Piotruś Pan rządzi
Wielka Brytania ma nowego premiera.
Alexander Boris de Pfeffel Johnson został nowym premierem Wielkiej Brytanii. Nazwisko brzmi dumnie, ale nie pasuje do wizerunku, jaki sam wykreował. 55-letni polityk będzie pierwszym brytyjskim szefem rządu, który wcześniej zyskał opinię klauna, manipulatora i blagiera. I pierwszym, który do budynku na Downing Street 10 wprowadzi nie żonę, a kochankę, 31-letnią Carrie Symonds. O ile jej nie porzuci, bo Boris często zmienia preferencje.
Powszechnie porównuje się go do Donalda Trumpa. – Podobnie jak Trump, Johnson wymyśla własne zasady. Podobnie jak Trump, Johnson robi rasistowskie uwagi. Podobnie jak Trump, urodzony w Ameryce Johnson (...), jest czystym oportunistą. Człowiekiem bez wartości – twierdzi londyński portal „Middle East Eye”. Gdy zabiegał o funkcję przewodniczącego torysów, prowadzącą bezpośrednio do fotela premiera, wszedł na podium z wędzoną rybą, oznajmiając: – Te śledzie latami można było wysyłać pocztą, a teraz ich ceny wzrosły, bo brukselscy biurokraci każą je wysyłać w plastikowych pudłach wypełnionych lodem. Rozwiązaniem będzie brexit, który uwolni kraj od unijnych regulacji. Jeśli wymachiwanie rybą przypieczętowało zwycięstwo Borisa, był to triumf manipulatora. Uwolnienie śledzia nie leży w gestii Komisji Europejskiej, co szybko uświadomił jej rzecznik. Standardy higieniczne w krajowym transporcie żywności ustalane są bowiem przez... brytyjskich urzędników. Ale kto by tam zwracał uwagę na drobiazgi! Na pewno nie Boris Johnson, dla którego prawda jest pojęciem wysoce abstrakcyjnym. „Financial Times” pisze o nim – seryjny fantasta. Tworzy historyjki na potrzeby chwili i oczekiwań wyborców, nie zważając, że sam sobie przeczy. Aby zdyskredytować przeciwnika politycznego z Partii Pracy, ubolewał, jak to za jego rządów rozpleniła się przestępczość. Ukochany rower Johnsona, zwany pieszczotliwie „Bikey”, został skradziony sprzed gmachu parlamentu! – Gdy byłem burmistrzem (...), wszędzie w Londynie go przypinałem i nigdy nic się nie stało. Ale gdy burmistrzem został Sadiq Khan, od razu mi go skradziono. Rzeczywiście, to smutne, choć jeszcze większą troską napawa fakt, że kilka lat wcześniej Johnson sam ogłosił na łamach prasy, że musi ulubiony pojazd zezłomować, bo wjechał w dziurę w jezdni.
Brytyjskie media prześcigają się w opisywaniu kłamstw i gaf Borisa, przez które nigdy nie powinien zostać premierem. Zaczęło się już w 1988 roku, gdy magazyn „The Times” wyrzucił go z pracy za fałszywy cytat. Boris sam go wymyślił, a niczego nieświadoma redakcja umieściła na pierwszej stronie. Po opuszczeniu „Timesa” przeniósł się do „The Daily Telegraph”. Był brukselskim korespondentem gazety. Jemu między innymi zawdzięczamy mity o kontroli krzywizny bananów, zakazie produkcji chipsów krewetkowych i ustanowieniu maksymalnej szerokości prezerwatyw na 54 milimetry. Gdy został redaktorem „Spectatora”, obiecał właścicielowi gazety, że skończy z karierą polityczną. Wkrótce złamał obietnicę. Kilka lat później stracił stanowisko wicepremiera oraz ministra sztuki w gabinecie cieni torysów za publiczne kłamstwo na temat swojego pozamałżeńskiego romansu z felietonistką Petronellą Wyatt. Dziennikarkę też oszukał, obiecując, że ją poślubi. Później było jeszcze gorzej. Rasistowskie komentarze na temat Baracka Obamy i obrażanie muzułmanek, które w swoich strojach wyglądają jak skrzynki na listy, choć w innych wypowiedziach występował przeciwko zakazowi noszenia burek.
W 2017 roku jako minister spraw zagranicznych naraził na niebezpieczeństwo uwięzioną w Iranie Brytyjkę, mówiąc publicznie, że uczyła tam ludzi dziennikarstwa, podczas gdy oficjalna wersja brzmiała, że przebywała na wakacjach. Johnson niefrasobliwie uznał, iż jego wypowiedź nie będzie miała konsekwencji. Niestety, Nazanin Zaghari-Ratcliffe do dziś jest w więzieniu. Prawdziwy talent do beztroskiego traktowania faktów wyzwolił w nim brexit. W 2016 w kampanii Vote Leave, głosuj za wyjściem z Unii, powielał kłamstwo, jakoby Wielka Brytania wpłacała do unijnej kasy 350 mln funtów tygodniowo. Straszył też, że do europejskiej Wspólnoty zaraz wejdzie Turcja, co pomogło akcji Vote Leave zdobyć dodatkowe 650 tysięcy głosów. Johnson, którego pradziadek Ali Kemal był osmańskim politykiem, mówił wówczas: – Jestem bardzo proturecki, ale z pewnością nie wyobrażam sobie sytuacji, w której 77 milionów rodowitych Turków i Turków z pochodzenia może tu przyjechać bez żadnej kontroli.
Jeśli więc Johnson ostentacyjnie ignoruje prawdę, to na co stawia? Oczywiście na swój urok osobisty. Biograf i były kolega Borisa, Andrew Gimson, opisuje jego talent do rozweselania ludzi, absolutnie unikalny wśród brytyjskich przedstawicieli władzy. Podczas gdy wielu polityków pragnie doskonalić społeczeństwo, Boris wierzy w niedoskonałość ludzkości, a zwłaszcza samego siebie. Nie stara się osiągnąć niemożliwie wysokich standardów ani nie nakłada ich na innych. W szkole w Eaton, pisze Gimson, Boris był leniwy, wiecznie spóźniony i czekał na wielką przyszłość. Gdy podczas studiów na Oksfordzie, w 1987 roku żenił się z Allegrą Mostyn-Owen, uważaną za najpiękniejszą kobietę na uniwersytecie, musiał pożyczyć eleganckie spodnie i spinki od przyjaciela, bo nigdy ich nie nosił, a później zgubił obrączkę. Allegra opisała swój ślub jako koniec związku zamiast początku. Małżeństwo przetrwało sześć lat, a skończyło się, gdy kochanka Borisa, Marina Wheeler, zaszła w ciążę. Ożenił się więc po raz drugi i spłodził jeszcze trójkę potomków. W 2013 roku orzeczenie sądu ujawniło jego nieślubną córkę, będącą owocem związku z konsultantką artystyczną Helen McIntire. „The Daily Mirror” sugeruje, że latorośli Borisa może być więcej, bo miał wiele romansów, w tym ten z Petronellą Wyatt, który doprowadził do przerwania ciąży. Media pytają – ile dzieci ma premier? A premier milczy. Jego zwolennicy twierdzą, że dobrze robi, utrzymując prywatność w sekrecie. Przeciwnicy są zdania, że wyborcom należy się ta informacja, bo wiele mówi o polityku. Na razie jednak muszą wysnuwać wnioski z innych wydarzeń.
Kiedy Johnson był burmistrzem Londynu, wybuchły zamieszki, splądrowane sklepy wyglądały jak wysypiska śmieci, a on odpoczywał na wakacjach w Kanadzie. Wrócił za trzy dni i słysząc krytykę, chwycił za miotłę, jakby sam chciał posprzątać bałagan. Rozbroił wszystkich. Jednak jako burmistrz niewiele pozostawił w stolicy. Dziedzictwo Johnsona – pisze „The New Yorker” – to garść zabawek: popularny system rowerowy w mieście, który powstał jeszcze przed objęciem urzędu; kolejka linowa nad Tamizą; ArcelorMittal Orbit, wieża/rzeźba/zjeżdżalnia w parku olimpijskim we wschodnim Londynie i – piętrowe autobusy retro, które latem są nieznośnie gorące. Ale zabawa z Johnsonem jest przednia. Kwintesencja jego osobowości to obrazek z igrzysk olimpijskich 2012 roku. Żeby dołączyć do ludzi oglądających zawody, zjeżdżał na linie z dwiema brytyjskimi flagami w rękach, ubrany w czarny garnitur i niebieski kask, gdy nagle coś się zepsuło. Zawisł w powietrzu. Dyndał tak kilka minut, machając nogami i chorągiewkami, nawołując do kibicowania brytyjskim wioślarkom i pozując fotografom. Dla większości polityków podobny blamaż byłby zabójczy, jemu zapewnił jeszcze większą sympatię.
Zapytany przez dziennikarzy, czy Brytyjczycy mogą mu ufać jako premierowi, Johnson odparł: – Tak, oczywiście. Członkowie rządzącej Partii Konserwatywnej, oddając mu stanowisko, chcą wierzyć, że doprowadzi kraj do szczęśliwego brexitu. Jednak nie wszyscy są pewni, czy Boris celebryta nie zrobi jeszcze większego bałaganu. Jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci publicznych w Wielkiej Brytanii od dziesięcioleci – zabawną niegdyś osobliwością, która staje się coraz mniej zabawna, ponieważ jest coraz potężniejsza – twierdzi „The Daily Beast”.