Europa się smaży
Fala potwornego gorąca przetoczyła się przez Europę. Masy rozgrzanego powietrza znad Sahary z niewiarygodną szybkością sunęły na północ. Wprawiały je w ruch dwa niże, jeden nad wschodnim Atlantykiem, drugi nad zachodnią Rosją. Rekordy temperatury padły we Francji, Belgii, Holandii, w Niemczech, w Luksemburgu i w Wielkiej Brytanii.
W niektórych regionach doszło do paraliżu komunikacyjnego. Wyginały się szyny kolejowe, pękał asfalt. W Austrii, Szwajcarii i w Niemczech kolej wysłała armię robotników, żeby malowali szyny na biało. Miało to obniżyć temperaturę metalu, ale niewiele pomogło.
25 lipca około godziny 16.30 na stacji meteorologicznej Paris-Montsouris termometry pokazały bezprecedensowe 42,6 stopnia Celsjusza. Poprzedni rekord na tej stacji odnotowany został 28 lipca 1947 roku i wynosił 40,4 stopnia. Państwowa służba Météo-France przypomniała, że 43 stopnie w cieniu to średnia maksymalna temperatura lipca w stolicy Iraku, Bagdadzie.
Wielu udręczonych piekielnym skwarem paryżan zrezygnowało z picia wina na rzecz wody oraz z przerw na papierosa.
W spiekocie, nieznanej od czasu rozpoczęcia pomiarów, cierpiały Lille, Rouen, Dijon, Strasburg i inne miasta. Alarm pogodowy ogłoszono w 20 departamentach północnej Francji. Francuska kolej i paryskie metro wezwały do rezygnacji z podróży. Premier Édouard Philippe zaapelował do obywateli, aby troszczyli się o siebie, ale także o innych, zwłaszcza o osoby samotne. Piekielne upały spowodowały we Francji śmierć co najmniej pięciu osób.
W Belgii i Holandii po raz pierwszy w historii temperatura przekroczyła 40 stopni. 25 lipca w belgijskim Begijnendijk termometry pokazały niewiarygodne 41,8 stopnia Celsjusza – o trzy stopnie więcej, niż wynosił poprzedni rekord z 2015 roku. W Brukseli klimatyzowane muzea otworzyły drzwi dla seniorów, aby mogli się tam ochłodzić. W miejscowości Middelkerke we Flandrii koło przyczepy kempingowej znaleziono martwą 66-letnią turystkę, która lekkomyślnie wygrzewała się w palącym słońcu. Jeden z ogrodów zoologicznych karmił tygrysy mrożonymi kurczętami, a niedźwiedzie – melonami w lodzie. W Holandii w regionach przy granicy niemieckiej panował saharyjski skwar. Władze wysłały na drogi solarki. Sól wyciąga z powietrza wilgoć i w ten sposób chłodzi się asfalt.
W części Niemiec termometry pokazywały 40 stopni Celsjusza i więcej, przez trzy dni. Nigdy przedtem nieznośny upał nie trwał aż tak długo. Smutną sławę zdobył dzień 25 lipca, gdy temperatury powyżej 40 stopni Celsjusza zmierzono w 25 miejscach. Tego dnia niemiecki rekord wszech czasów padł w Lingen w Dolnej Saksonii – 42,6 stopnia. W Wuppertalu użyto policyjnej armatki wodnej, która wcześniej rozpraszała demonstrantów, do podlewania usychających w spiekocie przydrożnych drzew. Podczas festiwalu wagnerowskiego w Bayreuth nawet zapaleni miłośnicy opery zwracali bilety, ponieważ teatr nie ma klimatyzacji. W berlińskim muzeum grozy przemyślny personel napełnił trumny zimną wodą, w której zwiedzający mogli się chłodzić. Także w RFN doszło do zakłóceń komunikacji. Zamknięto autostradę A1 przy Weserbrücke, na której zaczął pękać asfalt. Upał zwiększa agresję, zwłaszcza młodzi ludzie awanturują się w przepełnionych kąpieliskach. W Düsseldorfie w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie temperatura przekroczyła 40 stopni, oddziały policji musiały wyrzucić z pływalni 60 wszczynających burdy osiłków.
Tropikalne upały dręczyły też Brytyjczyków przyzwyczajonych raczej do chłodnej pogody. 25 lipca w ogrodzie botanicznym Uniwersytetu Cambridge zarejestrowano rekordowe 38,7 stopnia Celsjusza. Niektóre loty z londyńskich lotnisk odwołano, inne opóźniono. Pasażerowie kolei koczowali na dworcach. Wiele pociągów nie wyjechało w trasę, gdy szyny rozgrzały się do kilkudziesięciu stopni. 27 lipca fala gorąca toczyła się dalej na północ, w stronę Norwegii, Szwecji i Finlandii. (KK)