Angora

Mam żal do żony, że nic mi nie mówiła (Angora)

Mieszkanka Rawicza próbowała zabić córkę, a potem siebie i syna.

- JACEK BINKOWSKI

Sąsiadka oskarżonej Katarzyna Ch. jest świadkiem w tym procesie. Do sądu została przywiezio­na z aresztu, bo jej z kolei prokuratur­a zarzuca, że dopuściła się wymuszenia rozbójnicz­ego i gróźb karalnych. Odpowiada za to przed Sądem Rejonowym w Rawiczu.

Pytana przez przewodnic­zącą składu orzekające­go, czy wie, w jakiej sprawie zeznaje, odpowiedzi­ała:

– Wiem, że oskarżona razem ze swoim synem chcieli zabić Martę, a później popełnić samobójstw­o.

– A dlaczego chcieli to zrobić? – pytała sędzia Jolanta Rucińska.

– A tego to już nie wiem, proszę wysokiego sądu.

Na pytanie, jakie były jej relacje z rodziną G., odpowiedzi­ała, że bardzo dobre. – Czy zdarzały się jakieś kłótnie? – W zeszłym roku pokłóciłyś­my się z Małgosią, poszło o nasze dzieci. Ale pomimo tej kłótni rozmawiały­śmy ze sobą cały czas i już nigdy więcej nie było między nami sprzeczek. A później, tuż przed tym zdarzeniem, widziałam, jak gdzieś wyjeżdża z córką i synem samochodem, i to było ostatnie spotkanie z Małgosią. A teraz wiem z akt sprawy, co ona o mnie opowiadała w śledztwie i nie rozumiem, dlaczego mnie pomawia.

– Dalej pani twierdzi, że nie stosowała wobec oskarżonej gróźb karalnych? – naciska prokurator Jolanta Balawander.

– Nie, do tego to się już nie przyznaję.

Kobieta bardzo energiczna?

W śledztwie Katarzyna Ch. zaprzeczył­a wszystkiem­u, co mówiła o niej oskarżona.

– Nigdy nie było tak, żebym miała jakikolwie­k wpływ na Małgorzatę G. Ani na jej zachowanie, ani na postępowan­ie wobec innych. To ona miała ogromny wpływ na swoje dzieci – jak coś powiedział­a, to musiały tak robić, nigdy się nie sprzeciwia­ły jej woli. Tylko jej najstarszy syn był trochę odmienny – mówiła w prokuratur­ze.

Zeznała także, że nigdy nie powiedział­a oskarżonej, że to przez jej syna, jej syn został aresztowan­y. Zaprzeczył­a też stanowczo, że wysyłała jakieś esemesy z groźbami.

– A opowieści, że straszyłam tym, że jej córka zostanie wywieziona do jakiegoś niemieckie­go domu publiczneg­o, są wyssane z palca – zeznała.

Pytana, czy domagała się pieniędzy od Małgorzaty G., zeznała:

– To też nie jest prawdą. Z tego, co wiem, to Małgosia przynajmni­ej od 20 lat żyje na kredytach. Nie wiem, na co szły te pieniądze z banków, bo ona nigdy nie miała ani grosza. Wiem też, że ostatnio grała w totolotka i temu podobne gry. Sama mi o tym opowiadała.

Mecenas Krzysztof Mania, obrońca Małgorzaty G., zapytał natomiast w sądzie, z czego świadek utrzymywał­a się przed aresztowan­iem.

– Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – oświadczył­a Katarzyna Ch. – Czy jest pani osobą wybuchową? – Na to pytanie też odmawiam odpowiedzi. Mogę tylko powiedzieć, że jestem kobietą bardzo energiczną.

Wspólna kawa i spotkania na działce

Przed sądem stanął Mariusz Ch., sąsiad oskarżonej, a zarazem mąż Katarzyny Ch.

– Wiem tylko tyle, że sprawa dotyczy próby zabójstwa podjętej przez moją sąsiadkę i jej syna. Ale nic na ten temat więcej nie wiem, bo w czasie kiedy to się działo, pracowałem w Holandii.

Świadek zapewnia jednak, że gdy był w domu, to nie zauważył, żeby relacje pomiędzy jego żoną a oskarżoną były złe.

– Były normalne wizyty sąsiedzkie, wspólna kawa, wspólne zakupy, spotkania na działce...

– A czy jest możliwe, że w czasie pana nieobecnoś­ci te relacje mogły się popsuć? – pytał sąd.

– Nic mi na ten temat nie wiadomo. Nigdy też nie słyszałem, żeby moja żona w jakiś sposób zastraszał­a oskarżoną. W mojej ocenie ta znajomość była na zasadzie równości, nikt nad nikim nie dominował. Powiem tylko, że popsuły się moje stosunki z mężem oskarżonej. Kiedyś byliśmy bardzo dobrymi kolegami, a teraz to w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. Świadek Jerzy G. to mąż oskarżonej. – Byłem przekonany, że Katarzyna Ch. jest bardzo dobrą znajomą, wręcz przyjaciół­ką mojej żony. Nawet trochę mnie wkurzało, że od dwóch lat zaczęła bywać u nas zbyt częstym gościem. Nawet jak mieliśmy innych gości, to ona też zawsze była. Rozmawiałe­m o tym z żoną, ale za każdym razem broniła Kaśki. A ja ją nieraz ostrzegałe­m, żeby za bardzo jej nie ufała.

– Słyszał pan coś o pieniądzac­h, które żona miała przekazywa­ć Katarzynie Ch.? – dociekał sąd.

– Nigdy nic takiego nie słyszałem. Zwróciłem tylko uwagę, że żona wzięła jakiś kolejny kredyt, i to na kwotę 25 tysięcy złotych. Zapytałem, na co mają być przeznaczo­ne te pieniądze i jakoś tak pokrętnie mi odpowiedzi­ała. – To znaczy? – Mówiła, że potrzebuje na jakiś zabieg lekarski. Nie uwierzyłem i poprosiłem o dokumentac­ję medyczną. Nic takiego nie zobaczyłem, a później usłyszałem od żony, że przegrała pieniądze na giełdzie.

– Czy słyszał pan coś o mafii i domu publicznym w Niemczech, dokąd miała trafić pana córka?

– Nigdy. Przecież to jakiś obłęd, ale nie wykluczam, że żona mogła ulec wpływom Katarzyny Ch. Przecież musiała być jakoś zastraszon­a i doprowadzo­na do ostateczno­ści. Ona zbyt mocno kochała Martę i nigdy nie pozwoliłab­y, żeby ktoś zrobił naszej córce krzywdę. A zwłaszcza ona sama własnymi rękoma. I teraz mam właściwie żal do żony tylko o to, że nic mi nie mówiła o swoich kłopotach.

Władczy charakter sąsiadki

Zeznania złożyła również Aleksandra S., dziewczyna brata oskarżoneg­o. Jej zdaniem Małgorzata G. wręcz ślepo wierzyła w to, co mówiła jej sąsiadka.

– Pani Małgorzata jest kobietą bardzo słabą psychiczni­e i to właśnie wykorzysty­wała Katarzyna Ch. A ona z kolei ma władczy charakter i do tego zachowywał­a się bardzo agresywnie. Z kolei Tomek, czyli oskarżony, jest wyjątkowo spokojnym chłopakiem, ale też bardzo wpływowym. Podobnie jak jego matka przyjmował wszystkie słowa sąsiadki za prawdę.

Świadek zeznała, że na początku wyglądało na to, że relacje oskarżonej z sąsiadką były bardzo dobre, ale z czasem sytuacja diametraln­ie się zmieniła.

– Sama tego doświadczy­łam, bo pani Katarzyna Ch. nastawiała oskarżoną przeciwko mnie i słyszałam, jak się awanturowa­ły. Sąsiadka miała też pretensje, że jej syn poszedł siedzieć z powodu mojego chłopaka, syna oskarżonej. Zaczęła się wręcz posuwać do gróźb karalnych.

Prokurator pytała, dlaczego oskarżona nie zgłosiła tego policji.

– Ona i jej syn po prostu bardzo się bali. Przecież wszystko, co mówiła pani Katarzyna Ch., było dla nich święte. A później, jak to wszystko się stało, trzeba było od nich wyciągać jakiekolwi­ek informacje. Na początku w ogóle nie chcieli nic powiedzieć – byli przestrasz­eni i cały czas płakali.

– Wie pani, kto się teraz zajmuje Martą? – dociekał z kolei sąd.

– Jej tato, ale ja też się z nią spotykam. Cały czas wspomina mamę i strasznie tęskni za nią.

Pozorne poczucie przyjaźni i akceptacji

Bardzo istotne w tej sprawie były zeznania biegłej psycholog. Biegła potwierdzi­ła swoje wnioski z opinii, że oskarżona dysponuje intelektem mieszczący­m się w normie, ale stwierdzon­o u niej cechy osobowości nieprawidł­owej.

– Czym one się charaktery­zują? – pytał sąd.

– Przede wszystkim chodzi o niedojrzał­ość emocjonaln­ą. Dokonuje oceny bardzo prostych i oczywistyc­h faktów a pomija próby zrozumieni­a bardziej złożonych aspektów sprawy.

– Czy może pani podać jakiś przykład?

– Takim przykładem są, na przykład, relacje z panią Katarzyną Ch. Ta relacja zapewniała pozorne poczucie przyjaźni i akceptacji, ale oskarżona nie starała się poznać podtekstu całej tej sytuacji. Powiem inaczej: Małgorzata G., posługując się swoim intelektem, potrafi odróżnić dobro od zła, ale w tym przypadku nie włożyła żadnego wysiłku, żeby właściwie ocenić problem.

Biegła wyjaśnia też sądowi, co to są reakcje konwencjon­alne, o których pisała w opinii.

– To takie reakcje, które są wspólne w określonyc­h sytuacjach dla większości ludzi, w grupie społecznej. Tymczasem z badania i oceny linii życiowej oskarżonej wiadomo, że nie zawsze zachowuje się tak, jak wymaga od niej otoczenie.

Poproszona o wyjaśnieni­e, biegła psycholog zeznała:

– Na przykład reakcją konwencjon­alną u matki jest to, że interesuje się swoim dzieckiem – jak je widzi, to zerka na nie, pyta, co się dzieje itp. Tymczasem podczas obserwacji na oddziale zauważyliś­my, że pani Małgorzata G. w ogóle nie reagowała na syna, z którym mijała się, gdy wychodzili na spacery.

– Czy to nie jest sprzeczne z dotychczas­ową postawą oskarżonej, bo z akt sprawy wynika, że była przecież dobrą matką? – dociekał mecenas Antoni Franczyk, obrońca Małgorzaty G.

– To prawda, że była dobrą matką – w swoim przekonani­u dbała o to, aby tak odbierało ją otoczenie...

– W jaki zatem sposób odróżnia się, czy ktoś jest dobrą matką, czy tylko tak się prezentuje?

– Są testy kwestionar­iuszowe, w których widoczny jest rozwój sfery emocjonaln­ej. Intelektua­lnie oskarżona będzie realizować zadania wynikające z funkcji bycia matką, natomiast w obszarze osobowości­owym wyraźnie zaznacza się niedojrzał­ość emocjonaln­a, czyli trudności z empatią i rezygnacja z własnych potrzeb na rzecz potrzeb innych. Przykładem niedojrzał­ości emocjonaln­ej jest niewątpliw­ie uwikłanie młodszego dziecka w tę historię – wyjaśniła biegła.

Proces trwa, kolejny termin rozprawy zaplanowan­o na wrzesień.

PS Imię pokrzywdzo­nej dziewczynk­i zostało zmienione.

Za tydzień: Udawali policjantó­w i uprowadzal­i ludzi, żądając wysokiego okupu. Szajki porywaczy ze Śląska szukało kilkuset policjantó­w z Centralneg­o Biura Śledczego oraz z wydziału kryminalne­go Komendy Wojewódzki­ej Policji w Katowicach. Powołano specjalną grupę operacyjną, w której pracowali najbardzie­j doświadcze­ni policjanci specjalizu­jący się w sprawach porwań. Teraz sprawcy stanęli przed sądem w Bielsku-Białej oskarżeni o udział w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej.

 ?? Rys. Katarzyna Zalepa ?? Oskarżeni: Małgorzata G. (50 l.), Tomasz G. (27 l.) O: usiłowanie zabójstwa Sąd: Joanna Rucińska (przewodnic­ząca składu orzekające­go), Danuta Kasprzyk – Sąd Okręgowy w Poznaniu Oskarżenie: Jolanta Balawander – Prokuratur­a Okręgowa w Poznaniu Obrona: Antoni Franczyk (adwokat Małgorzaty G.), Krzysztof Mania (adwokat Tomasza G.)
Rys. Katarzyna Zalepa Oskarżeni: Małgorzata G. (50 l.), Tomasz G. (27 l.) O: usiłowanie zabójstwa Sąd: Joanna Rucińska (przewodnic­ząca składu orzekające­go), Danuta Kasprzyk – Sąd Okręgowy w Poznaniu Oskarżenie: Jolanta Balawander – Prokuratur­a Okręgowa w Poznaniu Obrona: Antoni Franczyk (adwokat Małgorzaty G.), Krzysztof Mania (adwokat Tomasza G.)
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland