Sfingowany list pożegnalny
Gabinet urządzony był z przepychem. Zabytkowe meble, obrazy w barokowych, złoconych ramach, a wiszącej na ścianie kolekcji karabeli mogłoby pozazdrościć niejedno muzeum. Obok okna, do połowy zasłoniętego kotarami wykonanymi z bordowej satyny, stało potężne, dębowe biurko, za którym siedział martwy mężczyzna. Na blacie biurka znajdowały się: szklanka z niedopitą kawą, dwie książki, otwarty blok listowy, eleganckie wieczne pióro, mosiężny przycisk do papieru w kształcie lwa i zapisana kartka.
Widząc wchodzącego do gabinetu inspektora Neraka, sierżant Wrzosek poinformował go: – Szefie, eksperci z laboratorium kryminalistyki stwierdzili, że w szklance z kawą znajduje się bardzo silna, natychmiastowo działająca trucizna. Wszystko więc wskazuje, że gość popełnił samobójstwo. O tym nieszczęściu policję poinformowała jego żona, magister farmacji, która na rozmowę z panem czeka w sąsiednim pokoju. Nasi eksperci zapewniają też, że podczas nieobecności żony nikt się do ich domu nie włamał.
Nerak podziękował sierżantowi i dokładnie przyjrzał się spoczywającym na biurku przedmiotom. Leżąca obok bloku listowego zapisana niebieskim atramentem kartka okazała się listem pożegnalnym skierowanym do żony. „Kochana Aniu, przegrałem w kasynie wszystkie nasze oszczędności i jesteśmy bankrutami. Nie chcę żyć w biedzie i dlatego zażyłem truciznę. Mam nadzieję, że mi wyba...”. Ostatni wyraz kończył się nie do przeczytania gryzmołem.
Spoglądający przez ramię Neraka sierżant, widząc niedokończony wyraz, stwierdził: – Biedak nie zdążył napisać do końca listu, ponieważ trucizna zaczęła działać.
Inspektor podniósł leżące na biurku wieczne pióro, odkręcił nakrętkę, wyrwał z bloku listowego kartkę, napisał na niej kilka słów, a następnie porównał je z pismem na liście. To był ten sam atrament.
Nerak odłożył pióro na miejsce, poprosił policyjnego fotografa, aby zrobił zdjęcia przedmiotów leżących na biurku i przeszedł do sąsiedniego pokoju, w którym czekała na niego żona nieżyjącego.
– To pani powiadomiła policję o śmierci małżonka? – zapytał inspektor.
– Po powrocie z zakupów przygotowałam obiad i zawołałam męża, aby przyszedł do kuchni. Kiedy nie odpowiadał na wołanie, weszłam do jego gabinetu i zobaczyłam, że jakoś tak dziwnie siedzi osunięty w fotelu. Podbiegłam do niego i zorientowałam się, że nie żyje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam pod numer sto dwanaście. Po skończonej rozmowie spojrzałam na biurko i zobaczyłam ten pożegnalny list. Niepotrzebnie popełnił samobójstwo. Mamy przecież wielu przyjaciół i oni na pewno pomogliby nam wyjść z tej trudnej finansowej sytuacji.
Kiedy kobieta skończyła, Nerak oznajmił: – Jestem w stu procentach pewny, że było to morderstwo i pani jest jego sprawczynią. Nasi grafolodzy z pewnością udowodnią, że to pani napisała list pożegnalny, podrabiając pismo męża.
Słysząc to, kobieta pobladła i zrezygnowana zapytała: – Jak się pan tego domyślił?
No właśnie, na jakiej podstawie inspektor Nerak zorientował się, że kobieta sfingowała samobójstwo męża?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 11 lipca. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Potrącił kobietę i kłamał”: W lusterku wstecznym Jakub Nowak nie mógł zobaczyć, jak auto uderza w kobietę, ponieważ zostałby oślepiony przez reflektory właśnie tego samochodu.
Wpłynęło 9 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 29 e-mailem.
Książkę Monsa Kallentofta „Pocałunek kata” (Dom Wydawniczy Rebis) wylosowała pani Urszula Karaś ze Szczecina.
Gratulujemy! Nagrodę pocztą. wyślemy