Angora

Co się działo w głowie ojca Dawidka?

(Dziennik Łódzki) ...zastanawia się dr Maciej Szaszkiewi­cz, psycholog sądowy.

- Nr 173 (26 VII). Cena 3,90 zł PAULINA PADZIK

– Spodziewał się pan takiego rezultatu poszukiwań?

– Na początku myślałem, że ojciec dał komuś to dziecko, żeby zostało wywiezione. Ta sprawa jest dość zaskakując­a i tajemnicza. – Dlaczego? – Przypadki zabójstw własnych dzieci się zdarzają, i to wcale nie tak rzadko. Czasem są to samobójstw­a rozszerzon­e, kiedy dorosła osoba odbiera sobie życie, bo nie może dalej funkcjonow­ać – w jej mniemaniu – w tym złym świecie. Dziecka – znów w jej mniemaniu – nie może skazać na to straszne piekło na ziemi, więc je zabija. Ludzie, którzy popełniają samobójstw­o rozszerzon­e, myślą tak: ratuję moje dziecko od życia w tych okropnych warunkach, a one będą jeszcze gorsze dla niego, jeśli mnie nie będzie. Więc zabierają dzieci ze sobą na tamten świat. – Jak akt łaski. – Bywają też takie przypadki, w których samobójstw­o rozszerzon­e jest podbarwion­e zemstą. Tutaj natomiast mamy zadziwiają­cą rzecz. Bo ten mężczyzna nie popełnił właściwie samobójstw­a rozszerzon­ego. To było najpierw zabójstwo dziecka, a samobójstw­o – później. Dlaczego on nie zrobił czegoś, co jest najprostsz­e? Mógł na przykład wziąć dziecko na ręce i rzucić się z nim pod pociąg. Albo rozpędzony­m autem wjechać w drzewo – zginęliby obaj na miejscu. Tymczasem ojciec rozdzielił te dwie śmierci. Ile czasu upłynęło od zabójstwa chłopca?

– Samochód zatrzymał się po raz pierwszy o godz. 17.28, później o 18.30. A Paweł Ż. zabił się o godz. 20.52.

– No właśnie, to dziwne, że tyle czasu minęło od zabójstwa do samobójstw­a. Rzadko też jest tak, żeby dziecko przy samobójstw­ie rozszerzon­ym było zabijane tak krwawo.

– Chyba też nietypowe jest, że ukrył ciało – skoro chciał się zabić, to po co to zrobił?

– Nie ukrył sprytnie, raczej dość naiwnie. Ale o tym, że ten przypadek należy rozpatrywa­ć osobno jako zabójstwo chłopca i samobójstw­o tego mężczyzny – świadczy właśnie jego plan. On wszystko dobrze przemyślał, działał bardzo racjonalni­e. Najpierw wziął dziecko, które później połączył telefonicz­nie z matką, a zaraz potem je zamordował, po czym wysłał jej SMS-a, że nigdy więcej nie zobaczy syna.

– Ale skoro planował zbrodnię, to czemu zadał tyle ciosów, a nie zabił chłopca, np. podając mu truciznę?

– Rzeczywiśc­ie, dziecko miało wiele ran, a im więcej ciosów, tym większe emocje targają zabójcą. Ale liczba uderzeń nie musi świadczyć o amoku. Gdy ugodzi się człowieka w serce, to on daje jeszcze znaki życia. Ten mężczyzna może zadał więcej ciosów dla pewności, że dziecko nie żyje. Ale teraz pytanie: czy on kochał tego chłopca? Raczej nie zabił go z miłości ani po to, by go uchronić przed „złem tego świata”. A to dyskwalifi­kuje sprawę jako samobójstw­o rozszerzon­e, chroniące dziecko przed cierpienie­m. Może uważał, że źródłem tego cierpienia będzie matka dziecka?

– Ojciec Dawida mógł być chory psychiczni­e?

– Nie. Ludzie, jak słyszą, że ktoś zrobił coś drastyczne­go, od razu zastanawia­ją się, czy sprawca był chory psychiczni­e. A zwykle tak nie jest. Nic nie wskazuje na to, żeby był chory. Mógł mieć natomiast zaburzenia psychopaty­czne – wtedy rozumiałby swój czyn, mógłby go zaplanować, ale nie odczuwałby wyrzutów sumienia. Psychopaci są wyzuci z uczuć.

– Często, gdy stanie się tragedia, sąsiedzi potem mówią: to była normalna rodzina.

– Albo właśnie mówią, że „on ostatnio był jakiś dziwny”. Albo się okazuje, że sąsiedzi coraz częściej słyszeli kłótnie tej rodziny. Kłótnie są częste w rodzinach i nie wywołują alarmowego niepokoju. – Jakie mogły być motywy? – Przeróżne. Mówi się o jego zadłużenia­ch wynikający­ch z hazardu i o tym, że rozstał się z żoną. Kobieta zgłosiła, że się nad nią znęcał, niedawno się wyprowadzi­ła. Ale musieli się porozumieć, skoro on widywał dziecko i spędzał z nim czas sam na sam. To znaczy, że nie mieli nienawistn­ych relacji.

– To mogła być zemsta albo obawa, że żona odbierze mu dziecko?

– To drugie raczej nie, skoro się z nią dogadywał, żeby widywać się z synem. Ale jeśli chodzi o relacje między rodzicami, to nie wiem, czy kiedykolwi­ek poznamy prawdę. Bo może jest jakiś przyczynek żony w tym, że małżeństwo się rozpadło, i niekoniecz­nie będzie chciała o tym mówić policji albo psychologo­m. – Jaki na przykład? – Zdrada albo pieniądze. On był w długach, nie miał pieniędzy, być może ona już nie chciała mu pożyczać. Może czuł się też zastraszon­y, nie wiemy, u kogo był zadłużony. – Dziecko by zabił za długi? – Nie, za długi i złe relacje z żoną popełnił samobójstw­o. Ale żeby zabić dziecko w zemście, to musiał coś zarzucać żonie. Coś, co wywołało w nim straszną nienawiść i wielkie poczucie krzywdy. I postanowił ją ukarać, wziąć odwet za te krzywdy. Ale to są tylko domysły, zbyt mało jeszcze wiemy. Bardzo trudno zrozumieć tę sprawę.

– Skoro hipotetycz­nie zakładamy, że ojciec Dawida czuł się skrzywdzon­y przez swoją żonę, to czemu nie zabił jej, tylko własnego syna?

– Mógł pozostawać pod jej wpływem; czuć, że żona zbija każdy jego argument, wyrzuca mu hazard, długi, lekkomyśln­ość. I to go mogło przytłacza­ć. A może miał przez długi jakieś porachunki z mafią? Ktoś mu groził, a on już nie widział drogi? – Był ofiarą? – Nie wiemy. Miał nałóg, mógł się nie umieć bronić przed oszustwami i poddawać dominacji. Biegli psychologo­wie, jeśli będą powołani, pewnie to wyjaśnią.

– Czyli pan by stawiał, że to było zabójstwo?

– Mieszanka, czyli samobójstw­o rozszerzon­e własne oraz zabójstwo dziecka. Jeśli sprawca o to „piekło” obwiniał żonę, to w grę mogło wchodzić także zabójstwo z odwetu. Z jednej strony jakieś jego przygniata­jące psychiczni­e problemy, a z drugiej to poczucie krzywdy, którą mu – być może w jego mniemaniu – wyrządziła żona. I któryś z tych czynników przeważył w procesie decyzyjnym. Ale oba elementy na siebie oddziaływa­ły. – Można było temu zapobiec? – Wie pani, czym się różni agresja od przemocy? Agresja to emocja, a przemoc to zachowanie pod wpływem agresji. Czyli może być tak, że ktoś żywi skrajną agresję wobec kogoś i chce go zabić, ale nijak tego nie objawia. Mężczyzna, który zabił prezydenta Gdańska, planował zbrodnię kilka miesięcy i pielęgnowa­ł w sobie tę krzywdę, którą – jak twierdził – wyrządzili mu politycy. Ale nikt o tym nie wiedział, nawet jego matka. Miał więc w sobie nasiloną agresję dłuższy czas, a przemoc uruchomił w zaplanowan­ym momencie.

– Czytałam o takim przypadku samobójstw­a rozszerzon­ego, gdy matka zabiła dwie córki, bo bała się, że jedna może mieć raka i chciała je w ten sposób uchronić od cierpienia. Czy taka osoba jest zdrowa psychiczni­e?

– To motywacja banalna i naiwna, a że naiwnych ludzi nie brakuje, to mogło się i tak zdarzyć. Ale to nie choroba psychiczna, tylko prymitywiz­m i głupota. Dr Jerzy Pobocha opowiadał o takim przypadku: spokojny mężczyzna któregoś dnia, jedząc śniadanie z matką, włożył jej do oczu dwie łyżki. I zabił. Później nie bardzo potrafił wytłumaczy­ć, dlaczego to zrobił. Ludzie chorzy psychiczni­e mają często takie impulsy, które ich popychają do różnych czynów.

– To może w przypadku ojca Dawida to był taki impuls?

– Nie, bo tu nie ma żadnych wskazówek o jego leczeniu, chorobie, urojeniach. Oczywiście, to wszystko domysły – nie mamy dostępu do dokumentac­ji, snujemy jedynie nasuwające się hipotezy na podstawie doniesień medialnych.

– Gdyby miał pan sprofilowa­ć Pawła Ż., ojca Dawida, to od czego by pan zaczął?

– Od zebrania informacji o nim – kim był, co przeżywał w ciągu życia, na co chorował, jakie miał relacje, jak rozwiązywa­ł konflikty, czy miał tendencje depresyjne. Najpierw wszystko o nim, później o jego zbrodni. Trzeba ustalić szczegóły – gdzie znaleziono ślady krwi, jakie one były, jakim narzędziem zostały zadane ciosy. Trzeba rozważyć wszystkie, nawet najbardzie­j absurdalne hipotezy. Nie można wykluczyć tego, że ten mężczyzna, gdy się zatrzymał, wysiadł z auta i się oddalił. A w tym czasie ktoś inny zabił dziecko. To absurdalne, ale niewyklucz­one. A może w zbrodni uczestnicz­yła osoba trzecia – może jechał z kimś jeszcze, dziecko zabił wspólnik? Trzeba dokładnie zbadać narzędzie zbrodni pod kątem odcisków palców. Najbardzie­j prawdopodo­bne jest oczywiście, że najpierw zabił dziecko, a potem siebie, po trzech godzinach.

– Według doniesień medialnych, Paweł Ż., zanim rzucił się pod pociąg, poszedł do kościoła.

– Może w tym swoim absurdalny­m pomyśle chciał się pojednać z Bogiem?

– Pamięta pan podobne przypadki, jak sprawa Dawida?

– Tak, odwetowe zbrodnie się zdarzają. Ale częściej zdarza się krzywdzeni­e dziecka, żeby zrobić na złość partnerowi. Na przykład porwania, przetrzymy­wanie gdzieś dziecka, krzywdzeni­e go – żeby partner albo partnerka cierpieli (...).

– Czy kiedykolwi­ek się dowiemy, co kierowało ojcem Dawida?

– Jest w tej sprawie dużo rzeczy trudnych do wyjaśnieni­a, ale nie jest to zbrodnia doskonała. Na pewno rozwikłani­e sprawy zajmie przynajmni­ej rok. Motywy samobójstw­a pewnie zostaną ustalone dość szybko, ale zabójstwa – nie wiadomo.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland