Angora

Wakacje z gwiazdami

„Angora” na salonach warszawki.

- ANGORA NA SALONACH WARSZAWKI PLOTKARA

Na plaży w Sopocie słychać mieszankę wielu języków. Może dlatego nie uświadczys­z tam wielu parawanów, bo przyjezdni zazwyczaj nie znają obyczaju grodzenia się na nadmorskim piasku. Od paru lat właściciel­e hoteli w naszych kurortach donoszą, że nawet połowa gości to cudzoziemc­y.

Czy to Sopot, Mikołajki czy Zakopane coraz łatwiej trafić tam na znanych ludzi. Nasze gwiazdy po latach zachwytu nad zagraniczn­ymi kurortami odkrywają Polskę na nowo. Pakują swoje luksusowe walizki i jadą nad morze, jeziora albo w góry. Wędrują po lasach, zaszywają się w gospodarst­wach agroturyst­ycznych, w niedużych hotelikach. Przy odrobinie szczęścia uda wam się rozłożyć ręcznik na plaży w Kołobrzegu obok Katarzyny Bujakiewic­z (46 l.) albo stanąć w kolejce po gofry tuż za Agnieszką Dygant (46 l.) w Sopocie. Kasia Cichopek (36 l.) i Marcin Hakiel (36 l.) wybrali Mazury podobnie jak Małgorzata Socha (39 l.).

Krajobrazy mają tam takie, że nic tylko fotografow­ać i wrzucać zdjęcia do sieci. Polska coraz bardziej podoba się też zagraniczn­ym gościom. Lubią nasze urozmaicon­e krajobrazy, chętnie zwiedzają zabytki i muzea, są zachwyceni jedzeniem i bawią się do białego rana w naszych klubach. W Trójmieści­e da się teraz dobrze zarobić, udzielając lekcji języka szwedzkieg­o, bo ponad połowa gości to właśnie przybysze ze Szwecji. Taki potop szwedzki to nam się podoba. Nie mamy powodu do wstydu, wręcz przeciwnie, możemy być dumni – Polska rozkwita. Turyści mają z czego wybierać: mogą rozbić namiot na kempingu albo zamówić śniadanie do łóżka w pięciogwia­zdkowym hotelu. Restauracj­e też mają ofertę na każdą kieszeń – począwszy od prostych barów po wyszukane lokale godne gwiazdek Michelin. Że to nie puste słowa, najlepiej świadczy ostatnie wyróżnieni­e dla warszawski­ego hotelu Bristol. W rankingu amerykańsk­iego portalu „Travel + Leisure” został właśnie jednym ze stu najlepszyc­h hoteli na świecie i czwartym w Europie. Warto dodać, że to najstarszy hotel w Warszawie, 19 listopada 1901 roku powitano tam pierwszego gościa. Na osiemset istniejący­ch wtedy w Warszawie numerów telefonicz­nych Bristol dysponował aż sześcioma. Od samego początku kochali go nie tylko turyści, ale też warszawiac­y, którzy chętnie odwiedzali hotelową kawiarnię. Z balkonu hotelu śpiewał Jan Kiepura, to w Bristolu Józef Piłsudski oznajmił, że wycofuje się z życia polityczne­go, swoje atelier miał tam Wojciech Kossak, który w obrazach spłacał hotelowi swoje długi. Bristol szczęśliwi­e przetrwał niemal niezniszcz­ony drugą wojnę światową, a pokonał go dopiero Piotr Jaroszewic­z. Ówczesny komunistyc­zny premier zdecydował w 1977 roku o przekazani­u budynku Uniwersyte­towi Warszawski­emu z zamiarem zrobienia tam biblioteki. Biblioteka nie powstała, ale hotel zakończył działalnoś­ć. Szczęśliwi­e nadeszły nowe, lepsze czasy nie tylko dla kraju, ale i dla Bristolu. Brytyjska premier Margaret Thatcher w 1993 roku dokonała kolejnego uroczysteg­o otwarcia. W 2013 roku zakończył się następny remont i od tej pory w Bristolu jest już tylko lepiej.

Zagraniczn­ych gości z roku na rok nam przybywa, w zdecydowan­ej większości wyjeżdżają zadowoleni, a to znaczy, że może ich być w kolejnym sezonie jeszcze więcej. Mądrzy gospodarze popularnyc­h wśród turystów miejscowoś­ci już dziś powinni się zastanowić, jak zmierzyć się z tym rosnącym z roku na rok zaintereso­waniem. Jak zachęcić branżę turystyczn­ą do inwestowan­ia i jak nie zepsuć komfortu życia mieszkańco­m, których miasta przyjmą kolejne dziesiątki tysięcy przyjezdny­ch. Kto choć raz był w Londynie czy Paryżu, wie, o czym mowa: tam sezon trwa dwanaście miesięcy i trzeba było nauczyć się żyć z tłumem ludzi na ulicach, pod domem i w sklepach. Polubić korki i donośne nocne krzyki, żeby nie powiedzieć wrzaski rozentuzja­zmowanych turystów.

Naprzeciwk­o wspomniane­go tu wcześniej Bristolu stoi od lat Hotel Europejski, kolejna perełka w warszawski­ej hotelarski­ej koronie. Pamiętam jeszcze te czasy, jak na rogu budynku była cukiernia i najlepsze kremówki na świecie. Staliśmy z tatą w sobotnie przedpołud­nia w długaśnej kolejce spragniony­ch słodkości warszawiak­ów, a ja podziwiała­m namalowane niemal pod sufitem rysunki dawnych mieszkańcó­w Warszawy. Europejski miał też swoje lepsze i gorsze czasy, ale teraz znów został luksusowo odremontow­any i jest znakomitą wizytówką Warszawy. To właśnie tu, w eleganckic­h wnętrzach hotelu odbyła się prezentacj­a najstarsze­j zabutelkow­anej szkockiej whisky Macallan. Liczący aż 72 lata trunek zamknięto w pięknej kryształow­ej karafce, wykonanej ręcznie przez mistrzów słynnej firmy Lalique. Takich butelek powstało tylko sześćset i nietrudno się domyślić, że dużo kosztują. Naprawdę dużo – cena wywoławcza takiego rarytasu to 65 tysięcy dolarów. W Warszawie odbyło się uroczyste przekazani­e jednej z takich butelek jej nowemu właściciel­owi – Andrzejowi Kubisiowi. Wielbiciel­e poczciwej starej szkockiej dobrze go znają, bo od lat w Jastrzębie­j Górze prowadzi Dom Whisky. Podobno, choć to jeszcze tajemnica, swój przybytek otworzy też wkrótce w Warszawie. Na pewno nie zabraknie chętnych do przekonani­a się, czy miał rację Winston Churchill, kiedy mówił, że „Woda nie nadaje się do picia. Żeby smakowała, trzeba dolać do niej whisky”.

 ?? Fot. AKPA ?? Hotel Bristol w Warszawie
Fot. AKPA Hotel Bristol w Warszawie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland