Śmierć w kolejce na Everest
Tłumy wspinaczy szturmowały Mount Everest. W ubiegłym tygodniu na najwyższej górze świata zginęło ośmioro ludzi, więcej niż w całym ubiegłorocznym sezonie. Tłok na Czomolungmie, jak nazywają Everest Tybetańczycy, z pewnością przyczynił się do tych tragedii.
22 maja nepalski wspinacz i były żołnierz armii brytyjskiej Nirmal „Nims” Purja opublikował zdumiewające zdjęcie. Widać na nim długą kolejkę wspinaczy na ośnieżonym zboczu Everestu. Purja twierdził, że tego dnia szczyt próbowało zdobyć od 200 do 300 osób. Wyprawy na Everest (8848 metrów wysokości) stają się coraz bardziej popularne. Wejście na Dach Świata ułatwiają nawet ludziom bez doświadczenia przedsiębiorstwa komercyjne. Przewodnicy Szerpowie prowadzą klientów na sam wierzchołek. W tym sezonie nepalscy urzędnicy wydali aż 381 licencji uprawniających do zdobycia szczytu. Koszt takiego zezwolenia wynosi 11 tys. dolarów. Szacuje się, że około 140 licencji na wyprawę od strony północnej, z Tybetu, udzieliły władze chińskie.
W 2018 roku na wierzchołku Czomolungmy stanęło 807 osób, co uznano za rekord. Prawdopodobnie w tym roku rekord zostanie pobity. Szturmy na szczyt są możliwe przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. Niestety, w maju br. było tylko pięć dni z dobrą pogodą. Gdy otwiera się „okno pogodowe”, na Everest ruszają więc tłumy. Tłok na lodowym szlaku zwiększa zagrożenie. Powyżej 7 tysięcy metrów znajduje się strefa śmierci. Choroba wysokościowa może zabić. Wspinacze, czekając w długich kolejkach na 25-stopniowym mrozie, przebywają w strefie śmierci dłużej, tracą siły, zużywają tlen z butli. Przewodnik Norbu Sherpa, który stanął na Dachu Świata siedem razy, opowiada: „Na szlaku od strony Nepalu jest tylko jedna zabezpieczająca lina. W kolejce do tej jednej liny czekają wchodzący i schodzący wspinacze. Najbardziej niebezpieczną częścią wyprawy jest zejście. Po zdobyciu szczytu ludzie tracą motywację i energię”.
22 maja na Evereście zginęła 53-letnia indyjska himalaistka Anjali Kulkarni. Czekała z mężem w długiej kolejce na wejście. Na wierzchołku straciła przytomność. Szerpowie sprowadzili ją do położonego wciąż wysoko Obozu IV. Tam Anjali Kulkarni już się nie obudziła. Tego samego dnia śmierć poniósł 54-letni Amerykanin Donald Cash ze stanu Utah, który zrezygnował z pracy, by tylko zdobyć Everest. Spełnił swoje marzenie, ale nie wrócił żywy. Przy trudnej do pokonania skale zwanej Uskokiem Hillary’ego skonał. 23 maja podczas schodzenia z Czomolungmy zginęli 52-letnia indyjska himalaistka Kalpana Dash oraz jej 27-letni rodak Nihal Bagwan. Kalpana zasłabła już na szczycie, Szerpowie sprowadzali ją w dół, lecz przestała oddychać w pobliżu miejsca zwanego Balkonem. Według relacji świadków Nihal Bagwan „tkwił w kolejce trzy do czterech godzin, był odwodniony i wyczerpany”. 23 maja zginął także schodzący ze szczytu po stronie tybetańskiej doświadczony 65-letni austriacki himalaista Ernst Landgraf. 56-letni irlandzki wspinacz Kevin Hynes podczas szturmu na Dach Świata poczuł się źle i zawrócił. 24 maja rano zmarł w namiocie na wysokości siedmiu tysięcy metrów. 25 maja o świcie na wysokości 8600 metrów wydał ostatnie tchnienie schodzący z wierzchołka Everestu 44-letni Brytyjczyk Robin Haynes Fisher.
Według komunikatu władz nepalskich, w tegorocznym sezonie straciło życie co najmniej 20 osób próbujących zdobyć szczyty powyżej 8000 metrów. (KK) Na podst.: Himalayan Times, BBC, The Guardian, Times of India