Cenowa fatamorgana (Angora)
Dlaczego żywność drożeje?
Rolnicy, media, organizacje producentów żywności, mówiąc o suszy, wieszczą katastroficzne scenariusze. Co chwila dowiadujemy się o wzroście cen warzyw i owoców. Tymczasem raporty instytucji naukowo-badawczych pokazują trochę inny obraz.
– Ceny owoców i warzyw porażają – donosi „Gazeta Pomorska”.
– Ceny warzyw szaleją – „Dziennik Zachodni”.
– Tak wysokich cen warzyw jeszcze nie było – „Gazeta Lubuska”.
– Ceny warzyw i owoców szybują. Pietruszka kosztuje tyle co szparagi – „Kurier Lubelski”.
– Główka kapusty droższa niż kurczak. Ceny warzyw oszalały – „Gazeta Krakowska”.
Gdy na początku maja w sklepach i na straganach pojawiły się czereśnie w cenie 70 zł za kilogram, w tabloidowych mediach podniesiono larum. Jednak nie wyjaśniano, że są to owoce z Grecji i Hiszpanii. Dopiero w pierwszych dniach czerwca pojawiły się nasze polskie. W Warszawie i Trójmieście ich cena dochodziła do 35 zł, ale można też było je kupić o ponad 10 zł taniej. Ta wysoka cena nie miała nic wspólnego z suszą, gdyż była spowodowana wiosennymi, nocnymi przymrozkami.
Wody!
Robert Czub, właściciel plantacji truskawek Owocowe Pole, Tychy:
– W dobrym roku mogę zebrać nawet ponad 25 ton z hektara. W tym – na połowie plantacji nie było co zbierać. Na pozostałych 2 hektarach, gdzie miałem nawadnianie, zebrałem połowę tego, co w zeszłym roku. W hurcie w tym roku sprzedawałem truskawki po 4 – 5 zł za kilogram. Jednak większość zbiorów starałem się sprzedawać bezpośrednio w detalu, średnio po 7,5 zł za kilogram (w zeszłym roku po 5 – 6 zł), ale późną odmianę pięknego dorodnego owocu sprzedaję teraz po 10 zł za kilogram.
Moim zdaniem dziś dla plantatorów największym problemem jest kwestia nawodnienia. W Polsce trzeba płacić wielkie sumy za pozwolenia wodno-prawne i korzystanie z wody z własnej studni głębinowej, gdy w Niemczech jest to wolne od opłat.
Było źle, jest źle
Jarosław Sachajko (Kukiz’15), przewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi:
– Źle się dzieje w rolnictwie i są to skutki zaniedbań tego rządu, poprzedniego i jeszcze wcześniejszych. Pieniądze publiczne przeznaczone na rolnictwo rozchodzą się między palcami. Prawo jest źle tworzone. Dwa lata temu procedowaliśmy ustawę wypełniającą unijną dyrektywę wodną. Zwracaliśmy wówczas uwagę, że rolnicy nie powinni ponosić kosztów za korzystanie z wody z niewielkich zbiorników, które sami wykopali na swoich polach, ale rządzący uparli się, że mają płacić.
Spółki wodne nie działają tak jak powinny. W Polsce retencjonujemy zaledwie 6,5 proc. wody. Są plany, żeby zwiększyć do 15 proc., ale to i tak będzie kropla w morzu potrzeb, gdyż są kraje, gdzie retencjonowanie dochodzi do 80 proc. Nie robimy najprostszych rzeczy, nie dbamy o próchnicę w glebie, która przecież chroni przed suszą.
Rząd, tak jak jego poprzednicy, nie dba o interesy rolników, którzy nie są w stanie przeciwstawić się międzynarodowym korporacjom. Jaki jest tego efekt? W zeszłym roku zagraniczne spółki chciały kupować kapustę po 30 – 60 groszy. Widząc, że to się nie opłaca, rolnicy posadzili jej dużo mniej, i w tym roku jest ona po 3 – 4 zł. Konieczna jest dywersyfikacja handlu i złamanie zagranicznego monopolu. We Francji obowiązują przepisy, które nakazują publicznym instytucjom (szkoły, szpitale, stołówki) kupowanie produktów rolnych od lokalnych producentów.
Państwo niewiele robi
Michał Kołodziejczak, lider Agrounii i partii Prawda:
– W swoim gospodarstwie nastawiłem się na kapustę białą i pekińską oraz ziemniaki. Straty z powodu suszy są duże, a te rośliny, które jakoś przetrwały falę upałów, są słabsze niż zazwyczaj, przez co mniej odporne na schorzenia i zmiany pogodowe. Na szczęście te warzywa, które przetrwały, sprzedaję po wyższej cenie – dziś prawie po 2,5 zł za główkę kapusty, a przed rokiem za połowę tej ceny.
Rządzący wiele razy nawoływali rolników do tego, żeby się ubezpieczali. Ale w praktyce to fikcja. Ubezpieczyć od suszy można się dopiero wtedy, gdy wcześniej wykupi się dwa inne pakiety, które rolnikom nie są do niczego potrzebne. To ubezpieczenie musimy wykupić do 30 kwietnia, a co mają zrobić rolnicy, którzy będą dopiero sadzić w drugiej połowie maja? Przecież to bzdura.
Ogromna większość polskich gospodarstw nie ma możliwości odpowiedniego nawodnienia swoich pól czy plantacji. Można by to rozwiązać, gdyby rząd i banki wprowadziły system preferencyjnych kredytów.
Kolejny problem to zmiana przepisów regulujących obrót produktów rolnych. Dziś wielkie centra handlowe i logistyczne mogą kupować, gdzie chcą i od kogo chcą, co sprawia, że narzucają rolnikom swoje ceny, a nawet są w stanie ich wykończyć. Tymczasem we Francji i Skandynawii mają obowiązek w pierwszej kolejności kupowania płodów rolnych od producentów z najbliższego sąsiedztwa. I ten system od dziesięcioleci przynosi korzyści klientom, producentom i handlowcom.
Nasze państwo wiele mówi, jak to pomaga rolnikom, ale w praktyce prawie nic nie robi.
Skaczące ceny
– Tegoroczna susza wpłynęła nie tyle na zmniejszenie podaży warzyw i owoców, co na duże zróżnicowanie ich jakości – mówi Anna Kaszewiak ze spółki Rynek Hurtowy Bronisze. –W gospodarstwach niedoinwestowanych, gdzie nie ma odpowiedniego nawodnienia, są one zazwyczaj słabszej jakości. Z powodu suszy niektórzy rolnicy wysiewali drugi raz, dlatego dopiero za dwa tygodnie będziemy w stanie ocenić skalę szkód. W tym sezonie ceny warzyw i owoców są bardzo skaczące. Często znacznie zmieniają się nawet tego samego dnia. Jeszcze większe zróżnicowanie panuje w detalu. Tu cena zależy przede wszystkim od miasta, punktu i wielkości sklepu.
Marcin Kmera, analityk w Broniszach, w komentarzu na stronach spółki napisał:
(...) Ceny również ulegają dużym wahaniom z powodu nieregularności podaży i popytu. Warzywa i owoce bardzo szybko dojrzewają, pojawiają się na rynku falami, by nagle zniknąć, pozostawiając dziurę podażową. Trudno prognozować dalszy przebieg letniego sezonu handlowego – wszystko zależy od układu pogodowego w najbliższych tygodniach. Również handlowcy (sklepikarze i sprzedawcy na bazarkach i skwerkach) bardzo narzekają na niski popyt nawet na arbuzy, które powinny w tym momencie być hitem sezonu (...).
W mediach i specjalistycznych portalach ukazały się alarmistyczne prognozy, że tegoroczna susza może przynieść rolnikom większe straty niż ubiegłoroczna, kiedy wyniosły one 2,6 mld zł.
Za wcześnie na oceny
Prof. Teresa Doroszewska, zastępca dyrektora ds. naukowych Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach:
– Na obecnym etapie wegetacji roślin nie ma podstaw, żeby mówić o katastrofalnych skutkach suszy, gdyż wyniki nic takiego nie wskazują. Wystarczy uważnie przestudiować publikowane przez nasz instytut komunikaty Systemu Monitoringu Suszy Rolniczej i każdy będzie w stanie wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Ale oczywiście nie wiemy, co będzie jutro, nie mówiąc już o tym, co będzie za tydzień czy miesiąc.
Komunikat za okres: 2019 r. (21 IV – 20 VI)
Zasięg suszy w uprawach: – krzewów owocowych – odnotowano ją w 10,94 proc. gmin w całym kraju, w 8 województwach na powierzchni 4,19 proc. gruntów ornych;
– truskawek – w 7,99 proc. gmin, w 8 województwach na powierzchni 3,07 gruntów ornych;
– roślin strączkowych – w 4,16 proc. gmin, w 7 województwach na powierzchni 1,76 proc. gruntów ornych;
– drzew owocowych – 2,18 proc. gmin, w 3 województwach na powierzchni 0,79 proc. gruntów ornych;
– warzyw gruntowych – 1,57 proc. gmin, w 3 województwach 0,45 proc. gruntów ornych.
Pietruszka towar luksusowy
Paweł Kraciński, Zakład Ekonomiki Ogrodnictwa Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej:
–W ubiegłym roku za sprawą mediów podniecaliśmy się wysokimi cenami jabłek, które w tym roku „gniją” w chłodniach i są 2 – 3 razy tańsze. Truskawki, mimo medialnego szumu, są nieco tańsze niż przed rokiem. Za to maliny skoczyły w górę. Porzeczki czarne zapewne będą droższe, a czerwone tańsze. Zbiory cebuli zapowiadają się niższe, ale zasiewy są tak duże, że być może ceny pozostaną na poprzednim poziomie. Podobnie jest z kapustą, która najpierw pochodziła spod osłon, a dopiero teraz wchodzą na rynek odmiany polowe. Wielkie emocje wzbudziła cena pietruszki, która jeszcze nie tak dawno kosztowała 25 zł za kilogram, gdy przed dwoma laty ponad trzy razy mniej. Stało się tak nie tylko z powodu suszy. Paradoksalnie tak wysoka cena gwałtownie zwiększyła popyt. Wielu ludzi, którzy do tej pory dodawali ją raz w tygodniu do niedzielnego rosołu, gdy zobaczyło, że cena szybuje w górę, kupowało pietruszkę z czystej ciekawości. Może nawet traktowaną ją jako warzywo luksusowe (śmiech).
Owoce i warzywa od lat spożywamy na zbliżonym poziomie. Także wielkość areału, na jakim są one uprawiane, w zasadzie jest taka sama. Gdy więc jakiegoś owocu lub warzywa zaczyna brakować z powodu suszy, przymrozków, nadmiernych opadów czy jeszcze innych przyczyn, to wszyscy chcą go kupić i popyt gwałtownie rośnie. Rynek w takich sytuacjach reaguje gwałtownie, żeby nie powiedzieć histerycznie. Ale jest też możliwa sytuacja odwrotna.
Od lat bardzo wysoką cenę trzyma borówka amerykańska. I trudno się dziwić, gdyż przygotowanie pod uprawę jednego hektara (nawożenie kropelkowe – przyp. autora) sprawia, że koszt produkcji kilograma borówki wynosi od 6 do 9 zł. Coraz więcej rolników przestawia się więc na uprawę tego owocu i dochodzimy do masy krytycznej. Kiedy to nastąpi, tego nie wiadomo, ale może nawet w tym roku. Co wówczas się stanie? Gwałtowne załamanie cen, a plantatorzy nie będą w stanie nic zrobić. Nie przestawią się na inne uprawy, skoro włożyli w plantacje borówki miliony, a czasem dziesiątki milionów złotych.
Polska należy do krajów mających niewielkie zasoby wody. Gdyby więc nagle wszyscy polscy rolnicy w cudowny sposób znaleźli środki na nawadnianie swoich pól, to mogłoby się okazać, że zabrakłoby wody. Tak więc musimy się przyzwyczaić do okresowej suszy.
Na ryneczku w dzień targowy
Na warszawskich targowiskach (przy Hali Mirowskiej, Banacha, Szembeka) ceny zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Dorodne czereśnie można kupić za 20 zł, ale niewiele brzydsze, a może i smaczniejsze, kosztują 12.
Truskawki w zależności od gatunku i jakości kosztują od 7 do 12 zł.
Pietruszka spadła do 18 zł. Całkiem dobrze wyglądające pomidory można kupić już za 3 zł, ale można i za 8.
Cebula kosztuje 6,5 zł, malina 9 zł (pół kilograma), borówka amerykańska 12 zł (opakowanie 250 g), fasola szparagowa: żółta - 13, zielona – 11. Bób –8 zł, kalafior – 6, biała kapusta – 5, ziemniaki – 3, ale są stragany, gdzie cena ziemniaków wynosi 4,5 zł.
Większość sprzedawców zaopatruje się w towar na giełdach rolno-spożywczych. Nie brakuje też rolników, którzy sprzedają własne płody. Mimo to ich ceny nie są niższe. Jedynie przed zamknięciem bazaru można liczyć, że gorszej jakości truskawki, czereśnie czy pomidory zostaną sprzedane za 75 proc., a czasem nawet 50 proc. ceny.
Aż dziw bierze, że rozdrobnione polskie gospodarstwa i plantacje dają zbiory, dzięki którym jesteśmy szóstym producentem warzyw i owoców w Unii.
Teatr Komedii IMPRO
Tworzy go grupa IMPRO Atak!, która to nazwa jest jednocześnie tytułem pierwszego i najpopularniejszego przedstawienia. Powstała ona w 2014 r. i wykorzystuje kilkadziesiąt różnych form improwizacji scenicznej. Skład grupy: Jacek Stefanik (założyciel), Kamila Salwerowicz, Wojtek Oleksiewicz, Piotr Gawron-Jedlikowski, Janek Jakubowski, Magdalena Prochasek, Jola Jackowska, Konrad Michalak, Michał Kruk, Jacek Sut, Piotr Bondyra, Katarzyna Chmara oraz Sławek Bartkiewicz, Sławomir Badowski, Marta Sobczak, Dariusz Igielski, Olo Stachowski. Pierwsze przedstawienie pt. „Impro Atak!” miało premierę 2 listopada 2014 r. na deskach Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi, w którym od tego momentu grupa stale występuje. Wiosną 2015 r. zmieniła nazwę na IMPRO Atak!, utożsamiając się z nazwą pierwszego spektaklu. Zespół związany jest zarówno ze swoim rodzinnym miastem poprzez inicjatywę Scena IMPRO Łódź, jak również z Trójmiastem w ramach sceny Teatr IMPRO Sopot. Spektakle wystawiane przez zespół powstają ad hoc, na podstawie sugestii widza, który inspiruje aktorów do tego, co ma się wydarzyć na scenie. Powoduje to, że każde przedstawienie jest niepowtarzalne i wyjątkowe.
Od 2018 roku w okresie wakacyjnym prezentuje swoje spektakle w Wiosce Artystycznej Janowo, niedaleko Rewala.
IMPRO Atak!
To składający się z miniatur teatralnych, czyli krótkich form improwizacyjnych, dynamiczny, nieprzewidywalny, a co najważniejsze, pełen dobrego humoru i pozytywnej energii spektakl. Jest to propozycja, która umożliwi widzom szybko zostawić troski za sobą i przejść do tego, co w trakcie planowanego wieczoru jest najważniejsze, czyli do wspaniałej zabawy, śmiechu i relaksu.
Ten spektakl to ekscytujące widowisko, które powstaje na oczach widza. Nie ma scenariusza, wyuczonych ról ani reżysera, a jednak publiczność zostaje w całości wciągnięta w treść przedstawienia i często śmieje się do łez. To ona jest scenarzystą i decyduje o tym, kim są aktorzy, od jakiego słowa mają zacząć kolejną kwestię, gdzie się znajdują i wiele, wiele innych. Jest to wspaniała władza, której można nadużywać do woli… Oczywiście w granicach dobrego gustu. Wszystko to powoduje, że spektakle improwizacyjne są niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju – PREMIEROWE.
Komedia Romantyczna
Wszyscy uwielbiamy komedie romantyczne. Filmy takie jak chociażby „Love Actually”, „Sylwester w Nowym Jorku”, „Walentynki” czy choćby nasze rodzime „Listy do M.” niejednokrotnie są oglądane w gronie przyjaciół. Jest to nie tylko oglądanie filmu, ale pewien rytuał oczyszczający z trosk. Zespół aktorów na każdym spektaklu prosi o inną sugestię, która pomoże mu stworzyć świat i jedyną w swoim rodzaju komedię.
Sugestią może być pojedyncze słowo lub parę słów. Na tej podstawie aktorzy tworzą przedstawienie, w którym jedynym ograniczeniem jest tylko wyobraźnia ich oraz widzów. Wszystko to po to, żeby odkryć teatr na nowo i zbudować spektakle, tworząc wspólnotę z widzami, kładąc jednocześnie głęboki nacisk na przemianę bohaterów i pokazując zniuansowanie świata oraz to, że nikt z nas nie jest tylko dobry albo zły, beztroski albo poukładany. Mamy wiele twarzy, ale nie zawsze potrafimy je pokazać. Wszystko to, w tym doskonała zabawa, znajdzie się w „Komedii Romantycznej”.
Komedia Kryminalna
Wyobraźmy sobie zwyczajne, spokojne, małe miasteczko, w którym wszyscy się znają od lat i pozornie lubią… Pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach ginie jeden z mieszkańców, a o dokonanie zbrodni podejrzany może być właściwie każdy. Pod płaszczem udawanej uprzejmości i fałszywej serdeczności kryje się świat pełen sekretów, animozji, romansów oraz waśni – zła, które tylko czeka, aby się ujawnić.
W konwencji doskonale znanej z opowieści o Sherlocku Holmesie czy książek Agathy Christie wspólnie z widzami wcielamy się w rolę detektywów i poszukamy tropów pozwalających wskazać sprawcę oraz motyw, który nim kierował. Czasem drobne szczegóły mogą nas doprowadzić do rozwiązania kryminalnej zagadki, a odpowiedź, kto zabił, jest przed naszymi oczami.
Zaangażowanie widza jest w tym spektaklu znacznie większe niż w przypadku spektakli repertuarowych. Publiczność tworzy świat, w którym wydarzy się nasza historia. Opisze miasteczko, nada imiona i role aktorom, a co ciekawe – wybierze, kto i w jakich tajemniczych okolicznościach zostaje zamordowany. Typuje także detektywa, z którym wspólnie rozwikła zagadkę.
Komedia Muzyczna
Inspiracją tej niepowtarzalnej, bo improwizowanej, komedii muzycznej jest sugestia widowni. Na tej podstawie
aktorzy i muzycy grupy stworzą zaskakujące widowisko pełne muzyki, ruchu i wokalnych popisów. Tutaj wszystko zdarzyć się może, na dodatek śpiewająco!
W spektaklu artyści korzystają z różnych gatunków muzycznych. Aktorzy dbają o efektowność formy, aby spektakl dostarczył widzom niezapomnianych wrażeń. Żeby zapomnieli o codziennych troskach, nucąc w głowie piosenkę finałową. Każdy spektakl będzie premierowy i zagrany tylko jeden raz.
Podglądacze
Najnowszy spektakl grupy, w którym śledzimy życiowe perypetie mieszkańców jednej z wielkomiejskich kamienic. Rodzina, praca, sąsiedzkie relacje, wstydliwe sekrety, romanse i zdrady. Co jeszcze może wydarzyć się w ciągu zaledwie 24 godzin?
Publiczność ma możliwość zajrzenia przez dziurkę od klucza i przeżycia wraz z bohaterami ich dnia powszedniego. Jest to świat, w którym najmniejsze problemy mogą urosnąć do niebotycznych rozmiarów, ale też wyzwań stawianych przez los każdego dnia.
Wszystko zależy od bohaterów – za każdym razem innych, bo za każdym razem wymyślonych przez widzów na nowo.
Koncert Życzeń
Pamiętacie, jak w początkach telewizji w każdą niedzielę po południu polskie ulice pustoszały? Całe rodziny z zapartym tchem oglądały „Koncert życzeń”, czekając na tę jedną szczególną dedykację, na spełnienie marzenia…
Ten spektakl jest wizualizacją największych pragnień publiczności. Zainspirują nas szaleństwa z młodości, przełomowe momenty w życiu, ulubione miejsca na ziemi, wymarzone prezenty; życzenia, których nie mieliście śmiałości wypowiedzieć na głos, i wszystko to, co zawsze chcieliście zobaczyć w teatrze, ale nie mieliście wpływu na scenariusz… „Koncert Życzeń” to także odpowiedź na płynące od widzów prośby o uhonorowanie ważnych dla nich osób. Nie bójcie się marzyć!
Bajka Improwizowana dla Dzieci
Wyjątkowa jest tu przede wszystkim publiczność – dzieci, których wrażliwość jest znacznie większa niż dorosłych. Stanowi to nie lada wyzwanie dla aktorów, bo każdy fałsz płynący ze sceny zostanie natychmiastowo i bezbłędnie zauważony oraz skomentowany. Na początku spektaklu najmłodsi zostaną poproszeni o stworzenie świata, w którym będzie odgrywana wspólna historia. Obowiązuje tylko jedna zasada – bohaterowie bajki muszą być kierowani przez złe lub dobre siły.
Widz nie tylko wskazuje imiona oraz role – wybiera też kostiumy dla postaci i niejednokrotnie staje się bohaterem. W tym wyjątkowym spektaklu dzieci mają niezwykłą okazję znaleźć się w sytuacji, w której to one dyktują dorosłym, co mają robić. Aktorzy w trakcie spektaklu dbają o zaangażowanie wszystkich dzieci, pomagając przełamać ich nieśmiałość. Pamiętają przy tym o zamknięciu historii w morał, aby uczyć, bawiąc.
Monika Borzym
Charyzmatyczna wokalistka urodzona w Warszawie w 1990 r. wydała pięć płyt. Szkołę muzyczną w klasie fortepianu ukończyła z wyróżnieniem, następnie rozpoczęła naukę wokalistyki jazzowej w słynnej szkole przy ul. Bednarskiej w Warszawie. Podróż za ocean i nauka w John Hersey High School potwierdziły, że jej drogą jest śpiewanie jazzu. Za namową przyjaciół i nauczycieli brała udział w wielu festiwalach i konkursach, zdobywając nagrody i zbierając ważne doświadczenia zawodowe.
Przełomowym momentem w jej edukacji było otrzymanie stypendium na University of Miami Frost School of Music w 2008 roku. Dwa lata później otrzymała kolejne stypendium w LA Music Academy, gdzie studiowała pod okiem wybitnych artystów, takich jak Tierney Sutton (8 nominacji do Grammy) i Dorian Holley (Michael Jackson, The Tonight Show).
Jej muzyczna kariera rozpoczęła się od występu w Sali Kongresowej na festiwalu Jazz Jamboree w 2009 roku, gdzie została zaproszona przez Michała Urbaniaka. Miała wtedy 19 lat. Jej brawurowy występ porwał publiczność, wtedy też zaproponowano jej pierwszy kontrakt płytowy (Sony Music).
Monika jest otwarta na różne gatunki muzyczne. Często występuje gościnnie z różnymi artystami. Śpiewała na kilku płytach Tego Typa Mesa, na płycie „Wasowski odnaleziony” pod kierownictwem muzycznym K. Herdzina. Bierze udział w projekcie Albo Inaczej wytwórni Alkopoligamia. Pisze piosenki dla innych artystów.
Studiuje psychoseksuologię, co obok muzyki stało się jej ogromną pasją.
W marcu 2018 roku odbył się koncert premierowy jej nowego projektu Radioheadycznie zaaranżowanego przez Nikolę Kołodziejczyka, wypełniając dwukrotnie Teatr Syrena. Trwają przygotowania do wydania albumu z tym materiałem.