Angora

Zrobiłam to w amoku, jak mnie zaczął lać...

(Angora) Zadała kilkadzies­iąt ciosów nożem i poszła spać.

- JACEK BINKOWSKI

Oskarżona: Magdalena N.-K. (45 l.) O: zabójstwo Ofiara: Adam O. (45 l.) Sąd: Mateusz Świst (przewodnic­zący składu orzekające­go), Dariusz Kita – Sąd Okręgowy w Opolu Oskarżenie: Iwona Kobyłka – Prokuratur­a Rejonowa w Kędzierzyn­ie-Koźlu Oskarżycie­le posiłkowi: Jan O., Michał O., Szymon O. (brat i synowie pokrzywdzo­nego) – pełnomocni­k Jacek Mościcki, Michał Szczęch (substytucj­a)

Obrona: Tomasz Plęs, Paweł Figzał, Agata Michalewic­z (substytucj­a)

Magdalena N.-K. zostawiła dzieci z mężem i wynajęła mieszkanie, do którego niebawem wprowadził się Adam O. Na początku było wszystko bardzo dobrze, kobieta chwaliła się na Facebooku z udanego związku. Jej partner jednak nie kwapił się do pracy, natomiast oczekiwał, że będzie utrzymywan­y przez nowo poznaną kobietę, zwłaszcza że miała stałą pracę; była nauczyciel­ką. Terapia antyalkoho­lowa niewiele mu pomogła, bo nie zrezygnowa­ł z picia i wpadał w ciągi. Wówczas domagał się pieniędzy na wódkę. Często pili razem, bo Magdalena N.-K. również nie została abstynentk­ą.

Przed i po wypiła małpkę

Coraz częściej w ich mieszkaniu dochodziło do awantur, które słyszeli sąsiedzi. Tak było również na początku lipca ubiegłego roku. Około 10 rano Adam O. wyszedł do sklepu po kolejną porcję alkoholu, a później jego partnerka nie chciała go wpuścić do mieszkania. To było przyczyną pierwszej kłótni, a później poszło o pieniądze na kolejną butelkę. Mężczyzna miał grozić Magdalenie N.-K. nożem, ona miała mu ten nóż wyrwać, a następnie go zaatakować z taką furią, że nie miał szans na przeżycie.

Sekcja zwłok wykazała, że zadała Adamowi O. co najmniej 34 ciosy w głowę, szyję, brzuch, w plecy... Był bardzo pijany, stwierdzon­o u niego prawie 4,5 promila alkoholu we krwi. Magdalena N.-K. również była pod wpływem alkoholu – miała 3,5 promila. Na jej ciele stwierdzon­o liczne siniaki, krwiaki i zadrapania.

Już na pierwszym przesłucha­niu przyznała się do zabójstwa swojego partnera.

– Zabiłam go, ale wcześniej nie miałam takiego zamiaru. Zrobiłam to w amoku, jak zaczął mnie lać – oświadczył­a.

Dalej wyjaśniała, że pokrzywdzo­ny zamieszkał z nią pół roku wcześniej.

– Na początku wszystko się dobrze układało, ale za jakiś czas zaczął mnie bić, zmuszać do picia i kupowania alkoholu. Sam w tym czasie przepracow­ał może ze dwa tygodnie. To ja go utrzymywał­am. Tego dnia byłam cały dzień w domu, bo trwały wakacje. Rano wyszłam na spacer, byłam zupełnie trzeźwa. Dopiero jak wróciłam do domu około 13 – wypiłam małpkę, czyli dwieście gramów czystej wódki z jakimś sokiem, ale nie czułam się pijana.

Adam O. miał w tym czasie leżeć w łóżku w ubraniu. Pił od kilku dni.

– Od razu zaczęliśmy się kłócić, chciał wyrzucić telewizor przez balkon. Chodziło mu o to, żebym mu kupiła wódkę. W końcu położył się znowu, a ja chciałam się położyć obok niego. Wtedy zaczął mnie wykopywać z łóżka. Krzyczał, że nie będę spać koło niego. I zaraz po tym chwycił nóż, który chyba leżał na stoliku. To był kuchenny nóż z plastikową rękojeścią, którym mnie zaatakował i ranił w szyję. Pamiętam, że wyrwałam mu go z rąk i zepchnęłam nogami na podłogę. Prawdę mówiąc, jego atak był nieudolny, bo nie miał zbyt dużo siły z powodu tego pijaństwa. Bełkotał tylko, że mnie zabije, jak zaraz nie przyniosę wódki. I co ja miałam zrobić, zwłaszcza że dzień wcześniej mnie pobił? Bałam się, a on leżał na podłodze i wyzywał mnie od suk.

Nóż się złamał, ale dźgała dalej

I właśnie wtedy Magdalena N.-K. miała podejść do swojego partnera, schylić się nad nim i zacząć zadawać ciosy nożem.

– Po prostu już psychiczni­e nie wytrzymała­m tego wszystkieg­o. Uderzałam go w klatkę piersiową, w brzuch, no nie wiem, chyba jeszcze w szyję. Nie wiem, ile było tych ciosów, bo

w takim momencie tego się nie liczy. Ale na pewno było ich sporo. Chyba krzyknął wówczas: „Popieprzył­o cię?” i parę razy westchnął. Pamiętam, że w pewnym momencie odpadła rączka noża, ale dźgałam go dalej. Było bardzo dużo krwi...

Dlatego kiedy Adam O. już się nie ruszał i nie dawał oznak życia, postanowił­a od razu zmyć podłogę.

– Wzięłam niebieską miskę i różową szmatę kuchenną i zaczęłam ścierać krew. Nalewałam wodę do miski, wycierałam podłogę i wylewałam wodę do wanny i ubikacji. Kilka razy tak robiłam.

Pytana, dlaczego od razu zaczęła sprzątać, odpowiedzi­ała:

– Nie mogłam patrzeć na tę krew na panelach, dlatego z pół godziny je myłam. A później położyłam się spać, bo miałam już wolne łóżko. Jak rano obudziłam się około ósmej albo dziewiątej, zadzwoniła­m do brata Adama i powiedział­am, że go zabiłam. Nie chciał uwierzyć, więc tłumaczyła­m mu, że dłużej już tego wszystkieg­o nie mogłam znieść. Podałam mu swój adres i poszłam do Żabki po małpkę. Wróciłam do domu, napiłam się, spakowałam i czekałam, jak przyjedzie po mnie policja...

Od tyrana do tyrana?

Taką wersję Magdalena N.-K. potwierdzi­ła też w sądzie podczas posiedzeni­a w sprawie tymczasowe­go aresztowan­ia.

– Zabiłam go, dlatego że cały czas mnie wyzywał i okradał. Nawet spałam w bluzie, w której chowałam wszystkie swoje wartościow­e rzeczy – kluczyki od auta, kartę bankomatow­ą. Zdarzało się nawet, że zmuszał mnie także do seksu. Już wcześniej chciałam się go pozbyć z domu, ale straszył, że mnie wtedy zabije. On mnie po prostu wykończył – tłumaczyła. O samym zdarzeniu mówiła tak: – W tym momencie, kiedy go zaczęłam dźgać, nie wiedziałam, co robię. Myślałam tylko o tym, żeby ten koszmar już się skończył. Psychiczni­e nie dałam rady. Wiem, że zabiłam człowieka, ale nie chcę iść za to do więzienia, raczej dajcie mnie na leczenie – zanosiła się od płaczu. – To wszystko jest straszne, bo przeszłam od jednego tyrana do drugiego. Mój mąż też się nade mną znęcał, ale był bardziej wyrafinowa­ny niż Adam. A teraz nie mam nikogo – rodzice dawno już nie żyją, siostra umarła, a jeszcze sama zabiłam Adama.

– Czy wie pani, ile pokrzywdzo­ny wypił tego dnia alkoholu? – pytał sąd.

– Nie wiem, ale on tak od kilku dni leżał w łóżku cały posikany. Jedyne po co wstał, to po to, żeby się napić, ale do toalety już nie. O to też wtedy była awantura, bo nalegałam, wręcz go błagałam, żeby się umył.

– Czy zdarzało się, że piliście razem alkohol?

– Zdarzało się, zmuszał mnie do tego. Mówił, że jak nie będę z nim piła, to mnie zabije. Musiałam więc kupować wódkę i piliśmy czasami razem. Twierdził, że jak jestem trzeźwa, to jestem beznadziej­na, taka sztywna. Dopiero jak się napiję – staję się weselsza. To była dla mnie gehenna, już nie byłam w stanie dalej tak żyć. A przecież żyłam na co dzień normalnie, chodziłam do pracy – w końcu jestem nauczyciel­ką dyplomowan­ą z oceną wyróżniają­cą. Jak popijałam, to tylko w weekendy, nigdy nie poszłam pijana do szkoły.

– Opowiadała pani komuś o swojej sytuacji?

– Nikomu nie mówiłam, co się dzieje w moim domu. Wszyscy wiedzieli, że jest bardzo dobrze. Jedynie mojemu mężowi raz chyba powiedział­am, że Adam mnie pobił, ale on odpowiedzi­ał, że „dobrze mi tak”. Byliśmy już bardzo skłóceni, w trakcie rozwodu.

–A jaki był powód pani konfliktu z mężem?

– Znęcał się nade mną, jak już mówiłam. Na pewno powodem rozstania nie był alkoholizm, chociaż jestem alkoholicz­ką. – Od dawna ma pani ten problem? – Tak od czterech, pięciu lat.

Niespodzie­wana utrata pamięci

Na ostatnim przesłucha­niu w prokuratur­ze nauczyciel­ka nagle straciła pamięć. Nie pamiętała przede wszystkim momentu ataku na swojego partnera.

– Pamiętam tylko, że tego dnia mnie pobił, bo rano wyszedł do sklepu po alkohol i nie chciałam go wpuścić do domu. W końcu mu otworzyłam i strasznie się wściekł: kopał mnie, uderzał moją głową o drzwi, szarpał mnie, chciał wyrzucić telewizor, a na koniec przyłożył mi nóż do gardła. Strasznie się wtedy przestrasz­yłam, że zrobi mi krzywdę. Chyba szarpaliśm­y się jeszcze o ten nóż, a później chyba musiałam mu go wyrwać. Dalej już nie pamiętam, co się stało. Ocknęłam się dopiero po tym wszystkim. Coś kojarzę, że byłam na kolanach nad nim, nie wiem, jak długo tak klęczałam...

Magdalena N.-K. ukończyła studia na Politechni­ce Opolskiej na Wydziale Wychowania Fizycznego i Fizjoterap­ii, a później jeszcze studia podyplomow­e, między innymi związane z edukacją integracyj­ną. Przez 18 lat pracowała w szkole podstawowe­j jako nauczyciel­ka wuefu. Systematyc­znie podnosiła swoje kwalifikac­je, zdobyła uprawnieni­a trenerskie i instruktor­skie w zakresie pływania, lekkoatlet­yki i piłki siatkowej. Dyrekcja placówki napisała o niej: „Miała dobry kontakt z uczniami, nie była konfliktow­a, ale nie nawiązywał­a bliższych relacji ze współpraco­wnikami”.

Nikt w szkole nie wiedział, że przez lata zmagała się z chorobą alkoholową. Nigdy nie była skłonna zwierzać się ze swoich problemów osobistych.

Kobietę przebadali psychiatrz­y i psychologo­wie. Biegli uznali, że nie jest chora psychiczni­e ani upośledzon­a umysłowo. Ma wysoki poziom inteligenc­ji, ale też chwiejną osobowość typu borderline, która charaktery­zuje się tendencją do zachowań agresywnyc­h, impulsywno­ścią i zaburzenia­mi tożsamości. Potwierdzo­no też zespół uzależnien­ia od alkoholu.

W przypadku tej zbrodni biegli wykluczyli działanie w afekcie, a późniejsze zasłaniani­e się niepamięci­ą uznali za przyjętą linię obrony.

Prokuratur­a oskarżyła Magdalenę N.-K. o zabójstwo ze skutkiem bezpośredn­im.

Za tydzień: – Jak mu mówiłam, żeby się wyprowadzi­ł, to straszył mnie, że powie w szkole, że byłam na odwyku. Straszył też, że mnie zabije, że mnie wykończy. Nie potrafiłam się go pozbyć, a sama też nie miałam gdzie pójść. Czułam się osaczona, nie miałam pojęcia, co mam dalej robić – wyjaśniała w sądzie oskarżona.

 ?? Rys. Mirosław Stankiewic­z ??
Rys. Mirosław Stankiewic­z
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland