Obława na „Bojowników Mehdiego”
Policja w niemieckim landzie Nadrenia Północna-Westfalia przeprowadziła 22 maja gigantyczną obławę. O piątej rano do akcji wkroczyło 800 funkcjonariuszy. Mundurowych wspierali komandosi z jednostki antyterrorystycznej SEK. Władze zamierzały zdobyć dowody przestępczej działalności arabskiego gangu motocyklowego Al-Salam 313.
Jak powiedział Herbert Reul, minister spraw wewnętrznych tego kraju związkowego, przygotowania do policyjnej operacji trwały kilka miesięcy. Stróże prawa przeprowadzili rewizję w 49 mieszkaniach, sklepach i innych obiektach w jedenastu miastach, w tym w Kolonii, Krefeld, Duisburgu, Bonn i w Dortmundzie. Skonfiskowano komputery, telefony komórkowe, nośniki danych, substancje odurzające, fałszywe i prawdziwe pieniądze, podrobione dokumenty tożsamości oraz sfałszowane certyfikaty ukończenia kursów językowych. Te ostatnie gangsterzy sprzedawali imigrantom starającym się o prawo pobytu w Niemczech. Jeden mężczyzna został aresztowany. 34 osoby związane z Al-Salam 313 podejrzane są o handel narkotykami i bronią, przemyt ludzi, paserstwo i inne karalne czyny. Do grupy należą przeważnie Irakijczycy i Syryjczycy, są wśród nich także obywatele RFN o arabskich korzeniach. Analiza przejętych przez policję dowodów potrwa wiele tygodni.
Według informacji prasowych Al-Salam 313 powstała na początku 2016 roku w Nadrenii Północnej-Westfalii. Utworzyli ją migranci z Iraku i Syrii. Wielu z nich to szyici mający doświadczenie bojowe, które zdobyli w walce przeciw Państwu Islamskiemu. „Wcześniej zabijali w Iraku, a teraz żyją wśród nas” – uderzył na alarm wysokonakładowy tabloid „Bild”. Na czele gangu stoi człowiek o pseudonimie Abu Mehdi, który naprawdę nazywa się Mohammad Bunia. Mehdi to dla szyitów ukryty imam, islamski mesjasz, który przyjdzie tuż przed Sądem Ostatecznym, aby ocalić ludzkość przed szatanem. Przybędzie wraz z 313 towarzyszami – stąd 313 w nazwie grupy. Ludzie z Al-Salam 313 nazywają się „bojownikami Mehdiego”. Al-Salam znaczy pokój, ale „bojownicy” wcale się pokojowo nie zachowują. W nagranym w 2017 roku wideo Mohammad Bunia przemawia, stojąc wśród swoich przybocznych – osiłków w motocyklowych kurtkach. Chwali się, że jego grupa działa także w Danii, Szwecji oraz w Holandii. Ostrzega swoich ziomków, którzy przybyli do Europy: „Zachowujcie się z szacunkiem, w przeciwnym razie Allah wyśle kogoś, kto się wami zajmie”. Opornym grozi „pobiciem w arabskim stylu”. Pewna kobieta z Iraku, która chciała żyć jak Europejka, żaliła się, że ludzie z Al-Salam 313 wielokrotnie grozili jej śmiercią. Gang iracko-syryjski wzniecił wojnę o wpływy i narkotykowe rynki z klanami kurdyjskimi i libańskimi, które od lat dominowały w Nadrenii Północnej-Westfalii. W grudniu 2017 roku napastnicy z libańsko-kurdyjskiego klanu El-Zain zniszczyli herbaciarnię w Essen, której właścicielem był Mohammad Bunia. Po tym incydencie policja zwróciła uwagę na Al-Salam 313, klan, który do tej pory trzymał się w cieniu. Wtedy Mohammad Bunia ogłosił rozwiązanie swej grupy. Zdaniem policji uczynił to jednak tylko po to, aby uśpić czujność władz. „Bojownicy Mehdiego” zrzucili motocyklowe kurtki, ale nadal prowadzą swą przestępczą działalność. Podobno dzięki zyskom z narkotykowego handlu wspierają finansowo zbrojne milicje szyickie w Iraku, w tym Armię Mehdiego, znaną z walk przeciwko wojskom Stanów Zjednoczonych oraz Państwu Islamskiemu, na której czele stoi radykalny i wpływowy duchowny Muktada as-Sadr (obecnie Armia Mehdiego działa pod nazwą Kompanie Pokoju).
Władze Nadrenii Północnej-Westfalii uznały policyjną operację za sukces i „skuteczne uderzenie w przestępczość zorganizowaną”.
Ale przed stróżami prawa jeszcze wiele pracy. Jak poinformował minister Reul, w tym landzie czynne są aż 104 kryminalne klany, które w latach 2016 – 2018 popełniły 14 tysięcy czynów karalnych. Do konsekwentnej walki z kryminalnymi klanami arabskimi wezwał Horst Seehofer, federalny minister spraw wewnętrznych. (KK) Na podst.: Bild, Deutsche Welle, Westfalenpost, Focus, Die Welt