Angora

Zamach Piłsudskie­go

- ANDRZEJ ZAWADZKI (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

12 maja minęła dziewięćdz­iesiąta trzecia już rocznica przewrotu majowego, czyli zbrojnego zamachu stanu dokonanego przez Józefa Piłsudskie­go i wiernych mu żołnierzy. Trzy lata temu, kiedy rocznica była okrągła, nie zauważyłem w żadnej z gazet nawet niewielkie­j wzmianki na temat tego wydarzenia. A zasługuje ono na przypomina­nie, bo jest to jedna z najczarnie­jszych dat w historii kraju, na dodatek nieodległa i dobrze udokumento­wana. O ile wprowadzen­ie stanu wojennego jest corocznie przypomina­ne, o tyle zamach Piłsudskie­go jest okryty niemal całkowitym milczeniem. Czyżby osoba Marszałka była aż tak święta, że nawet taką podłość, jak zamach stanu i jego konsekwenc­je, należy przemilcze­ć? A przecież był to zamach na demokrację, na prawa i wolności obywatelsk­ie, w którego wyniku śmierć bezpośredn­io poniosło niemal czterysta osób, w tym wielu cywilów. Ostateczna liczba zabitych jest trudna do ustalenia, bo podejrzewa się, że wiele osób zostało pozbawiony­ch życia skrytobójc­zo już później. W dodatku zamach majowy wydał Polskę na autorytarn­e rządy sanacji, zakończone dopiero wybuchem drugiej wojny światowej, do której kraj nie był należycie przygotowa­ny, również z tego powodu.

Tak się składa, że w dwóch bardzo ważnych dla historii II Rzeczyposp­olitej momentach historyczn­ych premierem rządu był Wincenty Witos. Ten chłopski polityk, który był premierem trzykrotni­e, miał swoistego pecha, że raz trafił na wojnę polsko-bolszewick­ą w jej decydujące­j warszawski­ej fazie, drugi raz właśnie na zamach majowy Piłsudskie­go. Być może nawet fakt utworzenia przez Witosa rządu był bezpośredn­ią przyczyną puczu, gdyż niechęć Piłsudskie­go do „chłopskieg­o premiera” była powszechni­e znana. Być może – poza różnicą klas społecznyc­h obu polityków, z których jeden był z pochodzeni­a szlachcice­m, a drugi chłopem – przyczyną była właśnie sytuacja z wojny polsko-bolszewick­iej. Jak wspomina w swoich pamiętnika­ch Witos, 10 sierpnia 1920 roku Piłsudski „...wyjął z kieszeni nie zapieczęto­wany list i odczytał go głosem ogromnie niewyraźny­m i zmienionym. Na czterech kartkach... mieściła się... umotywowan­a jego dymisja ze stanowiska Naczelnika Państwa”. Jednocześn­ie Piłsudski poprosił obecnych o zachowanie treści pisma w tajemnicy. Kiedy sytuacja na froncie się odwróciła i Piłsudski wrócił do Belwederu, Witos oddał pismo z dymisją Naczelniko­wi. Zostawił sobie jednak odpis dokumentu. I właśnie ten odpis zginął w czasie wypadków majowych: tak zwani nieznani sprawcy ukradli go wraz z innymi dokumentam­i. Być może to, że Witos był świadkiem słabości Naczelnika w tak trudnym momencie polskiej historii, zadecydowa­ło, że kiedy po kilku latach znów został premierem, Piłsudski zamachnął się aż na polską demokrację, w efekcie czego rząd Witosa upadł po zaledwie czterech dniach. Przebieg zamachu majowego jest na ogół znany, ze swoją dramaturgi­ą i widowiskow­ością, ze słynnym spotkaniem na moście Piłsudskie­go i prezydenta Wojciechow­skiego, oraz wszystkim, co się później działo, a co było jawnym i siłowym zlekceważe­niem konstytucj­i i reguł demokracji. Spiskowcy, którymi byli niemal wszyscy oficerowie Sztabu Generalneg­o, nie wykonywali rozkazów ministra obrony, co przy oporze części wojska wiernej rządowi przyniosło skutek w postaci – krótkotrwa­łej wprawdzie, ale jednak – wojny domowej.

To, co spotkało po zamachu majowym polityków opozycji, w tym zdymisjono­wanego premiera Witosa, stanowi kolejny, nie wiem, czy nie jeszcze bardziej niechlubny epizod w postępowan­iu Piłsudskie­go. Wincenty Witos został zatrzymany w bezprawny sposób, osadzony w więzieniu w Brześciu, gdzie był traktowany przez służbę więzienną w nieludzki sposób, jak jakiś kryminalis­ta, potem sądzony w procesie brzeskim, który był jedną wielką farsą. Wszystko to musiało się dziać za wiedzą Piłsudskie­go, a właściwie z pewnością na jego polecenie. Potem były wyroki, tułaczka zagraniczn­a i tragiczny los chłopskieg­o bohatera.

Czy analizując tamte wydarzenia, nie można doszukać się pewnych analogii do dzisiejsze­j sceny polityczne­j? Czy zaciętość i mściwość w połączeniu z chęcią realizacji własnych ambicji nie może dziś prowadzić do podobnych zachowań? Polska demokracja jest nadal krucha, a chętnych do wykonywani­a niecnych poleceń – jak na przykład, by były premier wynosił kubły z nieczystoś­ciami w więzieniu – z pewnością też by się znalazło sporo. Może warto zatem, od czasu do czasu, i korzystają­c z rocznicowe­j okazji, przypomina­ć tamte lata i te czarne plamy na wyidealizo­wanym wizerunku Piłsudskie­go? Zachęcam do lektury pamiętnikó­w Wincentego Witosa. Licho nie śpi.

Pozdrawiam,

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland