoczesną rekonstrukcją) piersi. I tak właśnie zrobiła w 2013 roku Angelina Jolie, szokując świat, ale jednocześnie przecierając wielu kobietom nieznane dotychczas ścieżki.
Jedną z tych kobiet jest właśnie Katarzyna Stachowicz. – Ponieważ miałam w najbliższej rodzinie przypadki raka piersi, zdecydowałam się w 2006 roku na wykonanie badań genetycznych. Potwierdziły one obecność wspomnianej mutacji – wspomina po latach. – Miałam wówczas 29 lat i byłam w ciąży z moją córką. Zakwalifikowano mnie do programu profilaktyki raka piersi w Instytucie Onkologii w Gliwicach. Dzięki temu wykonywałam dwa razy w roku wszystkie niezbędne badania, obejmujące m.in. rezonans magnetyczny, usg., mammografie i badania ginekologiczne. Wszystko po to, by w odpowiednim momencie wykryć pierwsze symptomy choroby.
Pani Katarzyna nie zamierzała się poddawać. Chciała urodzić jedno dziecko i mieć kolejne. Już wtedy miała świadomość, że istnieje możliwość wykonania profilaktycznej mastektomii i była gotowa na taki zabieg. Niespodziewanie jesienią 2016 roku wykryto u niej komórki rakowe w prawej piersi i nie zdążyła wówczas wykonać wspomnianego zabiegu. Zamiast niego musiała poddać się półrocznej, trudnej i wyczerpującej chemioterapii. Wtedy podjęła ostateczną decyzję o profilaktycznej mastektomii obu piersi. Nie chciała żyć z tykającą w jej piersiach bombą, tym bardziej że jej usunięcie zmniejsza ryzyko zachorowania na raka z 90 proc. do zaledwie 3 proc.
– Wbrew pozorom była to dla mnie łatwa decyzja – przyznaje. – Miałam bowiem świadomość, że to najlepsze rozwiązanie. Nie chciałam nadal żyć w ciągłym strachu i kolejnego przechodzenia przez chemioterapię. Nie wiedziałam jednak, że zabieg profilaktycznej mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją piersi nie jest w Polsce refundowany przez NFZ. Trzeba było szybko znaleźć jakiejś wyjście z sytuacji, tym bardziej że zgodnie z zaleceniami lekarskimi miałam jedynie 6 tygodni od zakończenia chemioterapii na wykonanie mastektomii. Mogłam skorzystać z komercyjnej usługi w Polsce. Wybrałam jednak klinikę w Bad Saarow, gdzie operację wykonał... polski lekarz, dr Marek Budner, mieszkający od 26 lat w Niemczech. Za zabieg musiałam zapłacić prawie 10 tys. euro.
Wracając do Polski po tygodniowym pobycie w klinice, postanowiła, że poruszy niebo i ziemię, by zmienić obowiązujące u nas przepisy i otworzy innym kobietom drogę do bezpłatnej profilaktycznej mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją piersi. Pomogło jej w tym zdobyte doświadczenie parlamentarne i samorządowe. Do każdego posła i senatora, premiera, ministra zdrowia, pani prezydentowej i wielu innych instytucji wysłała około 1000 listów, w których opisała swoją historię i namawiała do podjęcia decyzji oczekiwanej przez wiele kobiet. Ocenia się, że w Polsce żyje ok. 100 tys. kobiet z groźną mutacją genu BRCA1. Przekonywała, że koszty wprowadzenia refundacji będą mniejsze niż koszty leczenia. Wskazywała też na dramat młodych matek, którym rak piersi lub jajnika niszczy i zabiera życie wtedy, gdy mają małe dzieci i wielkie plany na przyszłość.
– Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona reakcją – wspomina. – Wszyscy uznali, że rak nie ma barwy politycznej i problem łączy wszystkich. W czerwcu 2018 roku minister zdrowia obiecał mi, że sprawa refundacji będzie załatwiona do końca roku. Pomylił się niewiele, bo stosowne rozporządzenie wydane zostało 9 stycznia 2019 roku. Dzięki temu, od 1 marca polskie kobiety mogą już korzystać z bezpłatnej profilaktycznej mastektomii. Oczywiście, konieczne jest spełnienie określonych kryteriów, obejmujących m.in. badania genetyczne, wywiad rodzinny, konsultacje z psychologiem, onkologiem i chirurgiem. Nie jest przecież łatwo, będąc zdrowym i pełnym życia, zdecydować się na usunięcie piersi.
Gdy wspominam o porównaniach z Angeliną Jolie, uśmiecha się i przypomina, że słynna aktorka zrobiła rzecz niesamowitą, dzięki czemu zmieniła postawę wielu kobiet na całym świecie, które nie dość, że zaczęły się badać i wykonywać testy genetyczne, to zrozumiały, że posiadanie nieprawidłowej mutacji genu BRCA1 nie musi być wyrokiem. Dziś Katarzyna Stachowicz jest bardzo szczęśliwa, że udało jej się nie tylko wygrać walkę o własne życie, ale także dać szansę i nadzieję innym. Dodaje, że to, co zrobiła nie byłoby możliwe, gdyby nie miała w sobie, oprócz groźnej mutacji, także genu pozytywnego myślenia.