Dyplomatom skurczyły się mózgi
Skutki „ataków akustycznych” na Kubie.
– To naprawdę dziwne. To prawdziwa medyczna tajemnica – powiedziała dr Ragini Verma, profesor radiologii z University of Pennsylvania. Wraz z zespołem dokonała ona obrazowania mózgów byłych pracowników Ambasady Stanów Zjednoczonych w Hawanie, którzy jakoby padli ofiarą „ataku dźwiękowego”.
Badania przeprowadzono metodą rezonansu magnetycznego. Wyniki okazały się zdumiewające. Jak informuje magazyn „Journal of the American Medical Association”, pacjenci z Hawany mieli średnią objętość substancji białej mniejszą o 27 cm niż zdrowe osoby z grupy kontrolnej. Substancja biała to włókna nerwowe tworzące sieć komunikacyjną; odgrywa ona ważną rolę w procesie uczenia się. Jest obok substancji szarej podstawowym składnikiem ośrodkowego układu nerwowego. Wygląda na to, że dyplomatom skurczyły się mózgi.
Dramat zaczął się w końcu 2016 roku. Dyplomaci Stanów Zjednoczonych, oficerowie wywiadu i pracownicy ambasady USA w stolicy Kuby oraz członkowie ich rodzin zaczęli się skarżyć na dziwne objawy: bóle i zawroty głowy, nudności, zaburzenia równowagi, utratę słuchu, kłopoty z pamięcią. Niektórzy mówili o dziwnych, przenikliwych dźwiękach, które usłyszeli, inni o wibracjach czy nagłych zmianach ciśnienia. W Waszyngtonie rozległy się głosy, że jakieś mroczne siły, może Chińczycy albo Rosjanie, dokonały „ataku dźwiękowego” czy też „akustycznego”, być może przy użyciu tajnej „broni sonicznej”.
W październiku 2017 Departament Stanu USA zredukował swój personel w hawańskiej ambasadzie o ponad połowę. Dyplomatów sprowadzano do kraju na badania. Doszło do spięcia z władzami Kuby. Stany Zjednoczone wyrzuciły 15 kubańskich dyplomatów. Urzędnicy socjalistycznego reżimu w Hawanie zapewniali, że żadnego „ataku akustycznego” nie było, sugerowali, że wśród pracowników ambasady doszło do masowej histerii. Kuba zezwoliła funkcjonariuszom Federalnego Biura Śledczego na przeprowadzenie dochodzenia. Agenci FBI przylecieli do Hawany, ale nie ustalili niczego. Niektórzy naukowcy przypuszczali, że ataku dokonano przy użyciu mikrofal, które uszkodziły mózgi dyplomatów. Fernando Montealegre-Zapata, biolog z brytyjskiego University of Lincoln, nie wykluczał, że sprawcą całego zamieszania jest karaibski świerszcz Anurogryllus celerinictus, który wydaje brzmiące jak ostre trele dźwięki o częstotliwości 7 kiloherców. Sprawa stała się jeszcze bardziej zagadkowa po tym, jak w 2018 roku na objawy „syndromu hawańskiego” zaczęli się skarżyć pracownicy rządu Stanów Zjednoczonych, działający w chińskim mieście Kanton (Guangzhou).
Tajemnicę postanowili wyjaśnić naukowcy z University of Pennsylvania. Zbadali za pomocą rezonansu magnetycznego mózgi dwóch grup byłych pracowników ambasady w Hawanie i ich rodzin. Jedna grupa liczyła 21 osób, druga 19. Dla porównania tą samą metodą obrazowano mózgi 48 zdrowych osób z grupy kontrolnej, dobranej w ten sposób, aby pod względem wieku, płci i pochodzenia etnicznego była podobna do grupy pacjentów.
Wyniki wprawiły ekspertów w osłupienie. W mózgach domniemanych ofiar „ataku akustycznego” doszło do zmian, jakich naukowcy jeszcze nie widzieli. Objętość substancji białej się zmniejszyła, za to w niektórych miejscach mózgu pacjentów objętość substancji szarej (skupisko ciał komórek nerwowych) wzrosła. Do zmian doszło także w móżdżku, części mózgu, która odgrywa ważną rolę w kontroli funkcji motorycznych. Badacze z University of Pennsylvania są bezradni. Przyznają, że wykryli zmiany, ale nie wiedzą, czy mają one jakiś związek z domniemanym „atakiem akustycznym” i jego symptomami. Sceptycy wskazują, że badania przeprowadzono za późno, gdy pacjenci poddani już zostali różnym terapiom. Joseph Valdés-Sosa, dyrektor Kubańskiego Centrum Neuronauki w Hawanie, podkreślił, że zmiany w mózgu mogą być następstwem wielu czynników, w tym stanów psychicznych. Powiedział, że Amerykanie przeprowadzili swe badania w tajemnicy, „w imieniu zimnowojennej paranoi”. (KK)