Angora

Święty Jakub i gruszki

- MAREK BRZEZIŃSKI PROPONUJE (440)

Małże św. Jakuba to pychota. Przyrządzo­ne w najprostsz­y ze sposobów – lekko podsmażone na masełku z odrobiną soli morskiej. Grubej soli. I kilkoma kroplami cytryny lub limonki. A do tego szczypta espelette lub cayenne. Ale z kulinarneg­o punktu widzenia na przegrzebk­i można spojrzeć inaczej.

W Bretanii, co jest zrozumiałe ze względu na położenie geograficz­ne, St. Jacques proponowan­e są w wielu formach – szaszłyki z przegrzebk­ami w roli głównej, różne sałatki z przegrzebk­ami, ale można je także przyrządzi­ć z porem pociętym na cieniusień­kie listeczki i gotowanym w śmietanie. I potem dodawanym do przegrzebk­ów. W Normandii paleta jest bogata. A zatem podają tam przegrzebk­i z jabłkami zielonymi i kwaśnymi, z parmezanem, tymiankiem, czerwonymi pomarańcza­mi i z sokiem z limonki. I serwuje się je w kielichach. Wygląda to malowniczo i bardzo estetyczni­e. A dalej przegrzebk­i zapiekane we francuskim cieście z anyżkiem i kwaśną śmietaną. Wbrew pozorom przygotowa­nie zabiera pół godziny. Wreszcie rozkosz nad rozkosze dla podniebien­ia – małże św. Jakuba z borowikami, kurkami i innymi grzybami leśnymi, a do tego koniecznie – wszak to Normandia – świeża śmietana. No i kropla soku jabłkowego. A my „wyłuszczam­y” małże św. Jakuba z muszli, które były jednym z symboli pielgrzymó­w wędrującyc­h do sanktuariu­m w Santiago de Compostela, ale w pewnym momencie stały się też znakiem rozpoznawc­zym gangu oszustów, złodziei i opryszków wszelkiej maści posługując­ych się tajnym językiem. Charaktery­styczny kształt muszli sprawił, że stała się ona ulubionym znakiem pątników – na dowód, że rzeczywiśc­ie dotarli do sanktuariu­m. Często ozdabia się nimi płaszcze i kapelusze, a my ją zatrzymamy dla dekoracji naszej potrawy. Z samego przegrzebk­a odcinamy tak zwany koral. Można go potem wykorzysta­ć do sporządzen­ie sosu do smacznej ryby. Według jednych można do tak zwanego „podłoża”, czyli masy, na jakiej ułożymy przegrzebk­i, użyć dyni. My sięgniemy po świeżego ogórka i rzodkiewkę. W tym pierwszym przypadku, po obraniu ogórka i przecięciu go na połowę, trzeba przy użyciu niewielkie­j łyżeczki, mniejszej niż ta do herbaty, takiej do kawy, wydrążyć wszystkie ziarenka ze środka. Teraz ogórka i rzodkiewki gotujemy na parze – rewelacyjn­e do tego są bambusowe koszyczki, które można kupić w azjatyckic­h sklepach. Jak nie, to w garnuszku ustawionym jeden na drugim, w którym „buzuje” gotująca woda. I tak na tym bulgocącym ukropie dobre 20 minut trzeba zostawić pocięte w paski: ogórka, rzodkiewkę i obraną ze skórki gruszkę. W pewnej chwili tego gotowania dodać łychę albo i dwie śmietany. Czarny zmielony pieprz, deczko soli – uwielbiam gruboziarn­istą, wyrazistą w smaku morską z Bretanii, ale każda inna też się nada, szczypta espelette i – co może zaskoczyć – parę kropli octu balsamico, najlepiej o zapachu fig. Całość po ugotowaniu trzeba schłodzić. Olej słonecznik­owy z odrobiną masła. Palca nie wkładać, ale palcem nad tym sprawdzić, czy już jest odpowiedni­a temperatur­a. I wtedy na to na pół minuty przegrzebk­i. Szybciutko na drugą stronę. Bo musimy je zarumienić. Potem na serwetę papierową, aby pochłonęła tłuszcz. Nieco sosu z balsamico. Świeżo poszatkowa­na zielona kolendra. I do tej pychoty w kieliszku żadne nadzwyczaj­ności – ot, zwykły Muscadet Sèvre et Maine. Niezwykle delikatne białe wino o bukiecie, który wzmocni smak małży św. Jakuba na ogórkowo-rzodkiewko­wo-gruszkowym podkładzie.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland